BKS Bielsko - okręgówka
http://www.bielsko.biala.pl/sport/aktua ... adku-klubu
Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
https://www.przegladsportowy.pl/pilka-n ... ad/sqs14b1A. Iwan powiedział w wywiadzie dla Przegl. Sport. - i to notując A, BUGAJSKI dzisiaj o 07:25 napisał(a):ANDRZEJ IWAN: NAWAŁKA MUSIAŁ ODEJŚĆ. NA PEWNO SAM Z SIEBIE NIE ZREZYGNOWAŁ
Skończyła się chemia, coś się zaczęło wypalać. Nie umiem tego nazwać, bo nie było mnie z zespole, ale za długo jestem w futbolu, by ignorować pewne sytuacje – mówi po odejściu Adama Nawałki Andrzej Iwan.
Andrzej Iwan w rozmowie z "PS" twierdzi, że jego zdaniem nie było innej możliwości niż odejście Adama Nawałki z reprezentacji Polski
Sprawa jest dosyć prosta – drużyna Nawałki nie osiągnęła celu, jakim było wyjście z grupy, a więc trener poniósł konsekwencje. Tyle. Żadnego drugiego dna i zakulisowych intryg – mówi były reprezentant Polski
Iwan ocenia również postawę Roberta Lewandowskiego na mundialu. – Mam do niego pretensje, który nie dał sygnału do pressingu. Tak właśnie powinien zachować się charakterny kapitan – mówi
ANTONI BUGAJSKI: Zaskoczył pana Adam Nawałka informujący prezesa Zbigniewa Bońka, że nie ma zamiaru zabiegać o przedłużenie współpracy z reprezentacją Polski?
ANDRZEJ IWAN: Zaskoczyłby mnie, jeśli to byłaby prawda. A według mnie to tylko oficjalna „wersja dla prasy”. Prezes i trener wyszli z podobnym przekazem do mediów, bo tak lepiej wygląda, Zbyszek uznał, że tyle dla Adama może zrobić. Dzięki temu nie było sugerowania, że ktoś tutaj przegrał i musi ponieść tego konsekwencje w postaci utraty pracy. To są przecież koledzy z boiska, a ich relacje przez ostatnich pięć lat jeszcze się umocniły. Dlatego w tej trudnej chwili byli wobec siebie lojalni.
Czyli nie wierzy pan, że Nawałka miał dość tej pracy, a rozstanie z kadrą zaplanował już kilka miesięcy przed mundialem bez względu na wynik Polski?
To jest niepodobne do Adama, którego dobrze znam od prawie pół wieku. Praca z reprezentacją Polski jest dla niego prestiżem i wielkim wyzwaniem. Na pewno sam z siebie by z niej nie zrezygnował. Sprawa jest dosyć prosta – drużyna Nawałki nie osiągnęła celu, jakim było wyjście z grupy, a więc trener poniósł konsekwencje. Tyle. Żadnego drugiego dna i zakulisowych intryg.
Boniek zarzucił mediom, że selekcjonera Nawałkę „troszeczkę zaszczuły”.
Widzę, że Zbyszek jest w dobrym humorze. Media zaszczuły Nawałkę? Rozumiem, że to jakiś żarcik prezesa. Adam nie jest trenerskim szczeniakiem, żeby tak łatwo można go było zaszczuć. Zresztą nie zauważyłem, żeby była jakaś „jazda” z Nawałką w którymkolwiek momencie. Oczywiście jeden czy drugi dziennikarz mocniej go potraktował, ale sam sobie zgotował ten los, bo wcześniej się od mediów odcinał, więc dzisiaj niektórzy działają na zasadzie odreagowania. Tak to już niestety jest.
Nawałka nie powinien był się aż tak izolować od mediów?
Oczywiście, że nie. Mówimy o reprezentacji, a to jest dobro wspólne. Panuje dosyć powszechne i w dużej mierze uzasadnione przeświadczenie, że każdy ma prawo z grubsza wiedzieć, co się w kadrze dzieje i co w wielu ważnych dla kadry spawach ma do powiedzenia selekcjoner. A on ograniczał kontakty z mediami jak tylko mógł, a jak już przychodził na spotkania z dziennikarzami, to zwykle wygłaszał łatwe do przewidzenia formułki. W dzisiejszych czasach trudno w ten sposób funkcjonować.
Ale przecież o dymisji nie zadecydowały jego dosyć oschłe relacje z mediami.
Jasne, że nie. Mówiłem już, że decydował brak awansu do fazy pucharowej MŚ, a cała reszta to były tylko towarzyszące konsekwencje. Na przykład Nawałka miał również niechętne wobec siebie osoby w PZPN, nawet w zarządzie, choć oczywiście nie myślę o prezesie, bo akurat na jego mocne wsparcie mógł zawsze liczyć.
