http://www.dzienniksport.com/index.php? ... &Itemid=35Tajemnice upojnej nocy Wpisał: Włodzimierz Sowiński
20.04.2009.
Hulanki, ciosy i kuksańce. Złamany nos, sińce pod oczami... Bohaterami skandalicznego zachowania byli młodzi polscy reprezentanci oraz Krzysztof Oliwa. Hokeiści Włoch po wygranej z Ukraińcami byli w iście szampańskim nastroju i bawili się do białego rana. Hokeistów naszego wschodniego sąsiada tak zabolała porażka, że tylko część przybyła na ceremonię zakończenia, bo reszta już okupowała hotelowy bar. Zawodnicy pozostałych ekip też nie próżnowali i odreagowywali stresy mistrzostw świata dywizji I w Toruniu. Skoncentrujemy się na tym, co się wydarzyło w ekipie biało-czerwonych podczas upojnej nocy z piątku na sobotę - jak się okazało - nie tylko w hotelu Mercure Helios.
Lakoniczny komunikatSkandal jakich mało - przekonywał nas informator, prosząc jednocześnie o anonimowość. W polskiej ekipie doszło do bójki, kilku hokeistów jest poważnie poturbowanych.
Po tej wiadomości zadzwoniliśmy do oficera dyżurnego komendy miejskiej policji w Toruniu. I on nas skierował do oficera prasowego. Po kwadransie otrzymaliśmy oficjalny komunikat: - Owszem, była interwencja naszego nocnego patrolu, ale zgłaszający sprawę hokeista stwierdził, że niepotrzebnie to uczynił. Żadnych obrażeń ciała nikt nie zgłaszał. Jednocześnie hokeista został pouczony, w jakich okolicznościach w przyszłości ma wzywać policję. Tym samym postępowanie nie zostało wdrożone.
A tymczasem... Marcin Kolusz ma złamany nos, Krystian Dziubiński sińce pod oczami i złamany kciuk, poturbowany został również Patryk Noworyta, który stał na czele obrońców Kolusza. Przy okazji miało się również dostać Jackowi Płachcie.
Zbiegiem okoliczności, we wszystkich tych wydarzeniach uczestniczył Krzysztof Oliwa, zdobywca Pucharu Stanleya, który podczas mistrzostw świata pełnił rolę eksperta TV Polsat.
Na wysokich stołkachKrystian Dziubiński, młody i utalentowany zawodnik, debiutant na mistrzostwach, po ich zakończeniu postanowił odwiedzić jeden z toruńskich lokali. Pobyt na wysokich stołkach najwyraźniej nie wpłynął budująco na jego formę, gdyż wdał się w szarpaninę z bywalcami lokalu. W tej sytuacji został wyproszony przez ochroniarzy.
- Tak się złożyło, że byłem w tym samym lokalu, więc postanowiłem interweniować - relacjonuje Krzysztof Oliwa. - Próbowałem go uspokoić i dostał ode mnie „klapsa”. Potem nasz kontakt się urwał, bowiem powróciłem do swojego towarzystwa.
Inny świadek zdarzenia, proszący o anonimowość, przekonywał nas, że gdyby nie interwencja Oliwy, młody hokeista z Nowego Targu zostałby pobity przez miejscowych bywalców tego lokalu. Co się działo dalej z Dziubińskim? Tego nikt nie potrafi ustalić. Widziano go w hotelu już z zabandażowanym kciukiem, który najprawdopodobniej został złamany. W jakich okolicznościach? To kolejne pytanie, które na razie pozostaje bez odpowiedzi.
Awantura na piętrzeMarcin Kolusz - wedle świadków - awanturował się na pierwszym piętrze przed jednym z pokoi (najprawdopodobniej selekcjonera Petera Ekrotha) i wykrzykiwał nieparlamentarne słowa. W tym czasie do hotelu nadciągnął Krzysztof Oliwa, który próbował go uspokoić i doszło do szarpaniny. Pewnie i jemu wymierzył - jak zwykł określać - klapsa.
Na drodze ciosu - wedle naszych informatorów - stał Jacek Płachta, który próbował rozdzielić szarpiących się, dlatego i jemu się dostało.
- Słyszałem, że zostałem mocno pokancerowany przez Krzyśka - zadzwonił do nas z Niemiec Jacek Płachta, który przed piątkowym meczem z Brytyjczykami został uroczyście pożegnany, gdyż zakończył swoją bogatą karierę. - Mogę przysłać swoje zdjęcie, w każdym razie zapewniam, że nie mam żadnych śladów pobicia. Owszem, zostałem odepchnięty, bo chciałem powstrzymać obu panów. W szamotaninie to zwykle się zdarza. Wszelkie doniesienia o bijatyce, moim zdaniem, zostały przesadzone.
- Nie będę tolerował chamskiego zachowania małolatów, którzy w swoim życiu jeszcze niczego nie dokonali - mocno akcentuje w rozmowie z nami Krzysztof Oliwa.
Nikomu nie wadziłemMarcin Kolusz to hokeista o sporym talencie, ale musi się zastanowić, jak pokierować swoją karierą. Skądinąd, pojawiły się informacje, że ma szansę gry w niemieckiej DEL.
- Nic wielkiego nie zrobiłem. Siedziałem na hotelowych schodach i rozmawiałem z napotkanymi kolegami - mówi hokeista. - O żadnej awanturze nie mogło być mowy, bo nie należę do takich ludzi. Ale ni stąd, ni zowąd zostałem oblany whisky i uderzony w nos przez Krzysztofa Oliwę. Nie pamiętam, co było dalej. Teraz jednak wiem, że z tym panem nie chcę mieć w życiu do czynienia.
Na czele 8-9 obrońców stanął Patryk Noworyta i on również został skutecznie powstrzymany przez Krzysztofa Oliwę. Pozostali hokeiści na szczęście się wycofali, bowiem mogłoby dojść do kolejnych przykrych zdarzeń, o konsekwencjach trudnych do przewidzenia.
Niektórzy obserwatorzy nocnych bijatyk w Toruniu bagatelizują całą sprawę, najwyraźniej stosując zasadę zamiatania śmieci pod dywan. Zastanawiające jest również który hokeista poinformował o sprawie policję i dlaczego nagle z zawiadomienia wycofał się rakiem, twierdząc, że nic się nie stało.
A jakie stanowisko zajmą w tej sprawie władze Polskiego Związku Hokeja na Lodzie? Kto pokryje straty, jakie poniósł hotel?
Zdecydowanie wolelibyśmy pisać o sportowym aspekcie imprezy w Toruniu, nawet o tym, dlaczego po raz kolejny nie udało się polskim hokeistom awansować do hokejowej elity.
Choć wydarzenia te zdają się potwierdzać, że jeśli chodzi o hulanki, to w światowej elicie jesteśmy na pewno. No to czekamy na rozwoj sytuacji,zanalzl sie wkoncu gosc ktory przestal grozic paluchem tylko dal pstryczka w nos.
Faktycznie,ulomkiem to on nie jest:
flickr.com/photos/robertlaska/121159682/Troche awantur na lodzie z udzialem p.Oliwy:
http://www.youtube.com/watch?v=4cnA0Da-ih4