Cóż, po południu dodałem do wątku o przyszłości fragment wywiadu, w ramach "zestawu DDD" (Dezyderatów i Dedykacji Decydentom) do serwowania na kolejnej paterze albo i w inaczej przesłanych nośnikach odpowiedzialnym Zagłębia. Teraz dodaję, co też można - i pewnie należałoby - do tego "zestawu DDD" dołączyć, jakkolwiek wnioski z przeszłości zaczerpnięte do refleksji oby posłużyły nie tylko im, ale wszystkim pragnącym zrozumieć fenomen Zagłębia i mówić realnie o odbudowie i rozwoju.
Wklejam poniżej tylko fragment artykułu, po części, dlatego, że główna myśl wydobyta na potrzeby tego wątku nie jest zbieżna z główną tezą artykułu, pisanego zresztą bez świadomości związków z korupcją w polskiej piłce; wklejam jednak tylko kawałek - a to też dlatego, że nie chcę robić tego, za co się wkurzam na Wirtualną Polskę, czyli chcę uniknąć tu propagandy stricte politycznej w dziale sportowym narzuconej; więcej na ten temat, że chodzi tu nie o rozgrywki tej czy tamtej partii politycznej lecz o reflesję w perspektywie Państwa oraz Ojczyzny: to przeniosę na koniec tego wpisu. Znów tekst bowem robi się długi a przede wszystkim chcę najpierw nakreślić problem, dla którego wklejam tu te rzeczy - i choćby przy tym najpierw niektórzy się wkurzyli, że to wklejam (jakkolwiek mam nadzieję, że po tym wstępie wstrzymają Zacni Koledzy odruchowe reakcje). Fragment zaczerpnięty jest z artykułu o byłym piłkarzu, następnie działaczu Polonii Bydgoszcz, który walczy ze skutkami ustawy dezubekizacyjnej, jakich doznał, gdyż okazało się, że przez pewien czas pobierał pieniądze "za pracę na odcinku sportowym" w wydziale należącym do SB, którego był więc pracownikiem, tyle że oddelegowanym na ten właśnie odcinek sportowy; o ten fragment emerytury związany z tym faktem pracy w agendzie SB, jak rozumiem, pomniejszono mu otrzymywane świadczenie emerytalne.
J. Stańczyk w sportowym dziale WP, w artykule "Państwo zabrało część emerytury. Leszek Tillinger walczy" października 13. o 7:07 napisał(a):(...)Wydział T
- Przez 10 miesięcy byłem w wydziale T, dowiedziałem się o tym dopiero niedawno. We wszystkich dokumentach, który niedawno dostałem, jest podane, iż byłem oddelegowany do klubu Polonia Bydgoszcz. Byłem więc zatrudniony, ale oddelegowany do klubu. Za te 10 miesięcy na przełomie lat 1975/76 uznano mnie za pracownika SB – opowiada Leszek Tillinger.
ZOBACZ WIDEO Boniek: Mecz z Urugwajem będzie pożegnalnym dla Artura Boruca
(...)
REKLAMA
Kiedyś był piłkarzem Polonia Bydgoszcz, potem jej działaczem. Następnie przeniósł się do sekcji żużlowej, był prezesem klubu. – Teraz się dowiedziałem, że wydziały T to była łączność. Przez całą moją karierę, później już po zakończeniu kariery, ani razu nie świadczyłem pracy w komendzie, na komisariatach, w SB - mówi.
I dodaje: - Gdyby był taki fakt, że rzeczywiście współpracowałem z SB, to mówimy wtedy, że jakichś ludzi zniszczyłem, albo im zaszkodziłem. Nie miałbym później możliwości pracowania w sporcie po zakończeniu kariery. Nikt nie chciałby ze mną utrzymywać kontaktów.
