przez mayday77 2009-07-15, 4:36 pm
Jest pomysł, jest wynik
Zagłębie Sosnowiec po dobrym spotkaniu pokonało Kmitę Zabierzów 4:1. Wreszcie w drużynie widać było pomysł na grę. - Nareszcie bramki padają po składnych akcjach, a nie z przypadku - wyjaśnił Tomasz Łuczywek.
W dzisiejszym spotkaniu nie grał ani jeden nowy piłkarz. Zabrakło nawet Grzegorza Piechny, który sms-em poinformował trenera, iż przeprasza, ale dziękuje za współpracę. Chyba wystraszył się ciężkich treningów w Sosnowcu (czytaj więcej). Z testowanych zawodników został już tylko Kamil Guzik, który dziś wyjątkowo zagrał na środku pomocy i rozegrał przyzwoite spotkanie, pokazując, iż jest niezwykle uniwersalnym zawodnikiem. Piłkarz ten jest z kartą na ręku (klub musiałby zapłacić niecałe 2 tys. zł za wyszkolenie Górnikowi Jaworzno - wyj. mw), jednak decyzja co do jego przyszłości jeszcze nie zapadła.
W sparingu przeciwko Kmicie nasza drużyna została podzielona na dwie jedenastki, tylko Sławomir Pach, jako dyrygent środka pola, rozegrał całe spotkanie. - Na pewno przyjście Pacha do Zagłębia byłoby dużym wzmocnieniem. Bardzo dobrze gra mi się ze Sławkiem, piłka chodziła tak jak powinna - tłumaczył po spotkaniu Marcin Lachowski, który zdobył pierwszą bramkę w spotkaniu. Popularny „Lacha” zagrał w ataku, właśnie przez obecności Pacha. - Dostosuję się do koncepcji trenera, nie jest dla mnie problemem grać w środku pola. Jednak oczywiście wolę atak - tłumaczył po meczu Lachowski.
Pierwszą bramkę wypracował Dawid Ryndak, który urwał się na lewej stronie, „wkręcił” obrońcę i idealnie wyłożył piłkę Krzysztofowi Bodzionemu. Środkowy pomocnik Zagłębia uderzył mocno zza pola karnego, jednak bramkarz Kmity zdołał sparować piłkę, na szczęście w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Lachowski, który skierował futbolówkę do siatki. - Bramkarz idealnie zbił piłkę pod moje nogi, musiałem tylko dokończyć dzieła - cieszył się po meczu strzelec.
W 22. minucie odpowiedzieli gospodarze. Po dośrodkowaniu z prawej strony przepięknym strzałem z przewrotki popisał się Józef Mazela. - Chłop wyższy ode mnie o głowę, a strzelał z nogi - rozkładał ręce zdziwiony Adam Bensz. - On później, przez kolejne 15 minut jeszcze nie potrafił uwierzyć w to, co zrobił - jak zwykle żartobliwie ripostował kierownik drużyny, Piotr Caliński. Chwilę później Pach zmarnował dogodną sytuację, dwukrotnie z najbliższej odległości tylko „obił” bramkarza Kmity. W 37. minucie Ryndak popisał się dośrodkowaniem w pole karne, bramkarz wyszedł do piłki, jednak uprzedził go… obrońca zabierzan, Kamil Mitka i ładnym strzałem głową posłał piłkę do własnej bramki.
Sosnowiczanie byli zdecydowanie lepszym zespołem. Wreszcie widać było pomysł na grę naszej drużyny. Boczni obrońcy zagrali bardzo wysoko, często włączając się w akcje ofensywne, czym stwarzali przewagę w środku pola. Zagłębie także szybko operuje piłką. - Staramy się jak najdłużej utrzymywać przy piłce. Na razie wszystko wygląda obiecująco. Alternatywną taktyką będzie system 4-2-3-1, którym kilka razy zagraliśmy w zeszłym sezonie - wyjaśnia trener Piotr Pierścionek. Dzisiejszy sparing był zdecydowanie najlepszy w wykonaniu naszego zespołu, a co najważniejsze, po przerwie obraz gry nie uległ zmianie i Zagłębie dalej przeważało.
Bardzo dobrze zagrał Łuczywek, który często z lewej pomocy schodził do środka pola. To właśnie po jego kapitalnym podaniu padła trzecia bramka dla naszego zespołu. Do precyzyjnie zagranej piłki wystartował Andrzej Wściubiak i popisał się ładnym lobem, po czym został skasowany przez bramkarza. Piłka wpadła do siatki, jednak sędzia nie uznał gola i podyktował rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienił Łuczywek. W 65. minucie zawodnik ten popisał się ładnym rajdem lewą stroną, mijając zwodem obrońcę, dośrodkował piłkę z końcowej linii boiska, a akcję zamknął mocnym strzałem głową Pach i bramkarz był bez szans. - Wcześniej nie mieliśmy pomysłu na grę. Aktualnie gram z wysoko ustawionymi bocznymi obrońcami. Pierwszy raz spotkałem się z taką taktyką, jednak wszystko wygląda obiecująco. Nareszcie bramki padają po składnych akcjach, a nie z przypadku, jak to było do tej pory. Przy takim stylu gry trzeba dobrze asekurować atakujących obrońców, by nie narazić się na kontrataki. Jednak najważniejsze, że mamy swój styl, ale jak to mawiają dopiero spotkania ligowe zweryfikują nasze przygotowanie - mówił po meczu Łuczywek.
Źródło:www.sportowezaglebie.pl