August napisał(a):Dudek będzie dzisiaj on tv: http://zaglebie.eu/aktualnosci/4106-dar ... ice-1-ligi
Pojawily sie wyniki to i rosnie medialnosc . Choc Nasz "DZIAL MARKETINGOWY" i tak tego nie umie wykorzystywac
Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
August napisał(a):Dudek będzie dzisiaj on tv: http://zaglebie.eu/aktualnosci/4106-dar ... ice-1-ligi
novack napisał(a):Czyli jednak meczu z Tychami nie przekładamy i gramy bez Milewskiego?
http://weszlo.com/2017/11/10/najlepsze-cytaty-artura-boruca/Kartka z Kalendarza na weszlo.pl napisał(a):Najlepsze cytaty Artura Boruca
10 LISTOPADA, 11:13
Kończy się pewna epoka. Żegnamy Artura Boruca – kozaka nie tylko w bramce, ale i przed mikrofonem. Boruc miał (i ma!) to coś – potrafi inteligentnie wyjść z trudnego pytania, potrafi umiejętnie wbić szpilę, potrafi opowiedzieć o czymś z niepodrabialnym urokiem. W ramach kartki z kalendarza przypomnijmy jego najlepsze cytaty.
O tym, co zabrała mu piłka: – Brakuje mi tego, że nie studiowałem, że nigdy nie poznam smaku bycia studentem, mieszkania w akademiku, studenckich imprez. Tego żałuję. Poza tym szkoda mi straconych weekendów. Na tym cierpi i rodzina i znajomi. Przyjaciele rozpalają sobie co sobotę grilla i gadają o pierdołach, a ja grzecznie czekam na mecz. Żyję w reżimie. Ktoś powie: „Rozpal sobie grilla w poniedziałek!”. OK, ale z kim? Przez piłkę straciłem wiele kontaktów z osobami, które bardzo lubiłem. Ale nie jest też tak, że chciałbym cofnąć czas i cokolwiek zmienić. Niczego nie żałuję i niczego nie zazdroszczę.
– Jest dużo fajniejszych rzeczy do zrobienia w życiu, niż oglądanie piłki nożnej.
– Wstyd się przyznać, ale ja zupełnie nie znam historii futbolu.
– Wśród najbliższych znajomych od lat mam tę samą ksywkę – „Gruby”.
– Żałuję jedynie, iż nie jestem jeszcze tak gruby, by zasłaniać całą bramkę.
– Mój zawód polega na rzucaniu się na trawę. Jest to zarówno głupie, jak i fajne.
– Wyobraźmy sobie, że mój syn wraca umorusany do domu. Przecież nie zwrócę mu uwagi, że jest brudny! Bo mi natychmiast odparuje: Co ty, tata, Przecież ty sam codziennie tarzasz się w błocie!
– Znam swoją wartość i na boisku jestem bufonem. Pewnie dlatego nigdy nie pójdę do Juve, po co im dwóch bufonów?
– Buffon najbardziej imponuje mi nie tyle skutecznością, co stylem. Nie wiem czy zauważyliście, że on nigdy nie robi niczego pod publiczkę. Tylko to, co do niego należy. Jeśli rzeczywiście ma się do czegoś rzucić, to się rzuca. Jeśli nie, to łapie piłkę tak, jak powinien złapać. Nie lubię bramkarzy, którzy robią z igły widły. Łapią łatwą piłkę i rzucają się pod niebiosa. Tego nienawidzę.
– Transfer do Bayernu? Nic o tym nie wiem, ale fajnie, że łączą mnie z takimi klubami, a nie z Victorią Pierdziszewo.
– Plan minimum przed mundialem w Niemczech? Dolecieć do Niemiec.
– Podejmując decyzję, że przenoszę się z Celticu do Fiorentiny, kierowałem się tym, żeby zmienić pogodę.