Dlaczego ktoś w PZPN miałby być niechętny wobec Nawałki?
Bo Adam wymagał bardzo dużo od siebie, ale także od najbliższego otoczenia. On jest perfekcjonistą i tytanem pracy ze wszystkimi tego następstwami. Ludzie w działaniu na rzecz kadry słaniali się na nogach, próbując wytrzymać tempo narzucone przez surowego szefa. Wszystko na każdym kroku musiało być dopięte na ostatni guzik, po sto razy sprawdzone. No i ważne jest również to, że realizacja planów Nawałki nie była tania. PZPN ponosił wysiłki i koszty, licząc, że to inwestycja w mundialowy sukces. Skoro sukcesu nie ma, to w federacji są ludzie, dla których rozstanie z Nawałką to pożądane rozwiązanie.
Dla Nawałki rozstanie z kadrą to potężny cios?
Nie przesadzajmy, on jest na tyle zaprawiony w różnorakich bojach, że na pewno szybko się pozbiera i znowu będzie naładowany pozytywną energią. Odnajdzie się w trenerskiej pracy gdzieś w klubie. Myślę jednak, że szczyt w swojej trenerskiej karierze ma już za sobą. Bardzo chciałbym się mylić.
Gdzie teraz pójdzie do pracy? Legia? Inny polski klub? Zagranica?
Po powrocie z mundialu z nim nie rozmawiałem, ale na pewno fajną opcją byłby klub zagraniczny. Nie mówię, że od razu Serie A, bo z tym może być kłopot. Może jednak amerykańska MLS? Adam byłby pewnie zachwycony.
Będzie jeszcze kiedyś selekcjonerem reprezentacji Polski, tak jak po latach znowu został nim Antoni Piechniczek?
Nie sądzę. To już dla niego zamknięty rozdział. Ale różne cuda cię zdarzają. Nie wiadomo, kto za kilka lat będzie prezesem PZPN i jaki będzie miał pomysł na kadrę.
Dlaczego Nawałka tak łatwo poległ na mundialu?
Popełnił kilka błędów. Niektóre były zaskakujące i do niego niepodobne. Kilku ważnych piłkarzy przed mundialem nie zdążyło przygotować odpowiedniej formy i on ze swoim sztabem nie umiał temu zaradzić. Najgorsze było to, że z końcem zwycięskich kwalifikacji coś pękło w jego relacjach z piłkarzami. Skończyła się chemia, coś się zaczęło wypalać. Nie umiem tego nazwać, bo nie było mnie z zespole, ale za długo jestem w futbolu, by ignorować pewne sytuacje. Choćby nieznaczne sugestie Glika, że czuje się niedowartościowany, a cały splendor spływa na Lewandowskiego. A pamięta pan kontuzję barku Kamila? Wcześniej na zgrupowanie kadry do Arłamowa gwiazdy przylatywały śmigłowcami, a kontuzjowany Glik musiał się wiele godzin tłuc do Warszawy samochodem. Dziwne, bardzo dziwne.
Kto powinien być selekcjonerem?
W Polsce nie ma dobrych kandydatów. Jeszcze za czasów Pawła Janasa do tej roli jako asystent był przygotowywany Maciej Skorża, lecz po latach jego nazwisko już nie jest atrakcyjne, a po fatalnym epizodzie w Pogoni Szczecin chyba nikt nawet nie zastanawia się nad tą kandydaturą. Mówi się też o Michale Probierzu, ale nie wydaje mi się, żeby dostał tę pracę. Ze swoim temperamentem, cechami bardziej nadaje się do pracy w klubie, choć z drugiej strony pamiętajmy, że jest jednym z ulubieńców Zbyszka, który kiedyś postawił na niego w Widzewie.
Czyli jednak obcokrajowiec?
Dwanaście lat po poprzednim nieudanym mundialu PZPN zatrudnił Leo Beenhakkera, może więc nadchodzi właściwy moment, by znowu spróbować zagranicznej opcji. Jak znam Zbyszka, to może postawić na Włocha, choć zakładał się nie będę. Osobiście wolałbym trenera z Bałkanów, najlepiej Slavena Bilicia, choć zdaję sobie sprawę, że to także kwestia pieniędzy. To byłby dla naszych piłkarzy facet z autorytetem, no i taki ktoś doskonale wie, co w słowiańskiej duszy gra. Dobrze, gdyby selekcjoner w podstawowych sprawach umiał bezpośrednio dogadać się z drużyną w zrozumiałym dla niej języku. Nie wszystko można przekazać przez tłumacza, a jeśli nie daj Boże tłumacz przechodzi akurat mutację, to w ogóle może być komedia. To tylko tak ku przestrodze.
Nowy zespół powinien być budowany wokół Roberta Lewandowskiego?
