Czyli wszystko co siÄ™ dzieje w naszym hokeju w tym sezonie.
Zaczynam:
http://sport.wp.pl/kat,1819,wid,9264159,wiadomosc.html
Taniec z walkowerami w PLH
Sport 07:40
Działacze Wydziału Gier i Dyscypliny, niczym orkiestra na statku, zagrali marsza jakże smutnego dla Tychów oraz Unii Oświęcim. Prawdziwy taniec z walkowerami.
Tego chyba jeszcze nie notowano w kronikach rodzimego hokeja. Wydział Gier i Dyscypliny PZHL nałożył kary na GKS Tychy oraz Unię Oświęcim za wystawienie w spotkaniach ligowych nieuprawnionych zawodników.
W przypadku Unii rzecz dotyczy Roberta Sobały, który w meczach ze Stoczniowcem Gdańsk (2:4) oraz z Zagłębiem Sosnowiec (4:3) grał - rzekomo - wbrew przepisom. Piszemy - rzekomo, gdyż tuż po spotkaniu z Zagłębiem dzwoniliśmy do związku, by zasięgnąć opinii w tej sprawie. - Robert Sobała został uprawniony do gry i nie widzę żadnego problemu - usłyszeliśmy wówczas od sekretarza WGiD, zarazem pracownicy związku, Anny Wytrykowskiej.
Wczoraj szef WGiD, Ryszard Molewski, był zdecydowanie mniej rozmowny i tylko stwierdził: - Nie miał prawa grać i już. Dwie osoby z tegoż samego gremium i dwie różne opinie. Z rozmów kuluarowych dowiedzieliśmy się, że Ryszard Molewski koniecznie chciał zaistnieć i wybiegł przed orkiestrę. Moc i siła związku jest po stronie tego wydziału - śmieją się niektórzy w centrali i nie tylko.
Z kolei GKS Tychy został ukarany walkowerami za mecze z Sanokiem (5:4 po dogrywce) oraz z Wojasem Podhalem (0:2), bowiem Robin Bacul na finiszu poprzedniego sezonu otrzymał karę dyskwalifikacji na dwa spotkania. Czech, podobno, dostał karę za bójkę w Nowym Targu. - Właśnie szukam komunikatu związku, gdzie byłaby ta kara umieszczona - mówi dyrektor tyskiego klubu, Karol Pawlik. - Nie ma mowy, by gdzieś korespondencja się zawieruszyła.
- To jeden wielki skandal i jakaś odlotowa kara - irytuje się prezes GKS Tychy, Andrzej Skowroński. - Jeżeli ktoś próbuje zniszczyć nasz klub, to my przystępujemy do kontrofensywy. Tomasz Jakesz oraz niby-winowajca Robin Bacul zostali w ostatniej chwili zatwierdzani, bo już mieliśmy ich certyfikaty. Dlaczego wówczas nikt z wydziału nie powiedział o rzekomej dyskwalifikacji. Tej sprawy tak nie zostawię i będę walczyć do samego końca. Na pewno odwołamy się od tej decyzji.
Adam Bernat, prezes Zagłębia, należy do ludzi energicznych i wybrał się na wczorajsze posiedzenie WGid nie tylko z obwinionym Pavlem Urbanem (otrzymał karę meczu za kopnięciem rywala - tak orzekł sędzia), ale również z zapisem magnetowidowym tamtego meczu. Działacze WGiD zgodnie orzekli, że kara sześciu spotkań, w których pauzował Urban, jest wystarczająca i w najbliższy piątek może już wystąpić.
- OdetchnÄ…Å‚em z ulgÄ…, gdy usÅ‚yszaÅ‚em ten werdykt - mówi prezes ZagÅ‚Ä™bia. - Gdyby kara byÅ‚a wyższa, to wówczas musielibyÅ›my siÄ™ pożegnać z Urbanem, bo nie moglibyÅ›my sobie pozwolić na trzymanie zawieszonego zawodnika. Mam nadziejÄ™, że zrozumiaÅ‚, iż takie zachowanie nie tylko godzi w niego, ale również w drużynÄ™. Z kolei sprawa Filipa Drzewieckiego, niezwykle uzdolnionego napastnika, który chce zmienić barwy klubowe i przenieść siÄ™ z GdaÅ„ska do Krakowa, wcale nie stanęła na wokandzie. DziaÅ‚acze Cracovii tylko deklarujÄ…, że chcÄ… podjąć rozmowy, ale ich ze Stoczniowcem nie prowadzÄ…. Spór dotyczy 60 tys. zÅ‚, które chce prezes Stoczniowca - Marek Kostecki - „skasować” za wychowanie Drzewieckiego. Krakowianie nawet nie chcÄ… sÅ‚yszeć o zapÅ‚acie. Reprezentant Polski zamiast grać, siedzi na trybunach i to jest wielki skandal!
