Cóż, napisałem odpowiedź ok. 10tej, jeszcze nim doszły późniejsze wpisy, jak rewelacje choćby z radia Piekary. Nota bene, wspaniale, Zagłębie nie jako skansen na Śląsku - informacji nie dostarczają media sosnowieckie, zagłębiowskie, tylko Radio Piekary jest tubą dla Pana Prezydenta... To też nie pokazuje poziomu niejasności sprawy? W każdym razie - nie umieściłem wpisu, bo mnie wylogowało w międzyczasie a już musiałem iść. Widząc jednak, że entuzjazm nawet po tych rewelacjach, wręcz rośnie, zamiast nabierać chłodnego myślenia, to wklejam, com napisał rano/przed południem.
Hm, to ja od razu na wstępie muszę przeprosić za długi wpis, bo już mam świadomość że taki będzie; bynajmniej przy tym nie uważam akurat, że na Forum "z racji ideologii tej instytucji" wykluczone są długie wpisy - a wręcz przeciwnie, można spojrzeć i tak: skoro forum dyskusyjne, to raczej wykluczyć by należało ("ideologicznie rzecz biorąc") krótkie wpisy! Poważna dyskusja zakładać bowiem musi wypowiedzenie szerzej swego zdania - krótkie wypowiedzi z założenia wykluczają pewien pożądany zaś poziom dogłębności; "ideolog" powie, że zawsze te krótkie wypowiedzi wykluczyć trzeba - obiektywny zaś człek, jak sądzę, powie jak ja, że w wielu istotnych kwestiach krótkość wprowadza ograniczenie dla dogłębności, choć nie zawsze, toteż czasem i krótkie wypowiedz na forum dyskusyjnym być mogą.,. Niemniej, faktycznie obecnie fora są często rozumiane jako miejsca doraźnej wymiany zdań, w dodatku przy pilności związanej z tempem i emocjami, tak częstych w gorącej tematyce emocji sportowej: toteż ich uczestnnicy mogą odczuwać dłuższą wypowiedź dyskomfortowo.
Jednak, skoro i Kol. bbartek, raczej chyba będąc skłonnym akcentować ten wymiar "konieczności doraźności" - przecież podkreśla, że można dłużej się wypowiedzieć, bo temat ważny, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że trzeba poważnie i z pogłębieniem przyjrzeć się sprawie ewent. sprzedaży Zagłębia. Jednakowoż... i ja za obszerność, już na wstępie "z góry więc przepraszam". Ba! Przy tym nawet:

Kol. bbartek to wdzięczny mi chyba będzie - przynajmniej być powinien - gdy wyobrażam bowiem sobie zakres niniejszej wypowiedzi, to już "widzę ją tak ogromną", przynajmniej na tyle, że każdy uczestnik Forum chyba bez wątpliwości będzie przekonany... iż Kol. bbartek napisał wypowiedź co najmniej krótką, jeżeli nie bardzo krótką!

W tym miejscu skracam jednak myśl zamierzoną. Napiszę tylko jako ukontekstowienie, że nie do końca zgadzam się z M. Rejem, że "Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi" - to ogólna cecha zasadnicza masowej opinii publicznej, "populacji" prowadzonej intelektualnie przez sieczkę medialną wmawiającą ludziom, że przyjmując poglądy powszechnie panujące, to są godnymi podziwu demokratami. Tak jest pod każdą szerokością geograficzną. Niemniej, oczywiście, tak jak M. Reja, nas najbardziej interesuje, by to w Polsce nie tak było, jak to ujął M. Rej; i gdy najpierw wykażemy entuzjazm pisząc, że to czy tamto bardzo dobrze ujęli "przywódcy narodu" - by nie kończyć potem, jak kończą dziś niektórzy niegdysiejsi totalni uwielbiacze L. Wałęsy, plujący sobie teraz w brodę, że nie wykazali się dalekowzrocznością.
