Nie oponuję, nie twierdzę, nie upieram się - bo ja nie mam żadnych danych nieoficjalnych, gdzieś tam "z kręgów pobliskich" jednemu czy drugiemu środowisku. Opieram się tylko na analizie dostępnych danych medialnych. Jednak na tym poziomie, to jestem ostrożny z wyciąganiem jakichkolwiek wniosków, prócz tego, że jest widoczna wciąż walka podskórna z dużym zaangażowaniem różnych stron konfliktu. Ten zaś wniosek jest dla mnie raczej pewny, gdyż jest dość dużo medialnych "baloników" puszczanych w przestrzeń i w dodatku ten nagły upór dziennikarzy w atakowaniu D. Mioduskiego za coś, co mnóstwo razy najwyżej żartobliwie komentowali, że jeszcze tydzień temu, 2 dni temu prezes jakiegoś klubu zapewniał, że trener może być spokojny - a tutaj biją na alarm, bo miesiąc temu prezes tak powiedział. Oczywiście, że musiały być rozmowy wcześniej - tak jak i w innych wypadkach, gdzie prezesi w przeddzień dymisji zapewniali, że jest bezpieczny trener. Chodzi mi o to, że nie atakowano wtedy tak frontalnie tych prezesów, jak w tym wypadku, więc i podkreślanie przez media, jak to jest niemożliwe, by w przeddzień D. Mioduski zaczął szukać Chorwatów wpisuje się w tę linię. Podobnie - cały atak na D. Mioduskiego, w którym poświęcają nawet swoje ulubione powiedzonka dziennikarze, typu "nie było chemii", "nie chcieli umierać za trenera" - ileż to razy sami tego używają? Tym razem zaś zbiorowo pomstują, jak to fe: to dla mnie dowód, że ta walka trwa. Nie przejmuję się tym, nie mój problem - ale gdybym był jakimś szczególnym fanem Legii, to też chyba bym się jeszcze nie przejmował za bardzo, bo i oni mają za mało danych, pomysł D. Mioduskiego może mieć ręce i nogi, np takie, że w roli strażaka zatrudni trenera, który ma "zasadzić" jakieś "pożądane DNA", jak ma grać ta drużyna, o którym może już z nimi wcześniej D. Mioduski dyskutował - i w zależności, jak jako strażak wypali, to pójdzie dalej. Tym bardziej, że przejmował - z tego co słyszałem - też w "ciekawych" okolicznościach, bo zdecydował się na deklarację niezwykłą, która mu wiązała ręce, że uszanuje umowy zawarte przez poprzedników (co im nie przeszkadzało ośmieszać go w mediach, co do jego pertraktacji); to też jest, wydaje się, przez dziennikarzy przemilczywane i to niezbyt uczciwie.
W każdym razie, nie specjalnie mnie to ekscytuje, nie wykluczam też, że "wart Pac Pałaca a Pałac Paca", czyli D. Mioduski B. Leśnodorskiego, M. Wandzla i oni siebie na wzajem. Z tym, że jak pisałem przy szczytowym okresie ich walki - chyba w wypadku B. Leśnodorskiego ma Zagłębie większe szanse coś ugrać, jeżeli chodzi o jego wkład w Zagłębie na korzyść Zagłębia, bo D. Mioduski wydaje się, że raczej - albo odpuści Zagłębie, to jeszcze pozytyw, albo jeżeli nie, to może bardziej jeszcze, "na zimno" zwasalizować. Ale może się mylę? Tyle, że - o ile potwierdziłyby się tamte przecieki (dwa gdzieś czytałem, plus analiza tej niby dziwnej, nagłej wizyty D. Mioduskiego w Sosnowcu), mówiące, że to jednak D. Mioduski był zainteresowany Zagłębiem z racji filii dla jego Akademii — to dla mnie fakt, że otwierają mu się perspektywy dla rozwoju Akademii w Warszawie czy pod Warszawą niekoniecznie by znaczył, że odpuści ten Sosnowiec, choć oczywiście może. Natomiast ściągania z Sosnowca w ciągu roku tych młodych, to raczej bym się nie obawiał - ani oni nie wydają się być takie niepowtarzalne talenty - ani nie bardzo widzę, by Chorwaci się od razu rzucili na przegląd młodzieży, której w ogóle nie znają. Jeżeli już kogoś będę chieć pokazać, że oto forują, to raczej skorzystają zaś z tych, co mają "pod ręką", w Warszawie. Ale to oczywiście tylko takie gdybanie.