Zagłębie Sosnowiec budowane na nowo. Wielkie powroty i wielkie nadzieje
Wojciech Todur
22 czerwca 2018 | 12:09
Rafał Radziszewski (w środku) w czasie gry w Krakowie1 ZDJĘCIE
Rafał Radziszewski (w środku) w czasie gry w Krakowie (fot. Kuba Ociepa / Agencja Gazeta)
0Damian Słaboń ma 39 lat. Rafał Radziszewski to 36-latek. Czy jest szansa, że wyprowadzą Zagłębie Sosnowiec na nowe lodowisko, które powstanie w Zagłębiowskim Parku Sportowym? Na obiekt przyjdzie poczekać trzy lata... - Na pewno byłoby miło tam zagrać. Spięć symboliczną klamrą swoją karierę - mówi Słaboń.
Czytasz ten artykuł, bo jesteś prenumeratorem Wyborczej. Dziękujemy!
Hokejowe Zagłębie Sosnowiec po latach finansowej i organizacyjnej udręki znowu ma szansę na spokojny byt i przyszłość w najwyższej klasie rozgrywkowej. Klub doceniły władze Sosnowca, które dołączą go do miejskiej spółki. Teraz hokej będzie w tych samych strukturach co piłkarze.
W Zagłębiu Sosnowiec idzie ku
lepszemuhttp://sosnowiec.wyborcza.pl/#BoxLokSosNavEfekty tej decyzji już widać. Do drużyny wracają wychowankowie, wybitni reprezentanci Polski, bo na takie określenie zapracowali przez lata kariery Rafał Radziszewski i Damian Słaboń, który przez ostatnie 14 sezonów świadczyli o sile Cracovii.
– Po dwudziestu latach gry dla innych klubów wracam na stare śmieci. Cieszę się na grę w Zagłębiu, bo to przecież tutaj stawiałem swoje pierwsze kroki na lodzie. Dzięki zaangażowaniu władz miasta jest szansa na zbudowanie stabilnego klubu na zdrowych zasadach. W Sosnowcu nigdy nie brakowało utalentowanych dzieciaków. Postaramy się im pomóc. Wspomóc swoim doświadczeniem. Pierwsza liga to dla nas na pewno krok w tył, ale czasami tak trzeba, żeby potem zrobić dwa kroki do przodu. Zagłębie musi wrócić tam gdzie jego miejsce. I to nie może być powrót na chwilę, tylko na długie lata – mówi Słaboń.
Damian Słaboń
Damian Słaboń ŁUKASZ KRAJEWSKI
Radziszewski przyznaje, że gdy on trenował w Sosnowcu, to właściwie nie było się na kim wzorować. – Zagłębie mocno wtedy kulało. Był taki czas, że nie było nawet pierwszej ligi. Zdarzały się lepsze sezony. Podnosiliśmy na chwilę głowę, ale brakowało solidnych fundamentów. Przede wszystkim finansowych. Wysypał się jeden sponsor i już nie było klubu. Zawodnicy więc szukali pracy poza Sosnowcem. Sam też stanąłem przed takim dylematem, gdy okazało się, że w klubie nie ma nawet sprzętu, w którym mógłbym grać – wspomina Radziszewski. – Teraz ma być zdecydowanie lepiej. O tym, że w Zagłębiu idzie ku lepszemu dało się słyszeć już w minionym sezonie. Hokeiści to mała społeczność. Dobre i złe wieści szybko się rozchodzą. Od lipca Zagłębia ma być częścią miejskiej spółki. To daje nowe możliwości. Przede wszystkim stabilizację. Pierwsza liga to rzecz jasna nie jest szczyt naszych marzeń. Dlatego trzeba zrobić wszystko co się da, żeby jak najszybciej z niej uciec – mówi Radziszewski.
Rodziny zostają w Krakowie
Słaboń ma 39 lat. Radziszewski to 36-latek. Czy jest szansa, że wyprowadzą zespół na nowe lodowisko, które powstanie w Zagłębiowskim Parku Sportowym? Na obiekt przyjdzie poczekać trzy lata...
– Na pewno byłoby miło tam zagrać. Spięć symboliczną klamrą swoją karierę – mówi Słaboń.- Wychowałem się na Środuli, a to właśnie tam powstanie ten obiekt. Mam nadzieję, że się uda – wtóruje koledze bramkarz.
