Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Dyskusje o wszystkim co dotyczy piłkarskiego Zagłębia Sosnowiec
http://zaglebie.sosnowiec.pl

Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-01-28, 2:56 pm

Chłopie - ty nie wiesz o czym ty mówisz - Ciebie na swiecie nie było - Zyczę aby
za zycia Tomcjo ze Szkocji- Zagłebie wywalczyło Mistrzostwo.
Żeby komentować to trzeba mieć minimum wiedzy.
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3201
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy


Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tomcjo 2018-01-28, 3:02 pm

:lol:
Tomcjo
 
Posty: 6989
Dołączył(a): 2005-07-30, 6:49 pm
Lokalizacja: AYR Scotland

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez slawekchicago 2018-01-28, 3:05 pm

Oj dzieli sie Nam brac kibicowska .bRAWO pREZESIE bRAWO pREZYDENCIE , bRAWO kIEROWNIKU. Zrobiony zostal prywatny klub sportowy ZAGLEBIE SOSNOWIEC , szkoda ze za miejskie pieniadze . Choc moze nie szkoda , bo dzieki temu mamy prawo do glosu i sprzeciwu . Pasuje jak ulal cytat " czemu jest tak zle , skoro jest tak dobrze"
CZY WROCA JESZCZE DOBRE CZASY
slawekchicago
 
Posty: 3984
Dołączył(a): 2004-05-10, 4:54 am
Lokalizacja: Newcastle

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tomcjo 2018-01-28, 3:06 pm

A kto Ci chłopie broni komentować . A komentuj do woli skoro żyjesz przeszłością .
http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ka ... 12479.html
Tu kolejna porcja . Ja wole żyć teraźniejszością i przyszłością a to co było było fajne ale minęło i nie wróci .
Tomcjo
 
Posty: 6989
Dołączył(a): 2005-07-30, 6:49 pm
Lokalizacja: AYR Scotland

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Adam1906 2018-01-28, 3:12 pm

Wspaniały piłkarz. Wspaniały człowiek. Prawdziwa Ikona Zagłębia Sosnowiec!!! Polecam przeczytać szczególnie opis meczu Zagłębie Sosnowiec - Werder Brema :)

KRÓL GŁÓWEK OCZAROWAŁ AMERYKĘ...

Zanim zdobył Amerykę był jednym z pierwszych polskich piłkarzy, który odkrywał dla futbolu Australię. Były król strzelców rodzimej ekstraklasy, zwany królem główek, zapisał się trwale w historii Zagłębia Sosnowiec, mimo że był rodowitym Ślązakiem. - Wyjazd do Ameryki będę pamiętał do końca życia! - mówi "Sportowi" Józef Gałeczka.


Obrazek

Jerzy MUCHA: Jak to się stało, że w głębokiej komunie, mając ledwie 21 lat, pozwolono Panu wyjechać do Australii?
Józef GAŁECZKA:
- To była taka sytuacja, że nasza Polonia w Sydney zgłosiła w PKOL-u zapotrzebowanie na polskiego piłkarza. Potrzebowali wzmocnienia. Warunek był jednak taki, że musiałem mieć konkretny zawód i uregulowany stosunek do służby wojskowej. A ja byłem tokarzem po zawodówce, nie znając języka, co nie było mi zresztą potrzebne. Piast Gliwice, w którym grałem wtedy nie chciał za bardzo dać mi zgody. W końcu ją dostałem, ale usłyszałem od działaczy, że i tak mi to nie pomoże, ze względu na wojsko. A ja miałem ten stosunek do wojska uregulowany, bo byłem zatrudniony w kopalni Gliwice. Jak działacze Piasta przeczytali w gazecie, że PKOl dał mi zgodę to byli bardzo zdziwieni.

W Australii lekko nie było?
Józef GAŁECZKA:
- Trzeba było zasuwać 8 godzin przy tokarce, a upały były ogromne. A po pracy, wieczorem, trening. Rzeczywiście, lekko nie było.

Po powrocie z Australii upomniało się o pana wojsko.
Józef GAŁECZKA:
- Jak tylko wróciłem statkiem do Polski musiałem zdać w PZPN-ie sprawozdanie z mojego pobytu w Australii. No i mówię im, że tak jak moi koledzy z reprezentacji juniorskiej chciałbym grać w pierwszej lidze. Chciałem grać w wielkim Ruchu Chorzów, a tam mógł mnie tylko skierować słynny wówczas trener, pracujący wtedy w śląskim związku, Ewald Cebula. Skierowano mnie do niego, a on mówi mi: "Idź do Zagłębia, w Ruchu nie dasz rady!". Ja się długo zastanawiałem i o mało nie wylądowałem w koszarach. Było już po poborze, ale dostałem wezwanie do Wrocławia na badania lekarskie. A lekarz pyta mnie: "Gdzie chcesz grać? W Legii czy Śląsku?". Ja się przestraszyłem nie na żarty i szybko poszedłem do Zagłębia. Działacze błyskawicznie zatrudnili mnie w kopalni Czeladź-Piaski i przemeldowali do pobliskiej komendy wojskowej. I tym sposobem uchroniłem się od wojska i znalazłem w Zagłębiu.