– Egzaminator kazał mi narysować cyrklem na tablicy kółko. Koniec. W ten sposób zdałem do technikum.
– Piłka zabrała mi normalność. Piłka zabrała mi też poczucie rzeczywistości. Zmanierowałem się, ale to przez ludzi, którzy zaczęli mnie inaczej odbierać
O tym, czy zarobił w inny sposób niż na piłce: – Oczywiście, że tak. Handluję narkotykami.
– Jestem impulsywny, czasem reaguję szybciej, niż pomyślę. Nie lubię dyplomacji i przebierania w środkach. Mówię, co myślę. Staram się być sobą.
– Kiedyś na wakacjach rozwaliłem telewizor w hotelu. Powiedziałem, że chcę się poczuć jak gwiazda rocka, podniosłem telewizor i jebnąłem nim o ziemię. Totalny kretynizm.
O najważniejszej interwencji w życiu: – Miałem takie dwie. Obie spóźnione. Pierwsza odbyła się gdzieś pod Sosnowcem. Melanż z kolegami – jeden z nich totalnie nieprzytomny. Wrzucałem go do samochodu, ale bezwładnie się osunął i spadł mi pod nogi. Otworzył jedno oko i wymamrotał: „k***a, kolejna spóźniona interwencja Boruca”.
– Ja zepsuty? Zepsutą mam tylko siódemkę.
– Czasy się zmieniają. Kiedyś jak cię widzą, tak cię piszą. Teraz jak cię piszą, tak cię widzą
O sugestii dziennikarza, że jest zbyt mało kontrowersyjny: – s*******aj, wyp....laj, s*******aj.
– Jestem jaki jestem i jeśli ktoś mnie nie akceptuje, to nie mój problem. Zmieniłem się dla kadry, a nie dla pana Dyzmy… yyy… to znaczy Pana Smudy.
– Za takie słowa, jakich używa Smuda, w normalnym życiu dostaje się w pysk
O Lechu Kaczyńskim, który w wywiadzie nazwał go Borubarem: – Jak tacy ludzie mają przychodzić na mecze, to wolę grać przy pustych trybunach.
– Nie jestem typem, który na kimkolwiek robi pozytywne pierwsze wrażenie.
– Pomidor.
– Oddałbym wszystko, żeby mama zobaczyła jak gram.
Tomcjo napisał(a): Nie chce ani powiększonej ligi , ani awansu Zagłębia psim swędem czy tylnymi drzwiami .
turku napisał(a):Tomcjo napisał(a): Nie chce ani powiększonej ligi , ani awansu Zagłębia psim swędem czy tylnymi drzwiami .
Takie pieprzenie. Górnik awansował tylko dlatego, że Zagłębie strzeliło z dupy a prezes w raz z trenerem tysiąclecia przepieprzyli całą przewagę. A piłkarze zamiast trenować, woleli balować. Czy to oznacza że górnik nie zasługuje na ekstrklasę? Nie ważne jak, ważne żeby w kolejnym sezonie udowodnić że jesteśmy odpowiednio silni na ekstraklasę.
M. Trela w Przeglądzie Sportowym 11.11.2017 13:59 napisał(a):ŚLĄSK OGRAŁ WISŁĘ W SPARINGU. KOLEJNA KONTUZJA CHORWATA
Śląsk Wrocław jako jedyna drużyna ligi nie wygrał w tym sezonie na wyjeździe. Zawodnicy Jana Urbana zrobili krok w kierunku przełamania tej niemocy, zwyciężając w Sosnowcu z Wisłą Kraków.
