W takim zestawieniu, jakie dzisiaj wieczorem zobaczymy w Kluczborku, druga linia Zagłębia nie grała nigdy wcześniej. I już dziś można założyć, że bez względu na wynik będzie to tylko efemeryda…
Do tej pory żelazny tercet w środku pomocy tworzyli Łukasz Matusiak, Sebastian Dudek i Tomasz Nowak. Siła doświadczenia była niepoślednia, bowiem wszyscy przekroczyli już 30. rok życia. Dwaj pierwsi nie znaleźli się w meczowej kadrze na konfrontację z MKS-em Kluczbork. Ogromny ciężar odpowiedzialności spocznie na tym trzecim…
Wyzwanie dla młokosa
Powody absencji są znane. Dudek (wraz z Krzysztofem Markowskim) został w poniedziałek zwolniony z obowiązku świadczenia pracy, z kolei Matusiaka czeka karencja kartkowa. Do wyjściowej jedenastki wraca natomiast Nowak. Spotkanie ze Zniczem Pruszków zaczął na ławce rezerwowych z uwagi na fakt, że wcześniej praktycznie przez cały tydzień nie trenował. Powodem był atak kamicy nerkowej. Piłkarz musiał odpocząć.
Dzisiaj właśnie od postawy Nowaka będzie zależało bardzo wiele. Obok siebie będzie miał najprawdopodobniej Sebastiana Milewskiego. Młody chłopak, ledwie 18-letni. Na zapleczu ekstraklasy debiutował przed niespełna miesiącem. Jak na razie ma na swoim koncie dwa występy – łącznie 63 minuty. W sobotni wieczór musi być gotowy na półtorej godziny bezpardonowej walki.
Szukając alternatywy
Jeśli trener Dariusz Banasik nie spróbuje zaskoczyć przeciwnika szeroko zakrojonymi roszadami, trio w środku drugiej linii powinien uzupełnić Wojciech Łuczak (na zdjęciu). Na pozycji numer „10” czuje się znacznie lepiej niż w roli wysuniętego napastnika, czego nie ukrywa w nieoficjalnych rozmowach. Miejsce „na szpicy” zarezerwowane jest dla Michała Fidziukiewicza.
Takie ustawienie ogranicza jednak mocno pole manewru, jeśli chodzi o atak. „Fidel” w końcówce spotkania ze Zniczem nie miał już sił i wymagał zmiany. Po kontuzji Terence’a Makengo na ławce nie było jednak nikogo, kogo można by wprowadzić na pozycję napastnika. Jedynym kandydatem był Łuczak, który… też przebywał na murawie od pierwszej minuty.
Było jak z Legią
- Świadomie zdecydowałem się na takie ustawienie, bo ono przyniosło dobry efekt w sparingu z Legią – tłumaczy Banasik. – W pierwszej połowie meczu z mistrzem Polski stworzyliśmy sobie co najmniej cztery dogodne okazje bramkowe. Liczyliśmy na to, że w spotkaniu ze Zniczem będzie podobnie.
I było, tyle że znów zabrakło skuteczności. A po zmianie stron, gdy trzeba było gonić wynik, zabrakło wariantów alternatywnych – świeżej krwi do wzmocnienia siły ognia. Jeśli w Kluczborku do przerwy rezultat również będzie niekorzystny dla Zagłębia, w końcówce spotkania sosnowiczanie ponownie mogą cierpieć katusze…
http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ka ... 12479.html