Ustawa dezubekizacyjna określa i rozgranicza, kto pracował dla SB, a kto nie. A wydziały T Milicji Obywatelskiej to były wydziały technik operacyjnych, na przykład zakładania podsłuchów, inwigilowania. Problem w tym, że w PRL funkcjonowały kluby resortowe (milicyjne, wojskowe), które często nie pytały sportowców o zdanie. Nie było sponsorów, jak chciałeś zarabiać, to musiałeś mieć etat w policji czy wojsku.
Choć Grzegorz Majchrzak w niedawnej rozmowie wyjaśniał: - Trzeba tylko dodać jedną bardzo ważną rzecz: to nie jest tak, że oni na te etaty trafiali, bo ich brano na siłę. Oni na własne życzenie byli na tych etatach. To jest bardzo ważne. O tym mówił Andrzej Iwan. On w dniu wprowadzenia stanu wojennego bardzo się cieszył, że się nie zdecydował, bo bał się, że go na ulicę wygonią. I proszę pamiętać w kontekście sportowców, że wtedy podobno bokserów Wisły wygoniono na ulicę jako funkcjonariuszy. Pamiętajmy też, że jednak wielu sportowców nie decydowało, na jaki etat trafiali.
REKLAMA
Wrogowie ojczyzny
Dziś ci ludzie czują się pokrzywdzeni, bo stali się nagle wrogami obecnego państwa. Jako ci, którzy tę poprzednią, totalitarną i komunistyczną Polskę wspierali.
Tillinger jest w tej grupie. Zarzeka się, że kroku na komisariacie wtedy nie postawił. Podsłuchu nikomu nie założył. Chce walczyć o dobre imię, więc złożył odwołanie do Sądu Okręgowego. Dosłał papiery z IPN, w których nigdzie nie figuruje w sprawach, które mogłyby potwierdzać, że z kimś współpracował. I czeka, choć na razie żadnej odpowiedzi nie dostał.(...)
https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna ... ger-walczyWklejam więc powyższy fragment - bo dobrze zahacza on o to, na co nieraz wskazywałem, że pamiętać należy, iż wobec faktycznego zepsucia, skorumpowania wieloletniego polskiej piłki, to to, co "złapano za rękę i nazwano", czyli korupcyjne wypadki wprost kupowania meczów za pieniądze na początku XXI wieku — to naprawdę ledwo krzaki czy może małe drzewa, których "dopadła ręka sprawiedliwości drwala", nie docierając wszakże do innych tego typu krzaczków, drzew - a tym bardziej nie tykając potężnych wierzb czy klonów, nie mówiąc już o dębach i całości lasów oraz o całej glebie, na której te puszcze i bory korupcji powyrastały, mieszcząc w tym i ten zagajniczek, czy nawet te zagajniki, których trochę przetrzebiono. Z PRLu bowiem wyłonił się system polskiego piłkarstwa przeżartego zepsuciem, wieloraką korupcją do tego stopnia, że nie bardzo można mówić, iż na systemie naturalnym i zdrowym ot, wyrosła, na przykład na początku XXI wieku, narośl korupcji. Tak się dzieje zresztą co rusz także w innych federacjach, również tego "świata zachodniego cywilizowanego podawanego w ciemno do wiary jako wzór demokracji". Te narośle są odcinane w miarę możliwości i dalej kręci się ten świat zgodnie z prawami (i pojawiającym się bezprawiem) w naturze człowieka. W związku z przejmowaniem coraz większych połaci sportu przez biznes - a zarazem, ponieważ jest to zarządzanie grą i emocjami, to coraz więcej też przenikania mafijnych nacisków i potężnych powiązań ze światem gier losowo-hazardowych (i dlatego skandalem jest, że Polska pozwala sobie na taki wypadek, iż szef Federacji Polskiej jest czy był na liście płac firmy bukmacherskiej - i drugi skandal, że sobie z tego nic nie robi ów Prezes). Niemniej, jak wspomniałem, w Polsce po PRLu było inaczej. Przez trwanie tej sytuacji korupcjogennej przez wiele lat - wszelkie "układziki", "działania resortu", "decyzje resortowe wpływające na grę", "pobieranie płacy nieuczciwie za pracę nie wykonaną i zgoda na to, że to jest ekwiwalent za wykonaną przy zachowaniu jednoczesnym praw amatora": wszystko to doprowadzało do skutku, iż główny system sportu, zwłaszcza piłki był korupcją usystemowioną nie zaś, że na zdrowym organiźmie gdzieś tam wykwitała korupcja.
