przez Blajpios 2011-07-03, 3:57 pm
No, tak. Problem urósł - przyznam - zaskakujący. I pytanie, jak uda się zeń wyjść. W gruncie rzeczy nawet nie to jest najważniejsze, czy uda się zagrać obu drużynom, czy uda się zagrać osobno - a może razem, jak proponowałem poprzednio - ta inicjatywa kibicowska, zachowując "póki co" niezależność zarządu, mogłaby być ową drugą drużyną, skoro ponoć ma być wycofana fuzja z Czarnymi? Najważniejsze jest - czy uda się w ten sposób dokonać pewnego przełomu, wymuszenia rozwoju. Rozwoju, którego na przykład nie dawało się doprosić co do organizacji Stowarzyszenia Kibiców. Tak. A tu - taki skok, dużo więcej niż Stowarzyszenie.
Co prawda - właśnie to daje też podstawy do obaw. Czy to nie słomiany zapał. Stąd np. Kol. pyla, który się przedstawiał jako prezes niegdysiejszego małego klubu - czy nie mógłby służyć pomocą? Przede wszystkim - w rozwiązywaniu sprawy. W każdym razie - dla mnie wielka radość, nawet jeżeli jest to działanie impulsywne mierzące siły na zamiary i motykę dopasowujące do księżyca... ba, to wielka radość nawet pomimo, iż jest faktycznie niebezpieczeństwo zawirowań niszczących stuletnią tradycję: ufam bowiem, że uda się ją ocalić. Co jednak znaczy - ocalić tę tradycję? Czy jej niszczeniem nie był komunistyczny twór i zarząd przez tak długie lata, jak wszystko w Polsce naznaczone tą chorobą? A jednak - ludzie przenosili przez ten czas i tradycję tysiącletniego narodu i tradycje stuletnie też. Toteż - skoro jest okazja odrzucenia tego kaftanu naleciałości - to nie musi to być zagrożenie tradycji. Pytanie tylko - jak to rozegrać zdołają protagoniści.
Co do zaś "nas sympatyków". Nam, sympatykom, należy się, należy się... Nam sympatykom należy się na pewno wielorakie info. Należy się info, jak to narastała bez przeszkód na systemi polskiej piłki nieuczciwość układów i korupcji lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, rozwijana przez zepsucie i zafałszowanie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, aż doszliśmy do hydry lat dziewięćdziesiątych, z którą to hydrą więc w oczywisty sposób trudno wciąż sobie poradzić nawet, gdy w tym już stuleciu odrębnie (a nie na zasadzie ogólnych wskazań kodeksu o oszustwach) spenalizowano korupcyjne działania w sporcie. Słusznie zauważamy, chcemy czasem wprost nagłaśniać zbyt ciche przekonanie, że jest nieuczciwością, gdy z całego tego bagienka korupcyjnego wyciąga się kilka królików, pardon, kozłów ofiarnych, jak np. Zagłębie, o których korupcji wolno i należy rozprawiać głośno i z obrzydzeniem - byle odwrócić uwagę od tuzów piłkarskiej Polski. Niemniej, to taka sama nieuczciwa sytuacja, jak mówienie o korupcji lat ostatnich - bez poruszenia tego, co stanowiło koleiny naprowadzające na skorumpowanie polskiej piłki (i w ogóle sportu), jak napisałem wcześniej: wyraźnie począwszy od lat pięćdziesiątych (jakkolwiek jest to na pewno projekt badawczy złożony, bo należy przy tym przeanalizować - by nie być anachronicznymi - ewolucję zrozumienia tego pojęcia - niemniej to tylko przyczynek; istotą jest: że należy sięgnąć do korzeni, czyli lat pięćdziesiątych).
Tak więc - nam sympatykom, należy się choćby info, jak to jest, że wciąż jakoś nie może przebić się do powszechnej świadomości i entuzjastycznej realizacji pogląd domagający się rozwiązania rozgrywek ligowych na rok, łącznie z przeprosinami tuzów, jak Lato i inni za lata korupcji - oraz łącznie z trwającym rok wyłonieniem nowej hierarchii ligowej zespołów bazując na grupach regionalnych; najdziwniejsze jest to - że pogląd ten i do serc kibiców także się nie może przebić, choć to przecież oni najbardziej przez te lata korupcji wychodzili na kretynów, zostawali cynicznie oszukani i jeszcze musieli za to płacić.
