django napisał(a):A co mają mówić? Że na pewno nie awansujemy? Nie mamy 20 punktów straty, tylko 7. Szanse małe bo małe, ale są. Trzeba by być idiotą, żeby w tej sytuacji wyskakiwać z wypowiedziami, że nie będzie awansu.
Też tak myślę i dlatego napisałem powyżej
Tak jak napisałem, to jest oczywiste.Tak "po mojemu", to start powinien być "na ostro", z nastawieniem, by wygrane były nie tylko wszystkie mecze, ale też "wyraźnie", w sposób robiący wrażenie na rywalach. Po jakichś 6 kolejkach - ocena tego startu - i co w dalszej części, czy priorytetem walka o awans nadal ostra, bo są szanse - czy priorytetem budowa zespołu na sezon przyszły. Tak jak więc napisałem już - a teraz przypomniałem - "oczywiście, nie wyobrażam sobie, by wystartowali od razu mówiąc, że nie walczą o awans".Blajpios napisał(a):Oczywiście bowiem, nie wyobrażam sobie, by wystartowali od razu mówiąc, że nie będzie walki o awans
Tyle - że to nie wszystko jeszcze. Jest jeszcze ten drugi aspekt, o którym pisałem. To, jakie "perskie się puszcza oko" i co pozwala się kibicom śnić. Czy to - nie jest cyniczne i oszustne. Niestety - powtarzam, ze słowa pisanego - to było wątpliwe. Jeżeli "z bliska patrząc" widać inaczej, to jak napisałem, cieszę się. Ale o ile przy pierwszym z django się zgadzamy, to przy drugim jednak to trochę inaczej odbieram, jeżeli chodzi o teksty.
django napisał(a):Tym bardziej, że nie czytałem żadnej wypowiedzi, gdzie byłoby obiecywanie, tylko takie w których jest wiara, że może się udać.
Czy rezczywiście bowiem to jest tylko kwestia, czy jest obiecywanie czy wiara? Jak napisałem - jeżeli w każdym wywiadzie pracownik klubu przedstawiając kibicom nowych zawodników w wywiadzie zwraca się do każdego z założeniem, że celem jest awans, z sugestią, że niemal warunkiem zakontraktowania było podjęcie jako celu głównego a może nawet jedynego walki o awans, jeżeli sugeruje, że od tego zależeć będzie, czy zawodnik będzie miał przedłużony kontrakt, czy też nie, bo nie spełnił zadania - w końcu, jeżeli zawodnik przez te pytania jest prowokowany do wypowiadania się, że rzeczywiście, to jest najlogiczniejszy cel i on pzrychodzi po to, w związku z czym, jeżeli nie będzie awansu, to porażka — to czyż to jednak nie jest, powtarzam, że przez oficjalnego pracownika klubu na oficjalnej stronie: pompowanie trochę balona, pozwalanie, by głównie żyły złudzenia? To chyba w ogóle taka polska specjalność, przynajmniej w dziennikarstwie sportowym. Prywatnie nawet - dziennikarz może ulegać polskiej chorobie malkontenctwa, dołowania - oficjalnie jednak, nie umie w innym kluczu mówić o zawodach. Przykład - od paru lat Małysz. Polscy komentatorzy co rusz "biorą na litość" jakiegoś zawodnika innego kraju aktualnie z czołówki, by "nam potwierdził, tak Małysz jest mistrzem, bardzo prawodopodobnie wygra, no, chyba żeby coś tam". To samo - kupuje już zawodnik. "Było świetnie, pierwszy skok, tylko drugi nie", "leciało się dobrze, ale zawiało" itd. Na realizm - nie ma pozwolenia! Należy żyć ułudą. Podobnie - piłkarze ręczni, przez cały turniej wspaniali. Też uważam, że momentami mieli pecha. Gdyby z Danią itd... Ale - łudzić zwycięstwami, tworzyć wrażenia jakby wirtualny świat marzeń był światem realnym - to jednak za dużo. Z wypowiedzi, jakie czytałem, powtarzam - trochę jednak