Wyzwolenia zaś systemu piłki z tego systemu, pełnego wykorzenienia, wyzwolenia: nie dokonano. NIe doprowadzonego do tego, by odbudować system tak uczciwy, jak przed wojną, gdy potrafiono, początkowo na zawsze, wykluczyć nie tylko piłkarzy winnych zagrania korupcyjnego, ale cały Śląsk Świętochłowice wyrzucono, bo, uwaga! podjęta została JEDNORAZOWA PRÓBA skorumpowania bramkarza przez piłkarza drużyny przeciwnej.
Tak, tu również trzeba uczcwie zaznaczyć, że można zrozumieć naturalny opór, obronę przed takimi działaniami prawdziwego oczyszczenia systemu piłki pełnymi. "No bo": "skoro w całej Polsce dokonano nie za głębokiej dekomunizacji i nie udało nam się przeprowadzić duchowego, pełnego odrodzenia, zaleczenia ran i pojednania po szkodach, jakie wyrządził najazd niemiecko-nacjonalsocjalizmu wespół z najazdem rosyjsko-sowieckim, czyli "komunistyczno-socjalistycznym" - to co się dziwić, że i w piłce nie dano rady?
Tak. To - jedna strona prawdy. Druga bowiem strona jest taka, że to wyjaśnienie kontekstu, w którym można zrozumieć, jak to się toczyło, że do oczyszczenia "przy otwartej kurtynie" nie doszło: bynajmniej nie zmienia sytuacji, że jest niedobrze.
Jak napisałem, wklejam powyższe cytaty dla refleksji szerszej - daleko mi od politykanctwa, z jakim mamy do czyniania w Wirtualnej Polsce. Nie chcę bowiem ani robić czegoś, ani nieświadomie wzbudzać interpretację, jak gdybym to coś robił — co u wydawcy Wirtulnej Polski wkurza mnie także bardzo (i zasmuca), że do działu nawet sprotowego wciskają tak nachalnie swoją walkę polityczną. Co rusz wyskakuje ankieta "czy popierasz politykę obecnego rządu" - nawet jeżeli chce się sprawdzić wyniki ostatniej kolejki ligi. Nie przeszkadzała im polityka rządu, gdy wycofywał umowy uniezależniające nas od dostaw ropy czy gazu z Rosji a wprowadzał bardzo długoterminowe umowy uzależniające od tych dostaw z Rosji, nie przeszkadzała postawa kolejnych rządów, które nie reagowały na trwanie systemu sądów wydających wiele wyroków jawnie kłócących się z poczuciem sprawiedliwości oraz wzmagających poczucie krzywdy, że sprawiedliwość jest "tylko dla niektórych; nie przeszkadzało im, że rząd dopuszczał do wycieku wielo, wielomilionowych sum choćby przy poborze cła, czy też propagował zabieranie dzieciom dzieciństwa i w dodatku wmuszanie wzorców rozumienia człowieka i jego miłości. Teraz im ta polityka przeszkadza.
Natomiast - artykuł tendencyjnie naświeltając, jednak dotyka też i czegoś, co łączyło się ze wspomnianą przeze mnie rzeczywistością korupcji, psującą system. Mianowicie - przecież to było też łamanie sumień, przyzwyczajanie ludzi do tego, że cały system rozgrywek jest udawaniem uczciwej gry. To z tego pierwotnego zepsucia - wyłaniało się, że tak łatwo było więc "oszukać i załatwić sobie co chcemy za pieniądze", jak to było w tej fazie po roku 2000, gdy już wpisano pewne paragrafy do prawa. Przed tymi latami z początku XXI wieku, najpierw - przyszło wieloletnie, wielopokoleniowe już przyzwyczajenie, tak jak napisałem wyżej, że nieuczciwie pobierane były pieniądze za pracę nie wykonaną, że była zgoda nieuczciwa na ekwiwalent tymi nienależnymi pieniędzmi za pracę zawodnika faktycznie wykonaną no i w końcu kpina z uczciwości pod nazwą "amatorzy".