Wyjazd do Ameryki to było nie tylko dla pana spełnienie marzeń. W ekipie, która leciała za ocean zapewne nie brakowało ubeka, który miał was pilnować na każdym kroku?
Józef GAŁECZKA:
- Oczywiście, ten "ktoś" był w ekipie, wszędzie chodził za nami. Pilnował wszystkich, słuchał, co kto mówił. Władza nawet nam swojego sprawdzonego lekarza narzuciła...

Jak wyglądało wasze spotkanie ze słynnym "Chłopakiem z Sosnowca", czyli Janem Kiepurą? Jego wizyta w szatni obrosła już w legendę...
Józef GAŁECZKA:
- Rzeczywiście, w przerwie meczu z AEK Ateny wpadł do szatni i mówi do naszego bramkarza, Witka Szyguły: "A czemu ty tę piłkę wyrzucasz ręką? Ile, ci chłopcy muszą przebiec, by znaleźć się pod bramką przeciwnika! Lepiej kopnij ją daleko i będą już pod bramką". Śmieszna historia, ale prawdziwa. On był na meczu z żoną i synem, ciesząc się jak dziecko, że mógł spotkać się ze swoimi krajanami z Sosnowca.

Jak wyglądał wasz kontakt z amerykańską Polonią, zwykłymi kibicami?
Józef GAŁECZKA:
- Przyjmowano nas w Ameryce jak bohaterów, przede wszystkim bardzo gościnnie. Po meczach, jak schodziliśmy do szatni, rzucali nam pod nogi dolary. Głównie banknoty jedno, dwu dolarowe. A potem na bankiety nas zapraszali. A na tych bankietach wręczali nam koperty z dolarami. Po parę dolców w kopercie. Jak wróciliśmy do kraju to nikt nam nie kazał się rozliczyć z tych dolarów. To były takie czasy, że można je było przywozić do kraju, ale nie wywozić...

W decydującym starciu o Puchar Interligi trafiliście na Werder Brema, którego ograliście w dwumeczu. Nikt na was nie stawiał...
Józef GAŁECZKA:
- Z tym Werderem związana jest ciekawa historia. Dla oszczędności organizatorzy umieścili nas w jednym hotelu z Niemcami, a na mecze jeździliśmy razem tym samym autobusem. Niemcy po jednej stronie, my po drugiej. Jeden z nich mówi do drugiego: "Ty popatrz, z kim my gramy? Z jakimiś kelnerami". Oni ubrani w adidasy, my jak ubodzy krewni w butach kolarkach z nabijanymi przez szewca kołkami, do tego w marnym sprzęcie z reklamówkami w rękach. Wchodzimy do szatni, a ja mówię do chłopaków: "Słyszeliście, co te fryce o nas mówiły? A co, co?". Ja znałem niemiecki, więc im mówię, że traktują nas jak kelnerów. No i chłopaki się zagotowały. Niemcy wyszli na boisko wyluzowani, a jak jeszcze zobaczyli, w jakich my tandetnych butach mamy grać, to już byli pewnie wygranej. Mecz się zaczął, a tu 1:0, 2:0, 3:0 dla nas. Ta trzecia bramka to był mój "szczupak", którym dobiłem wcześniejszy strzał w poprzeczkę.

No i wtedy na boisku zrobiła się awantura i doszło do rękoczynów... O co poszło?
Józef GAŁECZKA:
- O trzecią bramkę, Niemcy protestowali, uważali, że zdobyłem gola ze spalonego. Zrobiła się rozróba, oni otoczyli sędziego. Po chwili patrzę, a jeden z nich mocno kuleje, zaś sędzia trzyma się z grymasem bólu na twarzy za tyłek.

