Powrót po latach
Wiem na co mnie stać i chcę z reprezentacją awansować do światowej elity - przekonuje Zdzisław Zaręba, powracający do polskiej kadry po siedmiu latach.
Leszek Lejczyk, dyrektor sportowy związku, miesiąc temu zadzwonił do Zdzisława Zaręby z Landshut Cannibals (II liga niemiecka) czy przypadkiem nie wspomógłby reprezentacji kraju podczas hokejowych mistrzostw świata w chińskiej miejscowości Qiqihar (15 - 21 kwietnia). Środkowy napastnik z Landshut ucieszył się z propozycji, ale wszystko uzależniał od losów swojej drużyny, która walczyła w play offie o miejsce w zawodowej lidze DEL. Rywalizacja zakończyła się niepowodzeniem Landhsut, który uległ EHC Wolfsburg 0-3 i odpadł w półfinale.
Rudolf Rohaczek, selekcjoner reprezentacji kraju, niemal każdego dnia podczas zgrupowania w Krynicy ciągle wspominał o Zarębie, licząc, że wzmocni on zespół. - Mam już dla niego nawet ustawienie ataku - zwierzał się. - Z prawej strony zagra młody Marcin Kolusz, zaś z lewej strony będzie go wspierał doświadczony Jacek Płachta.
Zapowiedział nawet, że jeżeli tylko Zaręba przyjedzie wówczas odwiedzi kościół i rzuci coś na tacę. Z tego wynika, że dzisiaj w Warszawie, najpóźniej w niedzielę trener Rohaczek może zrealizować swoje postanowienie.
Fot. Norbert Barczyk
Hokeista rodem z Nowego Targu ma za sobą 6 lat w Landshut, miniony sezon był jednym z lepszych, choć drużyna nie osiągnęła tego co zamierzała. W sezonie zasadniczym zagrał w 52 meczach, strzelił 15 goli, przy 23 asystował. W play offie wystąpił w 7 meczach, zaliczając jeden gol i trzy asysty. - Niestety, odpadliśmy w półfinale play offu i kolejny sezon przyjdzie nam występować w 2. bundeslidze - wyjaśnia hokeista. - Niebawem DEL, wzorem NHL, będzie zamknięta i będą występowały te same drużyny. Jestem w rozterce, bo z jednej strony chciałem grać w reprezentacji, zaś z drugiej odpadliśmy z klubem. Mówi się trudno i żyje dalej. Nie, nie na pewno nie zrezygnuję hokeja, ale nie wiem gdzie będę występował. Owszem mam propozycję przedłużenia kontraktu z Landshut. Mam tu wielu kolegów, zadomowiłem się w Niemczech, ale z kolei moja sympatia Grażyna prowadzi nieźle prosperującą firmę w Nowym Targu. Taka rozłąka na pewno nie służy naszemu związkowi i niebawem przyjdzie mi podjąć decyzję. Pieniądze to nie wszystko i nie może wokół nich kręcić się życie.
Zaręba, kolega ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego Damiana Słabonia, wyszedł spod skrzydeł trenera Władimira Safonowa. W reprezentacji miał okazję wystąpić w 2000 r. pod kierunkiem Wiktora Pysza, ale niezbyt chętnie wraca do wspomnień. - Było minęło i nie wracajmy do tego co było przed laty - dodaje hokeista. - Cieszę się, że mam okazję powrócić do reprezentacji i spotkać się z kilkoma dobrymi kolegami. Wiem na co mnie stać i interesuje mnie tylko jedno: awans do światowej elity.
Dzisiaj (w sobotę), gdy tylko uda się załatwić bilet na lot z Monachium do Warszawy, pojawi się na zbiórce i przeprowadzi pierwszy trening z reprezentacją. Gdyby jednak nie otrzymał biletu wówczas spotka się z kolegami na lotnisku w Londynie.
autor: Włodzimierz Sowiński
źródło "SPORT"