kiełbacha napisał(a):NIE BĘDZIE HANYS PLUŁ NAM W DZIÓB,BO TO NAJWIĘKSZY WRÓG,TAK NAM DOPOMÓŻ BÓG. To oni witali hitlera kwiatami i wiernie służyli w wermachcie,a powstania to ekonomiczny pic bo prostytutka idzie tam gdzie lepiej płacą ,dlatego gwizdają na MAZURKU .
Kolego drogi - jesteś wreszcie w stanie zrozumieć, że nie wszyscy? Że takimi uogólnieniami - staję się w jednym szeregu z uczniami komsomolskiej prawdy - a jeżeli ktoś doda, że za młody, to tak, jakby stawał się uczniem ucznia komsomolskiej prawdy. To Sowieci i ich marionetkowi polscy sojusznicy pepeerowscy wyrzucali po wojnie na przymusowe przesiedlenie do Niemiec w Opolu przywódcę walczącego przed wojną o polskość Śląska, bo się nazywał wg nich po niemiecku - a to, że był szykanowany przed wojną za tę polskość, dla nich się nie liczyło. A na nieszczęście przedstawiali się, jako polskie władze. To jak mieli Ślązacy na nich patrzeć - jak się mieli cieszyć też, że tak ich Polska przyjęła? Bynajmniej nie był to przypadek odosobniony, choć jeden z najbardziej skrajnych. To wpływ PRLu w dużej mierze, ba, zbrodnia - że obróciło się tak katastrofalnie z Ruchem, który był dla całego Górnego Śląska przed wojną symbolem polskości a teraz w dużej mierze przejęty jest przez nie do końca zorientowanych historycznie ludzi fascynujących się potęgą Niemiec. To Zagłębiacy jednak, pomni historii - powinni wesprzeć "odbicie" Ruchu zgodnie z tradycję - a tymczasem skandalicznie dopomagają tym, którzy zawłaszczają tradycję Ruchu; czynią to właśnie przez głupie wzmaganie nienawiści i czynienie tego samego, czego nauczyli się od Sowietów w Opolu: wyrzucać ostatnich przywiązanych do polskości na siłę do Niemiec, do fascynacji niemczyzną itd. Jak się można dziwić, że Niemcy mieszkający na Śląsku witali armię niemiecką przyjaźnie? Ale też - jak można nie zauważać, że nie byli to wszyscy, jak można po to, by lepiej się bluzgało i by mieć lepsze samopoczucie - zapominać o czymś takim, jak Powstania Śląskie, nie ubzdurane przecież, lecz istniejące? Jak można nie zauważać, że sami Niemcy dobrze wiedzieli, że o tę niemieckość obawiać się muszą na Śląsku? To przecież sytuacja była taka: przychodzą z potęgą, są na swoim terenie, bo Górny Śląsk i przed wojną był niemiecki, Polska pokonana - a jednak wprowadzają przymusową volkslistę, automatycznie dają "trójkę", bez pytania... Czy to nie znaczy, że pytania się obawiali. A teraz: "wielcy Polacy Zagłębiacy" wyzywają także i tych od Niemców, z nienawiścią, której nie wolno mieć nawet do obcego narodu, Niemców właśnie - a co dopiero do tych, którzy na tym Śląsku pozostali z Polską związani.
O pewnych innych rzeczach, co ponadto w ostatniej wymianie zdań się pokazały, trudno dyskutować z racji braku czasu. O innych nie ma sensu, bo jak ktoś uczciwości nie chce stosować w dyskusji, bo jak mu pasuje, to uznaje, że teoria ważna a jak mu nie pasuje, to ucieka się do twierdzenia, że o praktyce mowa i samemu chce arbitralnie ustalać, kiedy o czym ma się dyskutować - kiedy jaka mu optyka pasuje. Napisze że w ogóle totalitaryzm się wywodzi od chrześcijaństwa, bo bidak o chanach, faraonach i cesarzach zapomniał - a jak oprzytomniał, to twierdzi, że to wszystko było poza marginesem dyskusji, on wcale ogólnie nie pisał. Szkoda gadać - jak ktoś nie chce zrozumieć, nie zrozumie. Natomiast - jak to ktoś słusznie przypomniał, ważne nie zapomnieć o tym, co to jedność, wychwytywać jej elementy i wskazywać na to, dbać, by one były nadrzędne. Słuszne słowa. Na pewno przekonując do racji, jakie się widzi - warto o tym pamiętać. Mniej niż kolega django napisała także w swej wypowiedzi o ważnej kwestii idącej w tym duchu - mniej więcej tak: silniejszy jest negatywny wymiar, zaprzeczenie czy niechęć do Ślązaków w tożsamości zagłębiowskiej niż wyrazistość promowania zagłębiaństwa. Niestety, wielka racja. Ktoś podał jej przyczyny niektóre - dochodzenie do tego środowiska wielu zzewnątrz i krótka historia jednolita regionu. Od dawna na forach zagłębiowskich, od paru lat pisałem - ale też i parę innych osób - o tym, że jeżeli Zagłębie ma się ostać jako odrębny region, potrzeba budowania "pozytywnej" (w rozumieniu nie negacji) tożsamości a nie jedynie w opozycji, przez kontrast do Śląska. Co najmniej raz ktoś inny pod tym może wpływem na forum gazety podjął