Wyjaśnienia tej dziwnej sytuacji zdaje się trzeba było szukać w... barze?
Józef GAŁECZKA:
- No tak. Po meczu, który ostatecznie wygraliśmy 4:0 było strasznie duszno i całą drużyną poszliśmy do hotelowego baru się napić. A tam, na wysokim stołku, siedzi sędzia naszego meczu. - "Chłopaki, chodźcie tu!" - krzyczy do nas. I co się okazuje. To był polski Żyd. - "Aleście dopieprzyli tym frycom" - mówi do nas po polsku. - "Ja pochodzę z Sosnowca, z ulicy Modrzejowskiej. Jak strzeliliście tego gola na 3:0, to jeden fryc chciał mnie kopnąć w dupę, ale trafił w nerkę. Mocno mnie zabolało. No to ja mu w nogi zasadziłem kopa tak, że zaczął od razu kuleć. No i zszedł z boiska."

W nagrodę za zdobycie Pucharu Interligi zagraliście dwa mecze z Duklą Praga o Puchar Ameryki. Z Czechami nie było już tak łatwo jak z Werderem...
Józef GAŁECZKA:
- Dukla przyleciała z Czech tyko na te dwa mecze, my mieliśmy w nogach całą serię spotkań. Nie ma co gadać, oni byli lepsi, poza tym mieli w składzie kilku wicemistrzów świata z 1962 roku. Pucharu Ameryki nie zdobyliśmy, ale Puchar Interligi był równie cenny.

Wracając z Ameryki mieliście jeszcze zahaczyć o Brazylię i zagrać ze słynnym Santosem Pelego na Maracanie. Jak to właściwie było z tym zaproszeniem od Santosu?
Józef GAŁECZKA:
- Ja nic o tym nie wiem. W mojej opinii to było zmyślone. Prezes Wszołek o tym mówił w gazetach, ale ja w to nie wierzę...

Po powrocie z Ameryki mieliście królewskie powitanie...
Józef GAŁECZKA:
- Na lotnisku w Warszawie były tłumy kibiców, którzy autobusami przyjechali z Sosnowca. Witali nas jak bohaterów. A czekał nas jeszcze mecz z Legią, który działacze chcieli koniecznie odwołać, bo bali się, że jesteśmy za bardzo zmęczeni. Na Stadionie Ludowym zjawiły się tłumy, by powitać zdobywców Pucharu Interligi. Zagraliśmy i wygraliśmy z Legią.

Na wyjeździe do Ameryki zarobiliście trochę dolarów, to były prawdziwe pieniądze w tamtych trudnych czasach...
Józef GAŁECZKA:
- Za każdy mecz dostawaliśmy grosze, po 4-5 dolarów. Tak naprawdę to trochę zaoszczędziliśmy na jedzeniu, na dietach. Na każdy dzień dostawaliśmy dietę dolarową na śniadania, kolacje. Ale myśmy szli do baru, sami sobie kupowaliśmy jedzenie. Poza tym w hotelu lodówki były pełne. Trochę zaoszczędziliśmy więc na jedzeniu.

W trakcie ligowej kariery zdobył pan 98 bramek, z czego ponad połowę głową. Wrodzona skoczność miała także ujemne skutki...
Józef GAŁECZKA:
- W obu stawach biodrowych mam sztuczne biodra. W lewym stawie to już druga endoproteza jest, w prawym tylko raz była wymieniana. Ale niczego nie żałuję, warto było. Teraz jestem skromnym emerytem, który bywa często na meczach Zagłębia.

http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ka ... 12479.html
Avatar użytkownika
Adam1906
 
Posty: 6778
Dołączył(a): 2009-11-13, 8:04 am
Lokalizacja: Dębowa Góra

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-28, 3:20 pm

Tadeusz Wisniewski napisał(a):Chłopie - ty nie wiesz o czym ty mówisz - Ciebie na swiecie nie było - Zyczę aby
za zycia Tomcjo ze Szkocji- Zagłebie wywalczyło Mistrzostwo.
Żeby komentować to trzeba mieć minimum wiedzy.
Tadeusz

Panie Tadziu. Wielokrotnie Pana prosiłem aby zechciał Pan przelewać na forum swoje z pewnością bogate i bezcenne wspomnienia aby pamięć się o nich nie zatarła. Zwłaszcza takie, o których nigdzie się nie przeczyta. Dał się Pan namówić bodaj raz. A szkoda. Może jednak nie jest za późno. Choćby ciekawostki, anegdoty dot. zawodników, działaczy poszczególnych meczów itd.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-28, 3:47 pm

W sumie chyba najbardziej interesujący (jak dla mnie) z tych artykułów na katowickim sporcie z historii Zagłębia.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-01-28, 6:41 pm