A z innych rzeczy, nam sympatykom należy się też - na przykład info co to za zakulisowe rozgrywki były za czasów trzydniowych rządów Kotraku a obecnie G. Książka i D. Kozielskiego, którzy niby mogą blokować działania największego udziałowca, Miasta, jeżeli działają razem - a jednak tak jak w czasach Kotraku do niedawna "rozgrywała" ekipa K. Górskiego, ale z tylnego siedzenia. Albo wcześniej jeszcze - jak to było z upadłością poprzedniego Klubu. W ramach tego oczywiście info - albo odrębnie - należy się nam info, już nawet zostawiając na boku czasy sprzed przełomu ’89 - w jakiej sytuacji finansowej przejmował Klub F. Cimminelli, w jakiej go zostawiał - jak przejmował i jak zostawiał K. Szatan, Miasto itd. Oczywiście, że też należy nam się info, jak to było z tą korupcją w czasach, gdy już "jest odrębny paragraf" - ale też potrzebne byłoby z czasów wcześniejszych. W tych ostatnich czasach korupcji - czy w końcu było prawdą to, co zeznawał ponoć któryś z piłkarzy, że sięgała ona najwyżej W. Rudego, ale "zarząd, gdyby wiedział, zrobiłby masakrę". No i też "należałoby się" nam info, jak to było z odwrotem od postawy wyraźnie antykorupcyjnej w kierunku dopuszczania znowu do Klubu tych, co byli winni temu procederowi w ostatnich 50 latach w Zagłębiu; czy ten odwrót był tylko i wyłącznie spowodowany chęcią nie poddania się tendencji robienia kozła ofiarnego z Zagłębia, czy może jednak nadal układ trwał? Dalej - należy się info, jaką drogę Klub chce przyjąć, nawet w sytuacji braku odcięcia od przeszłości ze strony PZPNu - w kierunku stworzenia nowoczesnego Klubu a nie postkomunistycznego zbioru towarzyszy doli i niedoli? Oczywiście, że przy tym wszystkim - należy się też info, kto w jakiej mierze i na jakim etapie jaką winę tworzenia bankructwa i zadłużenia Klubu ponosi.
Czy ktokolwiek się łudzi, że to całe info, które się należy - sympatycy dostaną?
Chyba nie.
Zresztą, ktoś może argumentować - jeżeli w skali Polski, kraju a nie tylko wycinka, jakim jest życie sportowe - takie info jest niedostępne i nierealne: to jak można się spodziewać czegoś takiego właśnie w zakresie wycinka? Co prawda, ktoś mógłby powiedzieć - właśnie skala kraju jest zbyt skomplikowana - i nadzieja byłaby więc, by działo się to chociaż na zasadzie jednego, drugiego, czwartego wycinka - aż zbierze się nowy system Polski - ale to zostawmy tutaj. Po prostu, piszę to wszystko, choć spodziewamy się, że takich informacji się nie dostanie - by się nie łudzić. Jeżeli nawet jedną z nich się dostanie, warto skorzystać, ale nie wolno dać się zwieść, sądząc, że już teraz wszystko się zmienia, dostało się właśnie informacje decydujące o możliwości odnowy tego Klubu. Owszem - wiedza na temat każdej z dziedzin tu wymienionych jest konieczna do tych zmian - ale sama jedna jest niewystarczająca.
Myślę - że na tym tle właśnie warto zobaczyć inicjatywę kibiców i ucieszyć się nią. Nawet, jeżeli jest nierealna dokładnie w tej formie, siły za małe, by poprowadzić Klub nawet w B klasie - lub gdyby była groźba, że zbyt długie przebywanie w Bklasie będzie szarganiem wielkości Klubu. Dla mnie - jest to bardzo ważna artykulacja ze strony Kibiców woli, determinacji, że nie ma zgody na ciągłe trwanie systemu skorumpowanej piłki w Zagłębiu.