temat: wpisujmy na czym opiera się ta tożsamość. Ale - parę odcięć się od Ślązaków - i zaraz cisza. Wpisałem się wtedy ja, znów z tym samym, ktoś coś dopisał chyba, ale po jednym wpisie, znów "że nie Ślązacy" - i znów cisza. To jest podłoże tego, że w kibicowaniu jest tak samo. Nie ma zagłębiowskiego sposobu nośnych przedstawień własnych wartości - to dla podkreślenia istnienia, wchodzi się w bluzgi. Znów chyba nawet nie kolega django napisała słusznie: to bodaj ostatni bastion - stadion; dlatego, choć niby można nie oczekiwać od kibiców, że najbardziej przemyślane rzeczy będą wprowadzać - to jednak mogłaby być wielka szansa i wielka zasługa: budować. Przypatrzeć się warto kibicom Warszawy, którzy potrafią być z ludem, czują miasto, wolny handel; przypatrzeć się warto kibicom gdańskim, związanym z tradycją, historią. Tak samo stać kibiców Zagłębia na tworzenie tych zagłębiowskich sposobów prezentacji własnych cech regionu. Stać - na wychwytywanie tego, co w tym ludzie jest budującego - i podawanie w formie wspótworzącej region, potem przedstawiającej Zagłębie innym. Jak się tego nie robi zaś - to naturalnie przychodzi "omsknięcie" w nienawiść, wrogość, bluzgi. Nie jest głównym problemem to, że "oni" też "bluzgają". Już bardziej - że u nich proporcje są inne, bardziej ludzkie. Ale najbardziej - to to jest problemem, że trzeba wytworzyć to, co dla Zagłębia charakterystyczne, tym Zagłębiaków do walki zagrzewać, dopingować swoich - a nie bluzgać innych.
Problem tego, że młody to region, Zagłębiacy ledwo w trzecim czy czwartym pokoleniu - też wskazywałem od kilku stron. Wskazywałem, że po pierwsze, to należy rozróżnić kwestię nazwy - od bycia z pokolenia na pokolenie. Faktem jest, że wielu doszło, tak jak np. do Łodzi, podczas rozwoju przemysłu. Oni mieli to szczęście jednak, że nazwa Łódź była, Zagłębie nie miało tej jasności. Ale - istniało, najczęściej w Małopolsce, z różnymi kolejami losu, potęgą nawet Księstwa Siewierskiego, jako powiat olkuski itd. Kolejnym nieszczęściem było to, że Małopolska Zachodnia została przez zaborców podzielona wg ich interesów, nie polskich czy Zagłębia. Trzeba umieć to zebrać - scalać. Dlatego wskazuję zazwyczaj, że to region, którego konsolidacja jest niedookreślona, także z przyczyn zaborczych. Jest to utrudnienie - np trudno widzieć te jedność w Olkuszu, Jaworznie, tam chyba najtrudniej. Można jednak zobaczyć, że to też szansa - tylko się trzeba pospieszyć z "dookreśleniem". Bo likwidacja już została zadekretowana. Przecież nieraz do znudzenia to pisałem. Są trzy drogi - mądre połączenie ze Śląskiem, czyli wymuszenie uznania Zagłębia, wymuszenie, by powstał "Zagląsk". Najgłupsza - głupie zgórnośląszczenie, czyli to, co się dzieje, nawet "niby walka o zagłębiowskość dąbrowską", tyle że bardziej na poziomie folkloru, bo tak jest, gdy nie wywalcza się edukacji zagłębiowskiej, gdy powtarza się potulnie decyzje administracyjne, wypełnia w formularzach, że jest się z województwa śląskiego. Plus cała masa bierności - gdy de facto zwycięża przecież dekret władz państwowych, że Zagłębia nie ma, że to ziemie śląskie, no, dobra, na razie województwo, jak trzeba ustąpić, ale potem wraca się do mówienia o Śląsku rzecz jasna. W tym nurcie jest też wszelka ciasna walka o Zagłębie (np. nie dostrzeganie, że rzeczownik w nazwie ważniejszy niż przymiotnik - bo koniecznie chodzi o postkomunistyczną drogę, "robociarską" albo o "dąbrowskość". No i w końcu mądra walka o Zagłębie. W niej - większy trud dookreślenia, zawalczenie o dookreślenie na bazie Małopolski Zachodniej, czyli Zagłębie
Wielkie, w różnych znaczeniach, wzmocnione, przekraczające klątwę zaborców, geograficznie nawet - od Sosnowca, poza Zawiercie, Olksuz, Jaworzno...
Naprawdę - warto skoncentrować się na tworzeniu pozytywów, jedności, czegoś, co dla Zagłębia charakterystyczne jako pozytywnie wyróżniające na tle innych - i potem skupić się na promowaniu tego, choćby przez kibicowanie. Taka droga pozytywna, a nie: obsuwanie się na dno nienawiści do sąsiadów, bluzgów, kompleksów, że nie mamy nic co nas charakteryzuje, tylko śląskość, na tle której możemy istnieć - a ponieważ nie umiemy tego wyrazić, to bezsilnie na innych bluzgamy. Warto jednak przemyśleć, co jest podstawą, także kibicowania - jak i w ogóle własnej dumy regionalnej.