Działacze Wydziału Gier i Dyscypliny, niczym orkiestra na statku, zagrali marsza jakże smutnego dla Tychów oraz Unii Oświęcim. Klubom przysługuje odwołanie i na pewno skorzystają z tego przywileju. Jedno jest pewne: w naszym hokeju już nic nas nie zdziwi.
Włodzimierz Sowiński - "Sport"
Oraz informacja odnośnie zawodnika Zagłębia:
"Leon" zapłaci
Jarosław Morawiecki, trener sosnowieckiego Zagłębia, nie jest zwolennikiem zbyt pośpiesznego karania zawodników. Niemniej po meczu w Pucharze Polski z Naprzodem Janów zebrał się zarząd klubu i ukarał czołowego zawodnika drużyny, reprezentanta kraju - Adriana Labrygę, za odmowę gry w sobotę w rezerwowej drużynie, wstępującej w I lidze.
Adrian z poprzedniego sezonu i teraz, to zupełnie dwie inne osoby - taka panuje opinia. Gra zdecydowanie słabiej niż rok temu i na dodatek wcielił się w rolę gwiazdora - to kolejny osąd.
Jaki gwiazdor?
- Przeczytałem w gazecie, że robię za gwiazdę i byłem mocno zdziwiony - mówi Adrian Labryga. - Jestem nadal skromnym chłopakiem i nie ma podstaw, by przyklejono mi taką etykietę. Wiem na co mnie stać, ile potrafię i ile mi brakuje do doskonałości.
ObroÅ„ca ZagÅ‚Ä™bia, zwany przez kolegów „Leonem” (po ojcu, byÅ‚ym hokeiÅ›cie Naprzodu), sÅ‚ynie z twardoÅ›ci w grze, solidnoÅ›ci oraz z piekielnie silnego strzaÅ‚u.
- Moje nieszczęście nie zaczęło się w trzeciej tercji przegranego spotkania z Polonią, lecz znacznie wcześniej - dowodzi hokeista. - Cała drużyna spisuje się poniżej swoich możliwości i co do tego nie mamy żadnych wątpliwości. W poprzednim sezonie grałem w parze z Pavlem Urbanem i ta nasza współpraca na lodzie układała się niemal wzorowo. W tym sezonie z kolei miałem okazję grać ze wszystkimi moim kolegami. Tak rotacja na pewno nie wpływa dodatnio na zawodnika. Ponadto w lidze jeszcze nie strzeliłem gola i to mnie również boli. Wcale się nie obraziłem na trenera, że mnie posadził na ławie w ostatniej tercji z Polonią. Na drugi dzień odbyliśmy trening, a potem mieliśmy analizę meczu na wideo. Po niej usłyszałem od trenera, że mam się stawić na mecz rezerw. Do inauguracji potyczki pozostały trzy godziny, a ja miałem zupełnie inne plany. Przyszedłem w niedzielę przygotowany do wyjazdu do Torunia, ale usłyszałem, że nie ma dla mnie miejsca w autokarze. Spakowałem się i wróciłem do domu. Na pewno byłem zaskoczony, wszak wcale nie jestem słabszy od moich kolegów.
Nauczka
Prezes Adam Bernat oraz trenerzy zapowiedzieli, że Adriana spotka kara finansowa oraz nagana.
- Na pewno nie zdradzę ile wynosi kara, ale jest ona adekwatna do przewinienia - wyjaśnia prezes klubu. - Przy ewentualnym kolejnym wykroczeniu, kary będą jeszcze surowsze. Mam jednak nadzieję, że ta historia się nie powtórzy.
- Tę karę finansową chyba jakoś przeżyję; nie jest za wysoka - wyznał Adrian, choć nie chciał ujawnić kwoty jaką ma uiścić do klubowej kasy. - Wiem jednak, że nie jestem w szczytowej formie i wiele mi brakuje do najlepszych dni. Zresztą, koledzy są w podobnej sytuacji. Zastanawiamy się, dlaczego z zespołami silniejszymi gra nam się o wiele lepiej niż z tym teoretycznie słabszymi. Zagrałem w spotkaniu Pucharu Polski z Naprzodem i wreszcie strzeliłem gola. Może teraz karta się odwróci. Jedno jest pewne: nikomu nie zrobiłem krzywdy i na nikogo się nie obraziłem.
Labryga za poprzedni sezon miał wysokie oceny i nadal marzy o występach w reprezentacji. Chcąc jednak w niej występować musi popracować nad formą.
autor: Włodzimierz Sowiński