Szanowny Auguscie - oczywiście że można by wracać do tamtych dni i sytuacji
które wówczas miały miejsce tylko do tego musi być atmosfera. Doskonale
wiemy że w tamtych dniach dla młodych ludzi Sport i Zagłębie to było COŚ
na co się czekało gdy zagrają na Ludowym - mówię o nas młodych Licealistach
mieliśmy swoje miejsce gdzie się spotykaliśmy aby kibicować Zagłębiu nie
było wulgaryzmów - była zawsze myśl o zwycięstwie drużyny i zajecie dobrego
miejsca w Tabeli. Oczywiście miały miejsce różne anegdoty o piłkarzach ale
trudno o tym dzisiaj pisać - naprawdę to były ludzkie sprawy z których
nie robiło się problemów po prostu uśmiechaliśmy się i dalej do przodu i tak
mamy do dzisiaj.
Pozdrawiam
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3201
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-28, 8:47 pm

Na takie rzeczy zawsze jest czas i atmosfera. I w tym przypadku wcale nie musi oznaczać życia przeszłością. Sam bym chętnie dowiedział się czegoś nowego o Fulczyku. Mógłby Pan napisac o jego słynnych strzałach. Tudzież kto był swego czasu uważany za najlepszego technika jeśli chodzi o grę?
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-01-29, 3:50 pm

Szanowny Auguscie - Alojzy Fulczyk - grał w Zagłębiu w latach 1960 -1966
rozegrał 134 mecze - statystyki mówią ze zdobył 5 bramek.
A teraz - kawał chłopa - bardzo mocne nogi - przeciwnik miał kłopot wygrać
z nim pojedynek jeden na jeden - grał jako pomocnik defensywny plus mógł
otrzymywać zadania pojedynczego krycia. Pamiętam taki mecz Górnik - Zagłębie
krył Ernesta Pohla - bardzo skutecznie
Dysponował bardzo mocnym uderzeniem - prawa noga - skuteczność taka sobie
Bardzo wartościowy i ambitny zawodnik w Zagłębiu i to w tych dobrych latach.
Najlepszy technicznie zawodnik Zagłębia - jest to moja Kibicowska ocena -
bez wątpienia GIGA Majewski bardzo wysoko ceniłem tego zawodnika z wielu
powodów - to był jedyny zawodnik w tamtych lata grając w Extra - mający
wyższe wykształcenie - rzadkość do n-tej potęgi.
Pozdrawiam
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3201
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-29, 4:57 pm

Panie Tadziu, Pana autorska jedenastka Stali Sosnowiec i autorska jedenastka Zagłębia lat 60.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-01-29, 6:23 pm

Z tą Stalą Sosnowiec to będzie ten sentyment meczu z CWKS przy Al. Mireckiego
Moja Stal Sosnowiec to:
Dziurowicz (ksywa SZKAPA)
Masłoń -Musiał - Jochemczyk
Pocwa - Majewski - Szymczyk - Pocwa II - Krajewski
Kręzel - Uznański (Prezes)
No a późniejsze Zagłebie to:
Szyguła(Moja)
Skiba - Bazan- Strzałkowski Spiewak
Gałeczka - Myga -Majewski - Piecyk
Uznanski - Jarosik

Pozdrawiam
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3201
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-29, 7:34 pm

A Dziurowicza nie nazywano czasem Lolo? Smolił ponoć cholewy do siostry mojej babci i w mojej rodzinie zawsze mówili o nim Lolo. I parę zdań czy ciekawostek o Ginterze Piecyku.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-01-29, 8:37 pm

Kol. August - Dziurowicza ksywa (Szkapa) to czysto boiskowe określenie
bo to był bramkarz który bardzo wysoko wychodził do piłek w polu bramkowym
natomiast Lolo czy Lolek - to myślę że było to takie koleżeńsko - rodzinne
od imienia Aleksander.
Piecyk - to skuteczność - w rozgrywkach ligowych ustępował tylko Lubańskiemu
i Pohlowi - grał w Zagłębiu do 1970 ale końcówka już była słabsza ale w tych
latach 1962-1969 to dla Zagłębia nastrzelał 61 bramek - ścisła czołówka naszego
Zagłębia.
Pozdrawiam
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3201
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy

Re: Wieści dotyczące naszych bylych pilkarzy i trenerów

Postprzez August 2018-01-29, 8:58 pm

Tadeusz Wisniewski napisał(a): Dziurowicza ksywa (Szkapa) to czysto boiskowe określenie
bo to był bramkarz który bardzo wysoko wychodził do piłek w polu bramkowym
natomiast Lolo czy Lolek - to myślę że było to takie koleżeńsko - rodzinne

Byłem zawsze święcie przekonany, że to ksywa z boiska, która była i w powszechnym użyciu. Ale czemu akurat Szkapa? Skąd tak oryginalna ksywa?
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Piłka nożna

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zbych