Trochę o Adrianie Mierzejewskim -artykuł pt.:"Adrian Mierzejewski zostaje, ale..." z dn. 2006-08-31
W czwartek o północy mija termin, w którym piłkarskie kluby mogły kupować lub sprzedawać zawodników. W Wiśle zostaje Adrian Mierzejewski - według prezesa Krzysztofa Dmoszyńskiego nie chciał przejść do zespołu z niższej ligi, choć zawodnik zaprzecza
Mierzejewski w tym sezonie Orange Ekstraklasy nie wystąpił w żadnym meczu. Według trenerów Josefa Csaplara i Bogdana Pisza lepszy od niego na pozycji lewoskrzydłowego jest Lumir Sedlacek. Do tego przed kilkoma dniami do nafciarzy dołączył Karol Gregorek, który może grać jako napastnik oraz skrajny pomocnik. A w składzie są jeszcze leczący kontuzję Sławomir Peszko oraz 18-letni junior Rafał Grzelak, który zbierał pochwały za występy w przedsezonowych sparingach.
Dlatego Wisła chciała wypożyczyć 20-letniego "Mierzeja" do innego klubu jeszcze przed zamknięciem tego okienka transferowego. Miał przejść do ŁKS Łomża razem z o rok starszym Łukaszem Jasińskim, ale do klubu z Podlasia trafił jedynie ten drugi. Według prezesa Dmoszyńskiego - z winy Mierzejewskiego.
- Najpierw miał możliwość odejścia do drugoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale stwierdził, że za daleko. Potem pojawiła się propozycja w grającym w tej samej klasie rozgrywkowej zespole z Łomży. Ale ociągał się przez tydzień i ŁKS dał sobie z nim spokój - mówi Dmoszyński.
Tymczasem Mierzejewski przyznaje, że słyszał o propozycji z Łomży. Jednak o tym, że w tym klubie ma się stawić do wtorku, kiedy ŁKS toczył ligowy pojedynek z Miedzią Legnica (0:0), dowiedział się w dniu meczu. - Nie zlekceważyłem propozycji z Łomży, tym bardziej że to miejscowość oddalona zaledwie 100 km od mojego rodzinnego Olsztyna - podkreśla pomocnik Wisły. - Jestem młody i dla mnie gra nawet w trzeciej lidze jest bardziej wartościowa niż siedzenie na ławce rezerwowych w drużynie z ekstraklasy. Jednak wygląda na to, że zostanę w Płocku przynajmniej do zakończenia rundy jesiennej, kiedy otworzy się kolejne okienko transferowe.
Bogdan Pisz, drugi trener Wisły, uważa, że Mierzejewski ma szansę gry w pierwszym składzie, jeśli na treningach poprawi się o jakieś 50 proc. Dodaje, że u tego zawodnika kuleje przede wszystkim umiejętność obrony, która jest czymś podstawowym przy preferowanej przez Wisłę grze pressingiem. - Swego czasu Mierzejewski grał tak, że ręce same składały się do oklasków. Wydawało się, że będzie podstawowym skrzydłowym płockiej Wisły. A potem, mam wrażenie, przez pochwały spoczął na laurach i opuszcza się na zajęciach. Ciężko mu na przykład odebrać piłkę rywalowi - mówi Pisz. - Jest młody i moim zdaniem mógł wykorzystać szansę czasowego odejścia gdzie indziej. Ale skoro został, musi zrobić wszystko, by nie było jak w naszym meczu z Górnikiem Łęczna, kiedy nie załapał się nawet na ławkę rezerwowych...
http://www.wisla-plock.pl/index.php?akc=full&nid=1235
podsumowując.. niezły z niego herbatnik.