Adam Bernat, prezes hokejowego Zagłębia, twierdzi, że Zbigniew Drążkiewicz, dyrektor sosnowieckiego MOSiR-u, szkodzi klubowi. - To jakieś szaleństwo. Nie dam z siebie zrobić kozła ofiarnego. Porozmawiam z prawnikami, a potem na pewno spotkamy się w sądzie - mówi Drążkiewicz.
Do nieporozumień na linii Zagłębie - Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji dochodzi od dawna. Działacze Zagłębia wytykali m.in. MOSiR-owi, że nie dba o lodowisko, a oni muszą przebierać się w szatniach z karaluchami. Bernat irytował się też, gdy kontuzjowani zawodnicy nie mogli korzystać z urządzeń do odnowy biologicznej, jakie znajdują się na obiekcie.
Klub ze Stadionu Zimowego przeżywa teraz trudny okres. Wystarczy wspomnieć o pieniądzach, a wszyscy się denerwują. Zawodnicy, bo nie mogą się ich doczekać, a działacze, bo nie mogą ich załatwić.
Bernat uważa, że hokej upada przez takich ludzi, jak Drążkiewicz. Po ostatnim meczu z Cracovią działacz spotkał się z dziennikarzami i wygłosił krótkie oświadczenie. Zarzucił m.in. Drążkiewiczowi, że ten namawia zawodników, żeby ci rezygnowali z gry w Zagłębiu. Podkreślał, że szef MOSiR-u dba przede wszystkim o sosnowiecką hokejową Szkołę Mistrzostwa Sportowego [Drążkiewicz jest także dyrektorem SMS-u - przyp. red.], a klub ma za nic.
Szefa MOSiR-u nie było na meczu, ale wypowiedzi Bernata zna. - To jakieś szaleństwo. Porozmawiam z prawnikami, a potem na pewno spotkamy się w sądzie. Nie pozwolę, żeby ktoś szkalował moje nazwisko. Te zarzuty to jakiś wymysł pana Bernata. Nie dam z siebie zrobić kozła ofiarnego, który będzie tuszował nieudolność prezesa Zagłębia - odpowiada Drążkiewicz.
Bernat podtrzymuje to, co powiedział. - O kreciej robocie pana Drążkiewicza dowiedziałem się z kilku niezależnych źródeł. Zamiast ulepszaniem Zagłębia, niech się lepiej zajmie zarządzaniem obiektami sportowymi, bo chyba do tego został powołany. Spotkania w sądzie się nie obawiam. Też mam prawników - odpowiada.
Najwięcej kontrowersji budzi sprawa ewentualnego namawiania zawodników, żeby ci rezygnowali z gry w Sosnowcu. - To totalna bzdura! W ostatnich miesiącach jedynym hokeistą, z którym rozmawiałem, był Rafał Twardy, który jest także pracownikiem SMS-u. Prezes Bernat szuka sensacji tam, gdzie jej nie ma. Takie metody może sprawdzały się w latach 60., ale dziś nie uda mu się zniszczyć mnie, rzucając niczym nie potwierdzone kalumnie - podkreśla Drążkiewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
REKLAMA
Więcej...
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z181ZWUyGZ