przez bankier 2003-03-04, 10:47 pm
Jak zwykle rekacja zaczerpnięta ze strony "Wyborczej"
Po raz drugi o losach rywalizacji między Zagłębiem Sosnowiec i TKH rozstrzygała dogrywka i po raz drugi górą byli gospodarze. A jeszcze w poniedziałek nie było wiadomo, czy ten mecz w ogóle się odbędzie. Hokeiści Zagłębia, którzy od kilku tygodni grali za obietnicę wypłaty, zastanawiali się nad strajkiem. Na szczęście działaczom w ostatniej chwili udało się połatać budżet i wczoraj o pieniądzach nikt już nie mówił.
Spotkanie, jak i wcześniejsze mecze tej pary, było bardzo wyrównane. Lepszą drużyną byli jednak gospodarze. Zagłębie najlepiej zaprezentowało się w drugiej tercji, którą o dziwo przegrało 1:2. W tym czasie Marek Laco dokonywał w bramce TKH czynów wręcz bohaterskich. Dariusz Puzio, Tobiasz Bernat czy Krzysztof Kuźniecow łapali się na przemian za głowy i głośno złorzeczyli, gdy ich kolejne strzały padały łupem Laco.
Goście mieli więcej szczęścia. Najpierw Suchomski wykorzystał okres gry w przewadze i po strzale z bliska zdobył bramkę kontaktową, a na koniec Jarosław Morawiecki uderzył krążek tak sprytnie, że zasłonięty Rafał Radziszewski nawet nie zareagował. - To już nie pierwszy mecz, gdy zdobywanie bramek przychodzi nam z wielkim trudem. Laco jest naprawdę w dobrej formie - chwalił Mieczysław Nahunko, szkoleniowiec Zagłębia.
W ostatniej odsłonie nie popisał się sędzia Jacek Chadziński, który w ciągu kilkunastu sekund popełnił dwa błędy. Najpierw nie zauważył, że na lodzie jest sześciu zawodników TKH, a po chwili nie uznał bramki dla Zagłębia, twierdząc, że Adrian Chabior wbił krążek do siatki łyżwą. - Adrian zarzekał się, że trafił czysto. Widziałem, jak zrobił ruch kijem. Wierzę mu - podkreślał Nahunko.
Więcej bramek już nie wpadło i o losach meczu miała zadecydować dogrywka. W niej geniuszem błysnął Bernat. Napastnik Zagłębia przeprowadził akcję, której nie powstydziliby się zawodnicy z NHL. Balansując ciałem, minął dwóch zawodników, a na koniec już z obrońcą na plecach i nosem na lodzie zmylił Laco i wrzucił krążek do bramki. - Jedna z najważniejszych i najładniejszych bramek w sezonie. Cieszę się, że wpadło, bo nikt nie lubi strzelać karnych. Od pierwszej minuty to była ciągła walka. Zresztą jak zawsze. Mam nadzieję, że w piątek w Toruniu wzbijemy się na wyżyny swoich możliwości i zapewnimy sobie utrzymanie w lidze - powiedział szczęśliwy strzelec.
Zagłębie Sosnowiec - TKH Toruń 3:2 (1:0, 1:2, 0:0, d. 1:0)
Bramki: 1:0 Twardy - Kozłowski (11.), 1:1 Suchomski - Proszkiewicz (27.), 2:1 Wieloch - Kowalówka (33.), 2:2 Morawiecki (40.), 3:2 Bernat - Piekarski (64.).
Zagłębie: Radziszewski; Rutkowski - Cholewa, Kotuła - Banaszczak, Kowalówka - Piekarski; Kuźniecow - Bernat (2) - Puzio (2), Kozłowski - Zachariasz - Twardy, Chabior - Podsiadło - Wieloch.
Kary: 4 i 8 min. Stan rywalizacji: 2:2 (gra się do trzech zwycięstw).
Jeśli sosnowiczanie wygrają piąty mecz, to w rywalizacji o V miejsce spotkają się z GKS Tychy