Otóż, by było jasne: wpisy, jakie umieścili Kol. bbartek i Kol. Adam1906 traktuję - i ciesząc się taką dyskusją - jako udział w poważnej dyskusji a nie jako propagandową sieczkę.
Niemniej, "w trybie poważnej dyskusji". No, cóż. W pewnym momencie - jednak Kol. bbartek przyznaje: "taką mam nadzieję". No, właśnie. To jednak- nadzieja. Czy jednk aby na pewno ma ona rozsądne podstawy?
Naprawdę nie widzicie, że całym poważnym kontekstem - są walki wokół Legii? Ciągle chyba trwająca próba sił tamże między D. Boguskim a B. Leśnodorskim? Naprawdę nie dostrzegacie powżnych racji do obaw, że A. Boruc i A. Fonfara, to faktycznie "słupy"? Bodaj w dyskusji pod artykułem w katowickiej mutacji pisma sportowego, ktoś dał jeden z dowcipniejszych komentarzy: ciąg dalszy zabawy à la kupowanie Wisły przez Citkę (i/lub Meresińskiego). Czy naprawdę nie widzicie, że to już by było wystarczającym powodem ostrożności takiej, że już lepiej byłoby, gdyby kupował kibic np. Lecha, czyli spoza układu niejasnego dotąd poniewierającego Zagłębie? Przy czym - akurat również i w takim układzie byłoby też niebezpieczeństwo, że to nie zakup dla dobra Zagłębia, tylko w ramach jakiejś gry kogoś, który tym Zagłębiem się nie przejmuje - więc też radziłbym ostrożność. Czy nie dostrzegace, że jest niebezpieczeństwo, iż jeszcze bardziej Zagłąbie się staje piłeczką w grze, podczas gdy w tej grze to inni są kopaczami, nikt z Zagłębia?
Jestem jednym z pierwszych, jeżeli nie pierwszym, który na tym Forum pisał a nawet uzasadniał, że w realiach współczesnych jest niepożądane, by mIasto było właścicielem zawodowego klubu - a w warunkach w dodatku biednego miasta, to wręcz powstaje pytanie o moralność decyzji wspierania zawodowego klubu, gdy w kontekście jest kwestia ile finansów przeznaczyć np. na dokształcanie dzieci z biedniejszych środowisk. Cały czas, łącznie z wczorajszym wpisem, w tym duchu piszę. Czyż to jednak nie zobowiązuje - do pilnowania również i tego, by za Zagłębiem nie ciągnęła się dalej cała rzeczywistość niejasnych rozgrywek? Czyż przykład właśnie Wisły nie jest tu wymowny - a przecież tam sytuacja była jaśniejsza, bo jednak B. Cupiał, jakkolwiek oceniać, nie wplątał jej w historię wieloletnią niejasności, tylko przeciwnie, on już najpierw tę Wisłę wydobył z poprzedniego zatapiania (człowiek z Zagłębia!).
Tak. Przedstaiając wczoraj kierunek idealistyczny - zdawałem sobie sprawę z tego, że jest pytanie, co do jego realności. Niestety - również dlatego, że jest pytanie o współistniejącą inercję mentalną, np. "postpeerolowską", pytanie o przyzwyczajenie opinii społecznej do tego stanu reczy, m.in. "załatwiania kolegów" itp. Po części i z tym więc jest związane pytanie: czy w tych konkretych realiach trafi się w Zagłębiu prywatny przedsiębiorca, który da radę (nie tylko zaś pytanie, czy ktoś ma taką kasę, tylko również, dlaczego jest albo nie jest zainteresowany). Faktycznie, może i mając nadzieję, że T. Szatan byłby być może w stanie, być może już na tyle obrósł w biznesie - zdawałem sobie sprawę, że jest to "nie za bardzo pewne", delikatnie rzecz ujmując; podobnie jak w wypadku innych przedmiotów. Czy jednak nie jest możliwe - choćby w wypadku innego podmiotu, zwłaszcza jeżeli będzie można liczyć na faktyczną zmianę klimatu wokół sprawy? Nie wiem; żyję poza tym miastem od lat. Niemniej -
kwestię troski o jakość transakcji gwarantującą możliwość rozwoju Zagłębia, należy chyba stawiać?