podobnie odbierałem informację oficjalną klubową, bo za taką mam prawo a nawet obowiązek uważać wypowiedzi na oficjalnej prowadzone przez pracownika portalu. A miejmy wreszcie - tego typu apele ślę od paru bodaj lat - odwagę powiedzieć, trochę jak wyżej pisałem. Sytuacja do awansu jest trudna. Startujemy z zamiarem wygrania wszystkiego lub prawie z nokautującym wrażeniem dla innych. Wtedy - w dalszym biegu rundy bardzo prawdopoodbne będzie, że ten awans będzie. Do tego jednak - to nie tylko 7 punktów straty do odrobienia jest. To jeszcze - też 7 ale do wyprzedzenia zespołów!!! Toteż - dlatego potrzeba i zwycięstw od razu i wyraźnej dominacji. Po 6 rundach - oceniamy (1/3 rundy) - względnie gdzieś koło połowy, po 8 czy 9 rundach. Jaki był ten start. Z chwilą, kiedy by się okazało, że szanse są już bardzo iluzoryczne na awans - możemy podjąć decyzję i o zwolnieniu tego wyścigu a po prostu budowie zespołu na przyszły sezon, wprowadzaniu młodych przy zadaniu dla starych utrzymania poziomu, by był środek tabeli. Podajemy w ten sposób zadanie, dla którego jednak mimo wszystko warto chodzić nadal na stadion i wspierać. Choćby młodych ogrywających się. Takim elementem, dla którego będzie warto chodzić na stadion będzie np. możliwość wpływu kibiców na tę budowę zespołu - przez wybieranie np. najlepszych i najgorszych graczy, przez możliwość głosowania na bilecie zwracanym do odpowiednich puszczek, kto z piłkarzy zarobił na to, że za tydzień przyjdę a kto - jest mi winien kasę, bo wyłudził ode mnie te parę złotych itp itd. Daję tu tylko przykłady. Wierzę w kibiców z Zagłębia mimo wszystko. To znaczy - cieszę się i z fanatycznego przywiązania i pragnienia sukcesów, z którego słynęli od dawna - ale też wierzę, że swój rozum mają. Jeżeli uczciwie sytuacja będzie im przedstawiona oraz zaproponowane coś, dla czego mają przychodzić na stadion, to nawet, jeżeli będzie wiadomo, że szans na awans nie ma - będą przychodzić i to bez poczucia bycia oszukiwanymi, jak alkoholicy w bardze, na których uzależnieniu jedzie oszukańczy szynkarz. Natomiast jeżeli nadal będzie się "pompować balon na Małysza" - i cały czas opowiadać o walce o awans bo nic innego nie umiemy wymyślić: to nie dziwmy się bluzgom, wściekłości i poczuciu zawodu u kibiców potem. Nawet walka o utrzymanie może być piękna i z szacunkiem kibiców oraz wsparciem bez poczucia rozpaczy - a tym bardziej o awans. Podstawą jednak jest prawda.
Powtarzam - opieram się rzecz jasna głównie na tekstach pisanych. Jeżeli w mówionych jest trochę jaśniej, uczciwiej, to się cieszę. Niemniej - powtarzam raz kolejny: ta uczciwość właśnie, prawda, odwaga mówienia opartego na realiźmie, jest dla mnie gwarantem zespolenia kibiców z zespołem, Klubem, nawet jeżeli trzeba brać poprawkę trochę na to, że kibic, to uzależniony fanatyk sukcesu i marzeń. No i tu - jednak mimo wszystko - tak co do pisanych jak mówionych sposóbów prezentacji ze strony Klubu, mam trochę wątpliwości. Oby jednak - to było tylko moje nadmierne "dmuchanie na zimno". Czy jednak - ci, co są bliżej, słyszą, co się mówi, mogą potwierdzić? Obawiam się, że może mogą potwierdzić, iż nie jest skrajnie źle, faktycznie przedstawiciele klubu wypowiadają się bardziej realistycznie - ale wciąż obawiam się, jak dalece są gotowi opierać się na realiźmie.