Może i wokół Lewandowskiego, jednak z zastrzeżeniem, że ma już 30 lat i zawiódł nas na trzech mistrzowskich turniejach. Jestem natomiast przekonany, że opaska kapitańska powinna trafić do kogoś innego. Powodów jest kilka, tutaj ograniczę się do pierwszego z brzegu. Pamiętacie tę żałosną końcówkę meczu Polska – Japonia? Japończycy uparcie wymieniali między sobą piłkę, a Polacy bezradnie jedynie się przyglądali. Pretensje były do Adama Nawałki, że nic z tym nie umiał zrobić. A ja mam pretensje właśnie do Lewandowskiego, który jako najbardziej wysunięty piłkarz nie dał sygnału do pressingu. Tak właśnie powinien zachować się charakterny kapitan. Plus obecnej sytuacji jest taki, że nowy selekcjoner na pewno ogłosi w szatni wybory kapitana i coś mi się wydaje, że większość nie wskaże na Lewandowskiego...
jondek napisał(a):Do czego to dojdzie,jak tak dalej pójdzie
Br156 napisał(a):Już pierwsze zdanie pierwszego akapitu dyskwalifikuje artykuł oraz jego autora, ale podrzucam link dla ciekawych co o nas myślą 'profesjonaliści'
http://weszlo.com/2018/07/12/survival-z ... sosnowiec/
https://sportowefakty.wp.pl/ms-2018/765 ... n-i-papiezJacek Stańczyk w SportowychFaktach 12 Lipca 2018, 19:03 napisał(a):(...)
Polonezy dla wszystkich
Arkadiusz Onyszko, były bramkarz reprezentacji Polski, grał z Brzęczkiem w kadrze olimpijskiej, która w 1992 roku w Barcelonie zdobyła srebrne medale. Opowiada nam: - Za medal mieliśmy dostać polonezy. Ale poszło postanowienie, że czterej piłkarze, którzy w igrzyskach nie zagrali ani minuty, aut nie dostaną. Byłem jednym z nich, mieliśmy się jakoś podzielić jednym. Jurek wstawił się wtedy za nami. Mówił, że to niedopuszczalne. I selekcjoner Janusz Wójcik uległ.
Brzęczek, wtedy piłkarz Olimpii Poznań, był kapitanem Biało-Czerwonych. Jeszcze raz Onyszko: - To był prawdziwy kapitan. Miał już wtedy swoje zdanie. Janusz Wójcik - wiadomo - był postacią dominującą, jednak Jurek był w stanie mu się postawić. Nie wpadał jednak w emocje, działał politycznie, na spokojnie, na chłodno. Był takim urodzonym, poważnym kapitanem, który łagodził wszelkie konflikty. Wszyscy go więc lubili.
Stawiał się każdemu, łącznie z rodzicami. Gdy błyszczał w Rakowie Częstochowa, nie poszedł do Zagłębia Sosnowiec, choć chciał tego ojciec. W tym Rakowie był wychowankiem Zbigniewa Dobosza, słynnego częstochowskiego nauczyciela młodzieży. Jako junior był uważany za zawodnika nr 2 w klubie. Tym największym talentem był pod koniec lat 80. Krzysztof Kołaczyk - najlepszy młody środkowy pomocnik. Po latach Kołaczyk i Brzęczek doszli do władzy w Rakowie. I wyrzucili swojego starego trenera, zarzucili mu przestarzałe metody treningowe, nieprzystające już do szkolenia dzieci.
Gdy trafił do Olimpii Poznań, miał zaledwie 20 lat, a mimo to trener Hubert Kostka zrobił go kapitanem drużyny. Brzęczek - z racji charakteru - rządził drużynami. W Innsbrucku kapitanem zrobił go obecny selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Loew. Nosił opaskę również w dorosłej reprezentacji Polski. Zagrał w niej 42 mecze, ale trafił na czas, gdy Biało-Czerwoni nie byli w stanie zakwalifikować się do żadnej wielkiej imprezy.
W kadrze kumple ponoć nazywali go… papież. - O papieżu usłyszałam po kilkunastu latach, nie miałem pojęcia, że koledzy tak o mnie mówili. Abstynentem nie jestem, ale jak powtarzał trener Dobosz, trzeba wiedzieć, kiedy, gdzie i z kim. Czasy były takie, że alkohol i zabawa były na porządku dziennym. We wszystkich drużynach, w których grałem, byłem kapitanem, wiedziałem, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Szczególnie w reprezentacji Polski. Ja i trener Janusz Wójcik to ogień i woda, ale znajdowaliśmy wspólną linię - opowiadał w "Przeglądzie Sportowym". (...)
novack napisał(a):I "Nowotka" który odszedł z Zagłębia
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników