Cóż, jeżeli o mnie chodzi, to "narażanie się innym tutaj", nawet jeżeli nie jest być może (?) moją domeną - to na pewno nie jest dla mnie nowiną
To jedziemy durch! Ja, jak Kol. bolo73 Podziwiam śląski klub! Ale zupełnie inaczej, niż Kolega bolo73. To znaczy - po części podzielam i jego zdanie: sprawność działania faktycznie podziwiam i w dodatku jeszcze, że może to być też przykład, że sprawnie można i za publiczne pieniądze; no i jeszcze zorganizowani kibice, wkomponowani też w instytucję klubu. Cała jednak reszta - jak niegdyś w pewnym aspekcie z Ruchem było postkomunistycznym, czy jak jest z Polonią: "przyprawia mnie o dreszcze" i "na skraj rozpaczy wiedzie". To funkcjonowanie miejskich pieniędzy w Zabrzu: NIE JEST ZDROWE! Nie tylko, że lekceważenie długów. Także - jak w Zagłębiu - pytanie o zasadność wydawania miejskich pieniędzy. Relikt RPLowskiej mentalności, proszę, gonimy czołówkę - nieważne, że kosztem długów, że w stylu "igrzyska, gdy na chleb brakuje" itd itp. Jeden z dość bliskich mi ludzi, dożył siedemdziesięciu paru lat, pod osiemdziesiątkę, od młodośi palił, czasami więcej niż paczkę dziennie, świetnie wyglądał i w praktyce zmarł ze starości, po szpitalach się nie szlajał. Mawiał - że "diabeł go chyba trzyma przy takiej formie, by oszukiwać w ten sposób innych ludzi, że palenie nieszkodliwe". Otóż - tak trochę odbieram, za miejską kasę i przy długach: sukces Górnika, to chyba diabelska robota, by łudzić ludzi, że można za miejskie pieniądze, choć to wszystko pokrętne.
Podziwiam natomiast ostatnio - i bardzo się cieszę, bo może da się potem i odkręcić to, co peerelowscy komuniści zszargali wykrzywiając historię: mianowicie, podziewiam, co dzieje się w Ruchu. Nieraz już pisałem także tutaj, niestety słabo dociera, choć boli, gdy z kolei widzę bliskich mi, przedwojennych Ślązaków i ich miłość do tego Klubu, jak w gruncie rzeczy czasem nie do końca świadomi są, jak bardzo ich w PRLu oszwabiono. Zgroza - przerobić Klub, który na cały Śląsk był sztandarem polskości - na proniemiecki?! Może - jak się uda J. Patermanowi jednak ocalić tę dziurawą łajbę, jak nie pozwoli, by zatonęła i doprowadzi do jakotakiej funkcjonalności: to może i tę zbrodnię komunistyczną obrócenia sympatii przepolskiego klubu uda się odwrócić.
Póki co - ogromny szacun. Lwów - czyli Polonia w Bytomiu - jest szargany przez kolesiów, którycz "znaleźli, wicie, rozumicie,;-) świetny sposób" , pośrednio dając jakby potwierdzenie, że "ze wschodu przychodzi nieuczciwość". Ruch natomiast walczy - by ocalić, niestety, pozbawiony w pewnym stopniu tego nimbu polskości — ale o zachowanie miana śląskiej solidności, uczciwości i walczą o nie pozwolenie na sponiewieranie tej Marki Ruch. Naprawdę szacun.