Zagłębie Sosnowiec po awansie do ekstraligi - rok 2015
Czytaj także:
Hokejowe Zagłębie Sosnowiec wstaje z kolan. Projekt na lata "Sami swoi"
Hokeiści wychowali się w Sosnowcu, ale od lat mieszkają w Krakowie i nie chcą tego zmieniać. – Moja córka urodziła się w Krakowie. Tam chodzi do szkoły. Trudno byłoby teraz przeprowadzić się z całą rodziną do Sosnowca. Będę dojeżdżał. Na szczęście to nie tak daleko. Da się wszystko pogodzić – mówi Radziszewski. – Ze mną będzie podobnie. Graliśmy w Krakowie kupę lat. Zadomowiliśmy się tam. Rodzina w Sosnowcu też jest, więc w razie czego będzie się u kogo zatrzymać – dodaje Słaboń.
Brat z bratem
Dyrektorem hokejowej sekcji będzie Dariusz Kisiel. Trenerem drużyny pozostaje Marcin Kozłowski, któremu w pracy będzie pomagał Jarosław Frączek. W sztabie szkoleniowym znajdzie się również miejsce dla Krzysztofa Podsiadło, byłego mistrza Polski w barwach Zagłębia oraz specjalisty od przygotowania motorycznego.
– Liczyliśmy, że już jesienią zagramy w ekstralidze. Z taką propozycję zwrócił się do nas Polski Związek Hokeja na Lodzie. Potem okazało się, że temat jest nieaktualny. Może się jeszcze zdarzyć, że zastąpimy klub, który zrezygnuje z gry. Tyle, że na takie rozwiązanie nie liczymy. Nikomu źle nie życzymy – mówi Kozłowski. – Pierwsza liga to będzie dla nas czas spokojnej pracy. Chcemy wszystko sobie poukładać sportowo i marketingowo. Tak, żeby po awansie być gotowym na rywalizację z najlepszymi – mówi.
Marcin Kozłowski
Marcin Kozłowski JAN KOWALSKI
Oprócz Słabonia i Radziszewskiego do drużyny wrócili kolejni wychowankowie – Tomasz Kozłowski i Łukasz Podsiadło. Tomasz to młodszy brat trenera. – Nie brałem udziału w rozmowach z Tomkiem. Nie inspirowałem. Będziemy teraz musieli to sobie jakoś poukładać w życiu i na lodzie – uśmiecha się szkoleniowiec.
Wraca ulubieniec kibiców
– Chcemy zbudować zespół, który przyciągnie kibiców na trybuny Stadionu Zimowego. Zespół będzie stał wychowankami. Cieszę się, że udało nam się zatrzymać Michała Bernackiego, który miał mnóstwo ofert. Zostają doświadczeni Łukasz Rutkowski, Tobiasz Bernat, Jakub Jaskólski. Dołączą też zawodnicy z zewnątrz. Nie będzie ich wielu. Maksymalnie pięciu. W ich przypadku będą liczyły się nie tylko umiejętności, ale i charakter. Zagrają dla nas Michał Działo i Kamil Charousek [z Naprzodu Janów – przyp.red.]. Po latach przerwy wraca również ulubieniec kibiców Vladimir Luka – wylicza Kozłowski.
W ubiegłym sezonie Zagłębie miało w kadrze zawodników, którzy łączyli grę w hokeja z pracą. A jak będzie teraz? – Wiadomo, że organizacja klubu pójdzie w górę. Nie zamierzamy jednak zabraniać naszym zawodnikom pracować. Tym bardziej, gdy nie będzie to praca wyczerpująca i absorbująca. Zagłębie jest teraz innym klubem. Ale to sytuacja nowa. Przede wszystkim dla hokeistów, dla których praca zawsze była w Sosnowcu pewnym źródłem utrzymania. Po awansie pewnie się to zmieni. Tym jednak na razie głów sobie nie zaprzątamy. Cieszymy się, że doceniono naszą pracę. To nagroda za cierpliwość. Postaramy się odwdzięczyć na lodzie – kończy Kozłowski.
INNE
Zagłębie Sosnowiec budowane na nowo.