No, cóż. Szanuję faktycznie p. Leszka Baczyńskiego za wiele rzeczy. Ja też - wspominam, jak kibicowałem mu w rzeczach niemożliwych czyli ratowaniu Klubu, jak wręcz z wypiekami (nie prezentowymi, tylko tymi na policzkach) śledziłem te poczynania ratujące klub. To dla mnie człowiek podobny do A. Bernata w hokeju - naprawdę zasłużony przez ratowanie w sposób niemożliwy tego, co w sosnowieckich chlubach sportu rozpadało się przy zmianie systemu. To ludzie, którzy przede wszystkim - chcieli ratować swe sporty w Zagłębiu, rozwijać je. Dla tych nadrzędnych celów - nawet nie patrzyli, co znaczy szerszy kontekst, jakie są nieszczęścia związane z systemem itd. Pewnie mówili sobie coś w rodzaju "a co ja mogę zrobić". Toteż - ratuję to, co kocham: piłkę, hokej. I wielki szacunek za to. Tyle, że uważać, iż np. nagle nigdy nie naznaczył ich PZHL czy PZPN, że nie mają nic wspólnego z polityką swoich związków: to w moim odczuciu bardzo duże nadużycie względem zdrowego rozumu. Owszem, wierzę, że nawet są w stanie zmienić trochę mentalność (choć poczynania ostatnie p. Bernata raczej temu by przeczyły), wierzę, że osobiście jako ci zajmujący się swoją perspektywą służby Zagłębiu, mogli być osobiście uczciwi jak np. mówiło się o Ryszardzie Kuleszy (choć nie słyszałem L. Baczyńskiego krzyczącego "cała Polska widziała", ale mogło nie być okazji); w każdym razie, osobiście od pewnych praktyk mogli być dalecy. No, ale nie udawajmy, że ileś tam lat działania w określonym środowisku, w polskim skorumpowanym systemie piłki było na zasadzie robota nie przejmującego stylu działania właściwego tym ludziom, tej mentalności. Owszem, życzę tym działaczom, by faktycznie weszli w nowy świat XXI wieku, niemniej choćby tendencje personalne, które zdają się być wciąż realizacją pomysłów środowiska niezdolnego do przekroczenia zabronionego w PRLu horyzontu myślowego, sięganie do "sprawdzonego" np R. Stańka, nie odcięcie się L. Baczyńskiego itp każą naprawdę się zastanawiać (pisałem wczoraj o tych niepokojących nie tylko brakach zmiany ale wręcz o sygnałach powrotu do starego, jakie są widoczne w pierwszych poczynaniach L. Baczyńskiego). Dlatego - protest, jaki zawarty jest w inicjatywie kibiców uważam za bezcenny.
Po prostu - ci ludzie (Kibice Zagłębia) - jakoś jeszcze mogą znieść, że przez dziesiątki lat środowisko kibicowskie za własne kibiców pieniądze było cynicznie wykpiwane, wykorzystywane jak pijak przez szynkarza, oszukiwane aż do bólu. Jednak - gdy widzą, że zapowiada się nadal działanie tych samych ludzi na zasadzie jedynie przemieszczeń personalnych pod patronatem "sprawdzonego gospodarza" - mówią dość. Mówią: nie jesteśmy tak uzależnieni, by dalej być robieni w bambuko i przeżywać jeszcze z tego szczyty radości i uwielbienia dla "naszego sprawdzonego gospodarza".
Może to wystarczy, co już zrobili - by p. Baczyński jednak z nimi inaczej porozmawiał, jak -podobnież- ostatnio, gdy nie chciał udostępnić miejskich obiektów kibicom z Miasta? A może - jeszcze nie wystarczy. A nawet, jeżeli wystarczy, by porozmawiał poważniej: to czy należy się dać zwieść jednej takiej rozmowie?
Dlatego, owszem, całym sercem popieram wyrażane tu - choćby przez Kol. Tadeusz Wisniewski - postulaty rozmowy ze środowiskiem kibiców. Tylko - rozmowy poważnej, to raz. A potem - jeszcze parę warunków.
Czyli - chodziłoby o taką rozmowę, której nie chciał kiedyś on sam umożliwić K. Szatanowi, właścicielowi Klubu, gdy chciał się spotkać z kibicami w chwili kryzysu.