W tym wypadku w artykule omawiany - ten Pan Prezes - jak to?: był w stanie być Prezesem zarządzać klubem... i nagle nie był na tyle kumaty, by wiedzieć, w jakim dziale pracuje, że to komórka SB? Andrzej Iwan jakoś wiedział i hańby uniknął. Natomiast z pewnością to wszystko - dotyka problemów m.in. granic różnych zasad, pośród których trzeba było się podówczas poruszać. Nie chcę tutaj łatwo moralizować i rzucać strasznych oskarżeń - ale chcę ukazać, że problem jest. Jest on też bynajmniej nie tak, jak chcę politykiersko Wirtualna Polska ustawić zagadnienie. Problem jest na pewno, gdzie były granice takiej współpracy, o której nie można powiedzieć, że nie hańbiła. Pan Prezes z artykułu - i wielu podobnych - chce wmówić, że skoro bezpośrednio nie pobili nikogo, to nie krzywdzili, choć pobierali pieniądze przecież współtworząc instytucję, która niszczyła polski niepodległy patriotyzm. Znów - dla uczciwości, trzeba pamiętać, że nie był w stanie pojedynczy człowiek zmienić system, więc można pytać było, co da DonKiszoteria. Niemniej - nie zmienia to faktu, że tak właśnie "budowało się"... zmurszenie, próchno i cały spróchniały system.
Dotknijmy tu perspektyw najogólniejszych, pozornie dalekich, zbyt dalekich — ale przecież nie, przecież wręcz przeciwnie: perspektyw podstawowych dla życia wspólnego.
Polska, to kraj, który wciąż dźwiga na sobie koszty nieszczęścia. Od czasów, gdy mogła sobie z sukcesem i po swojemu, zgodnie z naturą swoich ludzi budować Państwo - to jednak dzieli nas z 400 lat, wiele pokoleń! Potem poszła w ruinę - również z racji swoich własnych błędów - ale i nienawiści sąsiadów, którzy chcieli ją zniszczyć. To już też przeszło trzysta lat, jak straciła to własne samodzielne państwo - i stąd z pokolenia na pokolenie uczyło się w narodzie na faktach, że mechanizmy budujące zdrowe państwo są w tym wypadku zagrożeniem. Na tej przestrzeni - ledwo dwudziestolecie wojenne było "wychynięciem" z topieli na powierzchnię, że można budować było po swojemu własne państwo - i teraz już ponad dwadzieścia lat tej niedoskonale realizowanej szansy budowania po swojemy weszło w fazę walki, czy uda nam się utrzymać możliwość budowania w pełni po swojemu. Także i to, wydawałoby się "tylko piłkarskie pytanie, dotyczące jedynie marginesu życia piłkarskiego" — okazuje się należeć do głównych treści i zagadnień, budowania Wspólnoty Polskiej. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział czemu to piszę właśnie tu, to podsumowuję więc: z racji pytania o to, czy zdrowe będzie mogło wyjść z przeszłości Zagłębie — jest kluczowym dla przyszłości następujące pytanie. W jakich realiach chce się umieścić to nowe, odrodzone, mające przyszłość Zagłębia? Czy faktycznie w realiach przyszłościowych, rozwojowych, uczciwości, które są konnaturalne dla odwagi posiadania zdrowych, perspektywicznie przemyślanych planów rozwojowych - czy jednak jedynie chodzi o "przepoczwarzenie tego, co było", przegnięcie "trochę dalej, na kilka lat do przodu" tego, co już od dawna zipie jak różne układziki, kroplówki, ratowańka, by stara gra trwała.