Zawodnicy Wisły Kraków i Śląska Wrocław spędzili Święto Niepodległości, rozgrywając sparing na neutralnym terenie w Sosnowcu. Na Stadionie Ludowym od początku lepiej spisywali się ci, dla których podróż na mecz była dłuższa. Wrocławianie stwarzali groźniejsze sytuacje pod bramką Juliana Cuesty i zasłużenie wygrali. Jedyną bramkę meczu zdobył tuż przed przerwą Robert Pich, który trafił do pustej bramki po dobrym podaniu Jakuba Koseckiego. Zawodnicy Jana Urbana mogli objąć prowadzenie chwilę wcześniej. Po strzale Arkadiusza Piecha z dystansu piłka trafiła jednak w poprzeczkę.
Obaj trenerzy dali okazję gry młodym zawodnikom. W Śląsku na środku obrony grał Konrad Poprawa, a w Wiśle Piotr Świątko. Ten pierwszy odegrał niestety rolę złego bohatera. W drugiej połowie brutalnie sfaulował Marka Kolara. Chorwat opuścił boisko z kontuzją kolana, a krakowianie musieli kończyć w dziesiątkę, bo trener Kiko Ramirez nie miał już do dyspozycji żadnych rezerwowych z pola. Młody Chorwat ma pecha, bo tuż po transferze do Krakowa doznał urazu. Zdołał go wyleczyć, przed tygodniem zadebiutował w ekstraklasie, a teraz znów może go czekać przerwa w treningach.
Wisła w drugiej połowie mogła doprowadzić do wyrównania, jednak była nieskuteczna. Po dobrym podaniu Tibora Halilovicia sytuację sam na sam z Jakubem Słowikiem zmarnował Ze Manuel, z kolei Kamil Wojtkowski trafił w słupek. W ostatnich minutach Urban sprawdził na skrzydle Mathieu Scaleta, Francuza, który kiedyś grał w rezerwach Wisły, a obecnie występuje w drugiej drużynie wrocławian. Wart odnotowania jest powrót do gry w Wiśle Patryka Małeckiego po pięciu tygodniach leczenia kontuzji. Po raz pierwszy po dłuższej przerwie zagrał też w bramce Cuesta, który jednak nie bronił zbyt pewnie. Kolejny raz dobrze zaprezentował się Victor Perez, który dobrze dowodził środkiem pola Wisły i był w stanie wygrywać pojedynki fizyczne, co jeszcze na początku pobytu w Polsce sprawiało mu problemy. Kolejne mecze obie drużyny rozegrają w przyszłym tygodniu. Wisła podejmie w piątek (20.30) Pogoń Szczecin, a Śląsk w niedzielę (15.30) zagra u siebie z Arką Gdynia.
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
Bramki: Pich 45.
WISŁA K.: Cuesta – Bartkowski, Świątko, Sadlok (46. Cywka), Pietrzak – Perez (66. Laskoś), Halilović – Ze Manuel (61. Kolar), Wojtkowski, Małecki (61. Koštal) – Ondrašek (46. Bałaniuk).
ŚLĄSK: Słowik – Pawelec, Celeban, Poprawa (79. Kucharczyk), Augusto – Vacek, Chrapek (58. Srnić) – Pich, Madej (58. Pałaszewski), Kosecki (79. Scalet) – Piech (79. Krocz).
Sędziował Daniel Kruczyński (Żywiec).
Żółta kartka: Wojtkowski, Laskoś - Poprawa.
Blajpios napisał(a):Czy wykorzystano okazję, by wzmacniać choćby i dawne niezłe odniesienia do Wrocławia - oraz naturalne, małopolskie, z Krakowem, nawet jeżeli już nie jest Zagłębiak właścielem Wisły?
No, tak, nawet przeoczyłem, że i w Śląsku nie tylko J. Urban - ale przecież jako urodzony w Jaworznie Michał Chrapek też "może być przytulony" - ale, ale, to czy w takim razie tylko dwóch - Augusto jeeszcze na zmianę wszedł, hm, Kolego August?August napisał(a):Blajpios napisał(a):Czy wykorzystano okazję, by wzmacniać choćby i dawne niezłe odniesienia do Wrocławia - oraz naturalne, małopolskie, z Krakowem, nawet jeżeli już nie jest Zagłębiak właścielem Wisły?