Dalej - chodziłoby o rozmowę, gdy kibice będą na tyle mocni, by zmusić nawet w wypadku niechęci Pana Prezesa - do rozmowy o faktach. To za co ceniłem M. Adamczyka, między innymi, to to, że pomimo trudnej sytuacji, młodego wieku, braku doświadczenia - nie dał się wmanewrować w zależność od skrajnego, już chuligańskiego a nie kibicowskiego układu wpływu, który jest możliwy przy każdym polskim klubie. Niemniej - z drugiej strony - nie do pomyślenia jest, by w poważny sposób nie liczył się z kibicami faktycznie poważny klub, nawet jeżeli jeszcze nie osiągnęłoby Zagłębie statusu na miarę Barcelony z jej "socios". Jak dotąd - bynajmniej nie tylko po stronie Klubu była wina, pamiętam choćby apele K. Szatana o zaangażowanie wyższego rzędu ze strony kibiców. Niemniej - teraz jest ruch kibiców: jaka będzie odpowiedź.
Dla mnie - ta akcja Kibiców jest godna romantycznych początków i determinacji A. Renego; działają jak jego spadkobiercy, jak spadkobiercy Polaków i Zagłębiaków sprzed wojny, pełnych swobody i rozmachu tworzenia. L. Baczyński - jest jak na razie z pewnością spadkobiercą - i ratownikiem - z czasów peerelowskich ograniczeń. Czy dołączy do tego dziedzictwa stuletniej tradycji? Czy dołączy do niej - np. choćby K. Szatan, który wciąż ponoć deklarował, że "żal mu tego klubu"? Czy ma szanse dołączyć K. Górski, inni?
Pamiętajmy też - że to wielkie Zagłębie powstawało też jako Unia, jako zjednoczenie różnych trendów sięgających początków XX wieku... Teraz ten duch działania na rzecz zespolenia na pewno jest szczególnie zaś potrzebny.
Owszem - potrzebne byłoby takie wspólne spotkanie - ale dające szanse zjednoczenia i docenienia wszystkich elementów obecnej sytuacji. Łącznie z wdzięcznością za już dokonane dzieła. Czyli - z wdzięcznością (jeżeli chodzi o piłkę) wobec L. Baczyńskiego, na przykład, który już przez lata poczynił bardzo wiele, nawet ewent. wobec K. Górskiego, jeżeli uda się to właściwie sformułować. Tak samo jednak - albo i więcej wdzięczność, docenienie i nie spacyfikowanie a przyjęcie powinno spotkać tych właśnie inicjatorów nowego, którzy powiedzieli w końcu: obudźcie się, nie dajcie się znowu robić w bambuko, oszukiwać za wasze pieniądze - przypomnijcie sobie układ z układem, korupcję układów od lat pięćdziesiątych po ostatnie, w końcu cały ten rozpaczliwy styl, wielkich obietnic i pogrywań działaczy i piłkarzy, którzy zrobili grajdoł z Wielkiego Zagłębia. Dopiero realne spotkanie tych wszystkich frakcji - może dawać nadzieję, że taka dyskusja jest warta podjęcia.
P.S. Już po wysłaniu widzę, że dzieje się, czego w gruncie rzeczy chyba się obawiałem - że ten podział znów nastąpi po linii "a ja jestem najwierniejszy i innni są zero". Niestety, tą mentalnością, wprowadzającą podział - dobitnie Zagłębiacy pokazują, że choć podzieleni, to są tacy sami. Pamiętacie może jak od lat co rusz pisałem przeciwko głosom "Zagłębie to my nie wy". Teraz - znowu to narasta. Przecież w ten sposób tylko się buduje w imię wielkiej "miłości" nienawiść do samych siebie. Jedni - zaczynają ideę nowego, bo "Zagłębie to my nie wy". Drudzy - w imię tej samej idei wręcz wdeptują w błoto tych pierwszych. I tak - z jednej strony "Zagłębie to my, budujący nowy klub a nie wy". I z drugiej "Zagłębie to my, trzymający się starego a nie wy". Na takiej drodze to niszczenie może tylko narastać. Uwierzcie, że Zagłębie, to i właściciele (choć nie do końca wiadomo, kto nimi jest) i działacze - nawet "przychodzący z PRLu" - i kibice jedni czy drudzy, pikniki czy żywiołowcy, budujący nowe itp.