Podobnie - czy na pewno nie jest możliwy akconariat? Ano, znów i tu odpowiedź jest w powiązaniu z mentalnością; to zależy też i od tego, czy np. w społeczności Miasta, jak i w Urzędzie Miejskim: będzie świadomość, że rządcy - są rządcami, namiastnikami jedynie najętymi przez właścicieli, mieszkańcóm. Należy wręcz w pewnym sensie tymże ludziom własność przekazywać, w ich imieniu zarządzając. Oczywiście - z poszanowaniem tak prawa, jak i praw ekonomii, więc i roztropności, by zarząd "spółdzielni" mógł funkcjonować ekonomicznie, łącznie z tym, by był w stanie te prawidła rozumieć. Może więc - spółdzielnia np. przedsiębiorców, nie tylko "zwykłych" kibiców"?
W każdym razie, w tym wczorajszym wpisie dawałem przykłady zdrowych kierunków - czy to uczciwoego prywatnego troszczącego się realnie o dobro Zagłębia właściciela, czy spółdzielczego. Przede wszystkim jednak: nie udawanago, jak kiedyś sprzedaż Telekomunikacji Polskiej, gdy nazwano rzecz prywatyzacją i sprzedano firmę mającą naturalne perspektywy państwowej (!) firmie francuskiej, w ramach tej "prywatyzacji". Firma oczywiście więc, jako mająca naturalne umiejscowienie w społeczeństwie - do dzisiaj generuje zyski; czy to jednak było uczciwe, faktyczne sprywatyzowanie? Również chyba podobnie - było w Bygdoszczy z Zawiszą, jak to ktoś przytoczył chyba u nas na Forum, w znaczeniu pytania o prawidłowość tej transakcji, gdy prawdopodobnie był to niejasny układ? Czy to przyniosło jednak dobry rozwój Zawiszy?
Dlatego - faktycznie uważam, że należy być ostrożnym. To trochę za mało - "mieć nadzieje, że na dobre to wyjdzie", gdy znaki zapytania są tak poważne. B. Cupiał mógł mieć nadzieje, gdy zapoznawał się z gwarancjami J. Mereszyńskiego, bo jednak były one firmowane - a mechanizmy odwrócenia tej transakcji jednak też zostały przezeń wprowadzone, jak pokazała historia, w sposób skuteczny. Czy w tym wypadku będzie podobnie? Cóż, WCzc. Pan A. Chęciński może nie przejmować się, że wprowadza Sosnowiec i Zagłębie na forum ogólnopolskim do kategorii postrzegania jako postpeerolowski skansen apelując o zachowanie nazwy ronda E. Gierka - to i nie przeszkadzać mu będzie potrzeganie Zagłębia Sosnowiec jako tej piłeczki, którą w grze kopią inni i może cieszyć się, że awansował (!) do roli podającego piłkę dzieciaka przy linii bocznej. Czy to musi znaczyć - że jedyna możliwa dla Zagłębia droga, to cofnięcie sprawy do gorszych może jeszcze zabiegów, jak te kilkanaście lat temu, gdy dla "obrony Zagłębia" przed niezależnym prywatnym inwestorem, w jeden dzień włodarze byli w stanie sprzedać klub firmie-krzak z Katowic? O mrzonkach w stylu "dziedzicem historii Zagłębia zaś będzie Miasto", już nie wspomnę - pomieszanie z poplątaniem, gdy mówimy o transakcji biznesowej. Jednak - jeszcze mi chyba wolno: wypowiedzieć się na temat realnych zmian, że najlepszą drogą do rozwoju jest nie wchodzenia dotychczasowego Centrum Zarządzania w decyzje wiążące. Niemniej, oczywiście, że każdy sobie wybiera, jaki poziom podstaw do nadziei mu wystarcza do uzasadnienia jakiegoś kierunku.