A u nas profesjonalizm? Hm. Już nie wypowiadam się szerzej, sama sprawa R. Makowskiego - ucieszyłem się powrotem z managerem. Jeszcze bardziej bym się cieszył, gdyby to był ruch managere nie Legii. Nawet jednak jeżeli Legii - to widzę nadieję. Nie, nie pamiętałem, umknęło mi, nie wiedziałem, że grywał na stoperze - to rzeczywiście jakaś szansa. Umknęło mi też, że jest w sytuacji podbramkowej, bo nie mógłby grać na zapleczu Ekstraklasy w tym roku, gdyby odszedł z Zagłębia. Mnie przykro było, bo młody i jednak jakoś walczył - no i po tej historii z sercem na boisku. Cóż, mówi się trudno, życie nie jest tylko dla sentymentów, ale przykro mi było, gdy tak szybko po kryzysie poważnym zdrowotnym i w walce utrudnionej o pozycję: ot, zostaje sobie odstrzelony. Dlatego cieszę się jego powrotem i kibicuję, by się udało. Po tym, jak okazuje się, że może próbować na obronie - tym bardziej, naprawdę pojawia się ciekawa perspektywa. D. Dudek, jako były nie do końca wybitny obrońca - może być świetnym trenerem, bo "z trzewii własnych błędów" (jak u wielu trenerów wybitnych to się dzieje): przekaże obrońcom rozwojowe impulsy. Tyle - że zdecydowanie więcej na to szans jest z młodymi. Jeżeli faktycznie doszedł by T. Puchacz, zostali ci, co są, włączyłby się R. Makowski: to jest szansa rozwojowa (jeszcze R. Pietrzak na odbudowanie). Pokazał M. Probierz wczoraj, co znaczy odwaga, czym przeskoczył "poprzednika odważnego z młodymi, co już trochę mleko spod nosa im przeszło w piórka" (myślę, że - za co chwała J. Filipiakowi w dużej mierze, że znów zaufał: uznali w Cracovii, uznał M. Probierz, że lepsze cele w tym roku przeszły koło nosa, więc kończmy budowę nowego zespołu jeszcze bardziej od podstaw, od młodych).
Jeżeli ten wariant by się w Sosnowcu zaczął też realizować - to w gruncie rzeczy nawet "odpuściłbym W. Łuczaka", że go na tym stoperze nie sprawdzili, choć to naprawdę ciekawa była opcja i szkoda, że nie realizowanba.
No, tak, to tyle otwierających się nadziei w obronie. Tylko, że... Tylko, że już "o najwybitniejszych zagłębiowskich tuzach szefowstwa", hm, czemu naprawdę musi się do tego wracać?
Moje pytanie jest - dlaczego oni na to nie wpadli? Dlaczego musiał przyjeżdżać manager z tą propozycją? OK! Jest w porządku, plus dla managera naprawdę, jeżeli jest to jego inicjatywa a nie Legii. I na pewno może być i taka droga inicjatywy. Na pewno też - fakt, że w Zagłębiiu na to nie wpadli być może nie jest aż tak straszną komrpomitacją, jak z A. Christovão, pokrętnie nazywanym zarówno jako reprezentant Angoli, jak i uprawniony w Holandii. Tu być może - wpadka mniejsza, może nawet brak wpadki: ale też i błysku, to już na pewno. Dlaczego to nie w Zagłębiu na to wpadli? To jest - niestety - ból; Ból, zważywszy nieszczęście kiepskiej kondycji Zagłębia. Uciec z biedy - da się jedynie mając wyobraźnię i kretywność.
Jeszcze jedna kwestia - naprawdę mam nadzieję, że przychodzący z wypożyczeń od Lecha są lepiej do tej sytuacji przygotowani i mają większy potencjał niż ci od Legii. NIektórzy tu krytykują to wypoyżczenie, zgodnie z prawdą przypominając, że kiepskie efekty były, gdy przychodzili z Legii. Czy to ich błąd, czy to błąd nastawienia w Legii, jak idą na wypożyczenie? Oby - to nie była przyczyna w Zagłębiu, że po prostu psuje. W każdym razie - wbrew temu, co niekótrzy podnoszą, to akurat Lichicie razcej udanie przez wypożyczenia przechodzą, sami się rozwijając a i wspierając kluby, do któryhch są wypożyczeni (choć R. Gumny, najśweiższy przykład).