przez Blajpios 2009-05-11, 1:31 pm
Trzeba przecież pamiętać, że korzenie dawniejsze Zagłębia, to Małopolska właśnie. To, że zaborcy przy tym mieszali - ma być powodem decydującym? W dużej mierze natomiast właśnie zabory przyczyniły się do "odcięcia" Zagłębia i osłabienia tej świadomości zakorzenienia. Oczywiście, teraz Zagłębie jest więc "trochę zawieszone w przepaści", ale nawet nie czując tych związków mocno - to jednak coraz bardziej sobie uświadamia, że bardziej przecież nie jest Śląskiem niż nie jest Małopolską, z której wielu też przywędrowało. W okresiu międzywojennym odżywały te świadomości - warto pamiątać, że jedyny wydany Przewodnik po Zagłębiu Dąbrowskim (lata trzydzieste) już idzie w kierunku logicznym, dookreślenia tożsamości i ujmuje w znaczeniiu szerszym również Zagłębie, dzisiaj można mówić Wielkie: z Olkuszem (choć jeszcze bez Jaworzna). Tak więc, na "kibicowskie odniesienia w Krakowie", można by przenosić pewne mechanizmy, które i w innych stolicach funkcjonują: Legia jest klubem bardziej otwartym na przyjezdnych, na okolice Warszawy, Polonia typowo miejska; Roma, to klub "romanesco", mieszkańców odwiecznych Rzymu - Lazio, to bardziej region, to ci, co do stolicy przywędrowali. Podobnie chyba funkcjonuje jeszcze w paru miejscach - i podobnie w Krakowie. Cracovia, to "z dawien dawna" - Wisła, to badziej otwarta. Stąd - studenci studiujący w Krakowie, zwłaszcza z Małopolski, także Zagłębia, mogli łatwiej się odnajdywać w Wiśle. Aczkowliek, zaznaczam, to tylko hipoteza nie do końca sprawdzona; tak z powodu paru elementów "pasuje" - ale nie wiem do końca, czy tak...
Dodatkowo jeszcze - przecież te kontakty też łatwiejsze były już i w historii. Właśnie z powodów, o których wyżej - i wywodzący się ze swoją działalnością z Sosnowca przecież Cupiał, łatwiej mógł trafić do Wisły. I wypożyczeń - też łatwiej się można było spodziewać. I - zawodnicy również bywali grający w obu klubach, jakkolwiek nie wszystkich należy przypominać w Krakowie (choć znaczące pozycje mieli, to jednak niektórzy też przez aferę ówcześnie ujawnioną "korupcyjną", stracili tam markę). Niemniej - choćby T. Kulawik. Mógłby być kiedyś i jednym z "historycznych emblematów klubu", które wszystkie wielkie kluby zatrudniają z grona dawnych piłkarzy; tyle, że był na tyle dobry, że "łapie się" jako taki "emblemat" nawet i w Wiśle (podobnie, jak pewnie Zagłębie nie ma szans na więcej niż czasem sympatyczne wspomnienie przez J. Urbana - a szkoda). Ba. Nawet i sprawy roku powstania - może lepiej byłoby wykazywać jakąś "regionalną zbieżność myślenia", skoro w tych samych latach zakładano klub i w Krakowie w i Sosnowcu: zamiast przeciwstawiać ostro i walczyć "na noże" (choć trochę walki może być potrzebne, jak o tym piszę w innym wątku). Dużo więc zależy od szerokości horyzontów; niestety, dziś wydaje się, że wciąż Zagłębie (jako region, w konsekwencji i jako klub) - nosi znamiona szkód przerobienia orła na kurę, jeżeli chodzi o mentalność, podczas PRLu i komunizmu. Gdzie ten dynamizm i szerokość perspektyw z czasów, gdy carat na miasto nie pozwalał, na kościół, na patriotyzm - a w Sosnowcu mieli odwagę mówić zakładając ten sam rozmach, co Paryż, Londyn, Rzym (tytuł powieści sosnowiczanina) - i budowano katedrę pod pretekstem votum dla cara, arcypolską i arcykatolicką - i powstawał na wsi teatr szósty bodaj w historii polskich teatrów - i powstawał klub - i republika robotnicza walczyła o wyzwolenie spod władzy m.in. Rosjan.
Tak więc - dużo zależy od rozmachu, od szerokości spojrzenia ludzi. I nawet tak niekorzystne czy smutne sytuacje, jak wyremontowany stadion, który służy innym a własnym nie (gorzej niż w Wodzisławiu) - mogą być obrócone "na jeszcze lepsze" (lepiej niż w Wodzisławiu), jeżeli trafią się mądrze myślący.