Ale za to po dwóch ludzi z każdej strony związanych kiedyś mniej lub bardziej z piłkarskim Zagłębiem. A zapewne nie rozgłaszano tego ze względów bezpieczeństwa
Blajpios napisał(a):e przecież jako urodzony w Jaworznie Michał Chrapek też "może być przytulony" - ale, ale, to czy w takim razie tylko dwóch
Piotr Bobakowski w Sportowych Faktach 12 Listopada 2017 o 13:40 napisał(a):Dariusz Szpakowski "Z Wembley wita Dariusz...Ciszewski". 35 lat temu odszedł komentator sportowy wszech czasów
12 listopada 1982 r. Jan Ciszewski przegrał walkę z rakiem. O sile osobowości wybitnego sprawozdawcy sportowego świadczy wpadka Dariusza Szpakowskiego na Wembley w 1990 r.
To była jedna z największych i zarazem historycznych pomyłek w wykonaniu Dariusza Szpakowskiego. 17 października 1990 r. reprezentacja Polski rozgrywała mecz na Wembley z Anglią (0:2) w ramach eliminacji Euro 1992. Dziennikarz i reporter TVP rozpoczął wówczas transmisję od błędu, o którym dowiedział się później od kolegów. - Ze stadionu Wembley wita Dariusz...Ciszewski - usłyszeli widzowie w Polsce.
Szpakowski nieświadomie przywołał legendarnego komentatora polskiego sportu, Jana Ciszewskiego, który zmarł 12 listopada 1982 r.
- Wembley z 1973 r. (remis Biało-Czerwonych 1:1 - przyp. red.) oglądałem jako młody człowiek. 17 lat później wszedłem na stanowisko komentatorskie na tym stadionie. Nie miałem połączenia z krajem. To zawsze nerwowa sytuacja. W ostatniej chwili udało się jednak połączyć. Wcześniej przygotowałem sobie całe wejście. "Przed laty Jan Ciszewski pięknie opowiadał, teraz po latach ja mam przyjemność komentowania" i... w skrócie powiedziałem, że nazywam się Dariusz Ciszewski. Całą noc potem nie spałem - tłumaczył swoją wpadkę Szpakowski, który po śmierci Ciszewskiego stał się najpopularniejszym komentatorem sportowym nad Wisłą.
Ciszewski, zdaniem przeważającej części kibiców, zasługuje na tytuł sprawozdawcy wszech czasów w polskim sporcie. Jego talent komentatorski został zauważony w latach 50. ubiegłego wieku podczas zawodów żużlowych w Częstochowie. Sosnowiczanin transmitował mecze piłkarskiej reprezentacji Polski w okresie jej największych sukcesów - remis z Anglią na Wembley, udział w mistrzostwa świata w 1974, 1978 i 1982 r., a także turnieje olimpijskie w 1972, 1976 i 1980 r. Charakterystyczny głos, prosty i jednocześnie emocjonalny język oraz towarzyszące komentarzowi liczne lapsusy językowe - to wszystko sprawiło, że Ciszewski podbił serca kibiców piłkarskich.
Do historii dziennikarstwa sportowego przeszły słowa komentatora po remisie Biało-Czerwonych na Wembley, który zapewnił Polsce awans do MŚ 1974. - Mój Boże, co ja mam Państwu powiedzieć... Tyle lat na to czekałem - mówił wówczas łamiącym się ze wzruszenia głosem.
Ostatnim meczem, który komentował, był finał mundialu w 1982 r., w którym Włosi pokonali RFN (3:1). Zmarł trzy miesiące później, przegrywając walkę z nowotworem. Miał tylko 52 lata. O sile osobowości Ciszewskiego świadczy fakt, że po 35 latach od jego śmierci kibice futbolu wciąż wspominają postać legendarnego sprawozdawcy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników