Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
Dlatego, że świat się zmienia, podobnie jak Kol. xenon - co już także niedawno pisałem - jestem smutny, jeżeli "wyobrażenie rozwoju" jest, jak się wydeje, na modłę lat 80-tych zeszłego stulecia. To już chyba bym wolał, jeżeli chodzi o mentalność lata 20-te tegoż zeszłego stulecia: rozmach tych, co byli dziećmi walczących w Powstaniu Styczniowym i potem tworzyli Republikę Zagłębiowską i w zdobywaniu nowych przestrzeni nie mieli mentalności przykrojonej przez centralę "jedynie słusznej linii narodu".fan78 napisał(a):Czeladź nigdy sportowo nie istniała więc czemu miałby być jakiś pomysł?
Maciej Jabłoński dn. 16/06/2018 napisał(a):Dziewczyno, zakochaj się w kibicu!
Mówiąc pół żartem, a bardziej serio – Dziewczyno, jeśli Twój wybranek pokocha Cię tak samo, jak swoją drużynę, będziesz najszczęśliwsza na świecie!
Rozpoczął się Mundial, wydarzenie, które mało komu pozostaje obojętne, które zapewni emocji zarówno tym, którzy są z piłką „za pan brat”, jak i tym, którzy interesują się nią raz na cztery lata. Większość globu przez najbliższy miesiąc będzie skupiona na tym, co dzieje się na rosyjskich boiskach.
Dużo polskich domów, osiedli, dzielnic i miast zamieni się w strefy kibica. Żony będą oglądały mecze ze swoimi mężami, dziewczyny ze swoimi chłopakami, a samotne dziewczyny w towarzystwie kolegów-kibiców. Czy ci koledzy-kibice są dobrymi kandydatami na potencjalnych mężów? Przyjrzyjmy się temu.
Kibic sukcesu, czy fan „na dobre i na złe”
Wyobraź sobie moment, w którym mija faza zauroczenia i twój chłopak zaczyna wreszcie (!) dostrzegać nie tylko twoje dobre strony, ale również wady i to, czego w pierwszej fazie relacji nie chce się widzieć. Ma dwa wyjścia – wybrać rozstanie i poszukiwania nowej dziewczyny, którą się zauroczy i będzie widział same zalety lub wybrać ciebie z twoimi słabościami i zacząć pracować nad miłością i byciem z tobą nie „dla czegoś”, ale „pomimo czegoś”.
Jeśli przyszły mąż jest ze swoją ukochaną drużyną na dobre i na złe, to jest dużo większa szansa, że przetrwacie burze i kryzysy, które czekają Wasz związek. On natomiast będzie Cię kochał zarówno w momentach twoich sukcesów jak i porażek, z twoimi dobrymi i słabymi stronami.
I teraz ważna informacja – jeśli jego drużyna dawno temu osiągała sukcesy, a teraz tylko o nich marzy, a on wciąż jej kibicuje – tym większa szansa, że jego miłość jest prawdziwa, a on nie jest jedynie kibicem sukcesu. To „miłość na dobre i na złe”. Chłopak jest wierny swojej drużynie, a każdy wie, że wierność to ważna cecha w relacji.
Niedzielny kibic czy kibic pełną gębą
(...)
Kibicuje lokalnie czy „Barcelonom i innym Realom”
Tu pewnie sporo osób będzie miało inne zdanie (prawda w oczy kole ;)) , ale nie oszukujmy się – jeśli Twój chłopak kibicuje drużynie z miasta, w którym się wychował lub jest z nim „życiowo” związany od dłuższego czasu, to będzie większa szansa, że nie będzie rozglądał się za ładną dziewczyną z telewizji lub miasta, w której był jednorazowo na wakacjach, która akurat jest „na topie” lub którą modnie jest się interesować.
Moim zdaniem, to kwestia mentalności, która tak łatwo się nie zmienia, więc bądź czujna, czy nie skacze z drużyny na drużynę” (albo z kwiatka na kwiatek ;)).
Mundial to świetna okazja, żeby poprzez aktywne uczestnictwo w oglądaniu meczu razem z chłopakiem poznać bliżej jego temperament – często sportowe emocje wyzwalają ukryte cechy charakteru.
To również szansa dla samotnych – żeby nie siedzieć w czterech ścianach, ale przejść się gdzieś ze znajomymi i ich znajomymi na wspólne oglądanie meczów, poznać kogoś nowego, otworzyć się!
Ten artykuł jest napisany z przymrużeniem oka, ale mówiąc poważnie – trzeba mieć jednak oczy szeroko otwarte, żeby poprzez wydarzenie sportowe, jakim jest mundial – zbliżyć się do kogoś.
Dziewczyny, żony, narzeczone – mogą zbliżyć się do swoich ukochanych, a poszukujące mogą poznać jakiegoś wiernego kibica! Czego z serca życzę!
xenon napisał(a):Według mnie hala sportowa powinna powstać ale na granicy trzech miast Będzin, Dąbrowa, Sosnowiec i tam powinny grać kluby związane z Zagłębiem,
Łukasz Witczyk w SportowychFaktach 21 Czerwca 2018 o 12:29 napisał(a):Zagłębie Sosnowiec rozpoczęło przygotowania. Beniaminek rozegra sześć sparingów
W środę piłkarze Zagłębia Sosnowiec rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu. Sztab szkoleniowy najpierw przeprowadził testy motoryczne, a dopiero później będzie pracował nad formą zawodników.
Po krótkim urlopie piłkarze Zagłębia Sosnowiec wrócili do treningów. W środę na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego przeszli badania wydolnościowe, a na czwartek zaplanowane są dalsze testy motoryczne na obiektach sosnowieckiego klubu. Sztab szkoleniowy ma miesiąc, by zbudować formę na początek rozgrywek Lotto Ekstraklasy.
Przed inauguracją sezonu sosnowieccy piłkarze rozegrają sześć meczów sparingowych. Ich rywalami będą Viitorul Constanța, Czuwaj Przemyśl, MFK Karvina, Puszcza Niepołomice, Korona Kielce i ROW 1964 Rybnik. Od 2 do 7 lipca zawodnicy Zagłębia przebywać będą na zgrupowaniu w Wodzisławiu Śląskim.
Klub jeszcze nie poinformował o ruchach transferowych. Pewne jest, że z Sosnowca odejdzie Robert Sulewski, którego pozyskała Arka Gdynia. Kilku młodszych zawodników, którzy potrzebują ogrania zostanie wypożyczonych do niższych klas rozgrywkowych. Część z nich jest już na testach w Wigrach Suwałki i GKS-ie Bełchatów.
Sosnowiczanom niezbędne są wzmocnienia. Działacze wraz z trenerem Dariuszem Dudkiem prowadzą rozmowy z potencjalnymi nowymi piłkarzami i wkrótce Zagłębie ma ogłosić nazwiska pierwszych pozyskanych graczy. Zmienić ma się również model współpracy z Legią Warszawa. Wcześniej mistrzowie Polski wypożyczali do Zagłębia mniej doświadczonych zawodników.
Początek rozgrywek Lotto Ekstraklasy zaplanowany jest na 20 lipca. Trzy dni później Zagłębie ma zaplanowany swój pierwszy mecz: u siebie zmierzy się z Piastem Gliwice.
Nie boimy się ekstraklasy
Sosnowiczanie rozpoczęli przygotowania do pierwszego sezonu w ekstraklasie po dekadzie spędzonej w niższych klasach rozgrywkowych. Cel? Zachowanie miejsca w elicie. Ale to nie znaczy, że przy Kresowej nikt nie marzy o Europie...
Łukasz ŻUREK: Zaraz po ostatnim meczu poprzedniego sezonu, gdy cała Kresowa była roztańczona i rozśpiewana, przestrzegł pan przed nadmiernym entuzjazmem. Już wtedy rodziła się obawa przed wyzwaniami ekstraklasy?
Dariusz DUDEK: - W jakimś sensie tak. Mam spory bagaż doświadczenia, bo jako piłkarz rozegrałem w ekstraklasie blisko 200 spotkań. A potem pracowałem tam jako drugi trener. Dlatego wiem, że najwyższa klasa rozgrywkowa to duże wyzwanie dla nas wszystkich - nie tylko dla piłkarzy i szkoleniowców. To produkt z wysokiej półki. Nie jest łatwo się w tym towarzystwie utrzymać. Nie jest łatwo o spokój na co dzień.
Już dziś padają jednak pytania, czy Zagłębie może podążyć szlakiem Górnika - od zaplecza elity do Europy. Wchodzicie do elity z podniesioną głową. I chcecie zostać tu dłużej niż rok...
Dariusz DUDEK: - Zgadza się, jesteśmy ambitnymi ludźmi. A ja jestem bardzo ambitnym trenerem. Górnik Zabrze wygrał na finiszu I ligi sześć meczów z rzędu, a dzisiaj szykuje się do gry w europejskich pucharach. My też wygraliśmy sześć razy z kolei, więc... możemy również dalej pójść tropem zabrzan. Wiem, że trudno dzisiaj snuć takie prognozy. Ale dlaczego nie? Nie boimy się ekstraklasy. Będzie trudno o każdy punkt, ale robimy wszystko, żeby było dobrze. Mecz z Tychami na zakończenie poprzedniego sezonu pokazał, że od pierwszego dnia okresu przygotowawczego musimy się wziąć do roboty na najwyższych obrotach.
W spotkaniu z tyszanami drużyna była już pewna awansu. Co stanowiło klucz do sukcesu? Hasło "kolektyw" wydaje się zbyt banalne...
Dariusz DUDEK: - To dla mnie niewygodne pytanie, bo... musiałbym się trochę pochwalić. Nie chcę tego robić, bo nie o to chodzi. Powiem tylko, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem motorycznym. Mieliśmy moc, siłę, wytrzymałość. To było widać. Graliśmy też ładnie dla oka, co wiąże się bezpośrednio z taktyką. Nad stylem gry pracowaliśmy z chłopakami naprawdę wiele godzin. Do tego dorzuciliśmy świetną atmosferę w zespole. I recepta na sukces gotowa.
W którym momencie uwierzył pan, że to się na pewno uda?
Dariusz DUDEK: - Na przełomie kwietnia i maja. Powiedziałem wtedy, że jeśli wygramy ze Stalą u siebie i z Chrobrym na wyjeździe, to nikt nas już nie zatrzyma. I tak się stało. Po meczu w Głogowie byłem już pewien na 100 procent, że założony cel uda nam się zrealizować. Mimo że musieliśmy sobie radzić na boisku w dziesiątkę, zagraliśmy dobry mecz i co najważniejsze - zwycięski. Wiedziałem, że awansu z rąk już nie wypuścimy.
A najtrudniejszy moment sezonu?
Dariusz DUDEK: - Porażka w Suwałkach. Było mi przykro, że prawie tysiąc naszych kibiców przejechało taki kawał drogi, a my nie zdobyliśmy nawet punktu. Nie było trawy, nawierzchnia nie była podlana, trudno było wymienić trzy podania. Wskazałbym też na porażkę w Katowicach. Wiadomo, że potyczki z GKS-em czy Ruchem mają szczególne znaczenie i trzeba je zawsze wygrywać.
Prezes Marcin Jaroszewski trafił w sedno opierając się na maksymie, że "drugi raz pierwszego wrażenia nie da się zrobić". Dał szansę najpierw Magierze, potem panu. I uczynił z was zwycięzców...
