przez Blajpios 2010-03-22, 5:03 pm
Również i ja mam podobne wrażenia, co Koledzy wyżej się wpisujący, szczególnie zwracając uwagę na wpis Kol. bolo73, bo najobszerniejszy i opracowany w kilku aspektach. Także i ja swoim wpisem poprzednim akcentowałem, że nie chodzi nawet koniecznie o dymisję Prez. Bernata, bo ma swoje zasługi i jest zaangażowany, wobec czego wystarczyć może choćby tylko o uczciwe zauważenie przez niego własnych jego błędów i wyciągnięcie jakichś wniosków; tyle, że pisałem to w wątku o sezonie 2009/2010, bo sądziłem, że to właściwsze miejsce na taką dyskusję. Jednym z takich dużych chyba błędów (choć nie znamy zwykle zakulisowych spraw, które mogą wskazywać na sensowność czegoś innego) - było wyrzucenie Vavrečki i to w chwili, gdy jednak było widać, że coś zaczynają grać. Uff, można powiedzieć, ależ chłop musiał mieć w ostatnich dniach satysfakcję, nawet jeżeli mu nie uznają tego sezonu w Tychach za zaliczony, bo dla nich brąz to za mało... Moim zdaniem, nawet jeżeli w Tychach mogą uważać, że to była porażka, błąd z zatrudnieniem tego trenera, to w zestawieniu z zatrudnieniem Skokana, przed którym zresztą przestrzegano, wskazując kiepskie wyniki w innych jego pracach w Polsce: wyrzucenie Vavrečki a zatrudnienie Skokana było błędem. Tych błędów chyba było jeszcze więcej chyba. Natomiast racji jeszcze więcej niż ta ocena zatrudnienia trenera Skokana - było we wspomnianej wypowiedzi Kol. bolo73. Choćby też i propozycja, czy nie warto, by wrócił na ławkę trenerską J. Morawiecki. Szłoby to zresztą w kierunku rozszenia opcji "Zagłębiaków zagorzałych", czyli prócz Prezesa inni, co połknęli bakcyla, zaangażowali serce już od dawna w te barwy (jak dotąd w hokejowym Zagłębiu to idzie lepiej niż w piłkarskim chyba i się sprawdza, patrząc na przywiązanie przecież wielu napływowych, jak choćby A. Zabawa, a jednak przywiązanych do tego miejsca na Ziemi). W zasadzie więc zgadzam się z całą wypowiedzią Kol. bolo73.
Jak wspomniałem jednak - myślę podobnie również co najmniej do kilku głosów innych. Zresztą, zazębiają się one także... Dodam do tego, że zazębia się z tą sytuacją Zagłębia też ogólnopolski problem, sytuacja hokeja, panowanie mentalności zabetonowanej od PRLu. Koledzy pisali, że chodzi o Oliwę na lodzie - ale to też zależne jest od mentalności "ogólnohokejowej". W ogóle chodzi o Oliwę, jedynego polskiego zdobywcę Pucharu Stanleya, który z wieloma sobie radził, możecie sobie wyobrażać, jaki ma szacunek, jak się na meczu hokejowym w Ameryce pokaże - tylko z "bossami marki Hajduga, Pysz i inni" nie pasował zupełnie i był dla nich do wylania. Kto sprowadził trenera, który coś zaczął do kadry wnosić - ano, ten, co go sprowadził, był zakałą dla tego polskiego grajdołka, poleciał zaraz po tym, jak odstrzelono tego egzotycznego trenera. Nie raz już wracałem do sprawy "odskoczenia" K. Oliwy od ściany polskiego hokeja, bo jest dla mnie niepojęta. "Byle Polska wieś spokojna"? Otóż - Oliwów różnych nie tylko na lodowiskach, ale w całym środowisku polskiego hokeja trzeba, by nie zdechł. Tak samo też - trzeba i w Sosnowcu, tak na lodzie, jak w całym środowisku. Przyznam, że pod tym względem, to nawet wydaje mi się, że i tak w Sosnowcu jest przynajmniej zadatek. Ano, właśnie to przywiązanie także starych uznanych jak Zabawa, Cholewa, Bernat, Morawiecki, Podsiadło - i to z synami częstokroć. To jest podstawa do nadziei, że Zagłębie może zacząć się odradzać na tej bazie - nawet w kierunku zmianionego już mentalnością środowiska hokejowego, które pożegna się z PRLem i jego mentalnością, nawet jeżeli ci ludzie musieli grać i w tamtych czasach. Czyli inaczej - to przywiązanie starych repów stwarza też nadzieję, że da się ich "pożenić" także z nową mentalnością, której trzeba: tą, której symbolem może być zwycięstwo K. Oliwy. Która już nie będzie łataniem dziurami łat dziurawych, jak to się cały czas dzieje w polskim hokeju.
Jednym z elementów tego rozwoju hokeja - powinno zaś być wykorzystywanie sukcesów młodzieży i dawanie im szans rozwoju. Niestety - do minusów i błędów ostatnich sezonów po stronie Zagłębia, jak i polskiego hokeja, widziałbym przykład P. Droni, któremu ani wyjechać nie pozwolono, ani w pewnym momencie nawet grać, bo przywalono dyskwalifikację - i tyle tylko, że stworzono mu warunki do tonięcia powoli w polskim hokejowym bajorku.