Dariusz DUDEK: - Mogę tylko podziękować za takie maksymy. I cieszę się, że okazują się trafione. Prezes jest sercem w tym klubie. Wie, że czasem trzeba podjąć trudne decyzje. Kiedy przychodziłem do Zagłębia, zespół był totalnie rozbity. Gdyby nie ujemne punkty dla Ruchu Chorzów, bylibyśmy blisko ligowego dna. Prezes postawił wtedy na człowieka, który nigdy wcześniej nie pracował jako pierwszy trener. I okazało się, że miał rację. Razem budujemy historię tego klubu. Chciałbym też podziękować prezydentowi Sosnowca, Arkadiuszowi Chęcińskiemu. To człowiek, który stoi za Zagłębiem murem. Jest na każdym meczu, świetnie czuje sport. Bez wsparcia miasta awans do ekstraklasy nie byłby możliwy.
Prowadzi pan stosunkowo młody zespół. Jaka jego część jest gotowa na najwyższą klasę rozgrywkową mentalnie?
Dariusz DUDEK: - Rzeczywiście, drużyna jest bardzo młoda. W klasyfikacji Pro Junior zajęliśmy drugie miejsce. Jestem idealistą. Chciałbym, żeby zespół w większości tworzyli młodzi gracze, Polacy, najlepiej wychowankowie albo zawodnicy z regionu. Realia powodują jednak, że nie zawsze jest to możliwe. Ale rynek podsyła nam czasem takich piłkarzy jak Callum Rzonca. Nikt go nie znał, a u nas dostał szansę i sprawdził się doskonale. Trzeba jednak zaznaczyć, że kręgosłup drużyny tworzyć muszą zawodnicy doświadczeni. My mamy Tomka Nowaka i kilku innych. Drużyna musi być wiekowo zbalansowana, bo bez tego nie utrzyma się w elicie.
Plan na letnie okienko transferowe zakłada wzmocnienie zespołu 3-4 zawodnikami, po jednym do każdej formacji. Będzie w tej grupie ktoś "z nazwiskiem"?
Dariusz DUDEK: - Tak. Ale podchodzimy do tematu bardzo spokojnie. Chcemy przeprowadzić transfery w ciszy i spokoju. Zachowujemy wielką ostrożność, żeby niczego nie zepsuć. Chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że nie zamierzam uzupełniać składu. To mają być realne wzmocnienia drużyny. Nie może być inaczej, skoro sposobimy się do gry w ekstraklasie. Nie mówimy więc o zawodnikach anonimowych. W przyszłym tygodniu powinniśmy ogłosić nazwisko pierwszego pozyskanego zawodnika.
Słówko jeszcze o frekwencji na Stadionie Ludowym. Była zadowalająca tylko w ostatniej kolejce, kiedy awans mieliście już w kieszeni. Wierzy pan, że nowy stadion w Sosnowcu, którego budowa niebawem ruszy, nie będzie świecił pustkami w kolejnych latach?
Dariusz DUDEK: - Myślę, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Wybudowanie tego stadionu to spore wyzwanie dla prezydenta Chęcińskiego. Stadion Ludowy ma oczywiście swoją historię, ale dziś trzeba mieć również na względzie komfort oglądania widowiska piłkarskiego. Wtedy na obiekt zaczną przychodzić również całe rodziny. Sądzę, że w najbliższych 3-4 latach pójdzie to wszystko w dobrym kierunku. Mam tu na myśli również rozwój klubowej akademii. Coraz więcej dzieci garnie się do gry w piłkę u nas, a to oznacza, że w niedalekiej przyszłości na stadion będą przychodzić regularnie ich rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i znajomi. O frekwencję nie mam więc obaw.
Najsilniejszym magnesem zawsze pozostanie jednak siła drużyny.
Dariusz DUDEK: - Dokładnie tak. Moja w tym głowa, żeby zachęcić wszystkich do dopingowania z trybun. Mamy drużynę, która pokazuje na murawie serce i charakter. Ludzie lubią na taką piłkę przychodzić. I to dobrze nam wróży na przyszłość...
Użytkownicy przeglądający ten dział: novack