A tu taki artykuł rozpoznawczy przed play-offami:
http://www.dzienniksport.com/index.php?option=com_content&task=view&id=2643&ac=0&Itemid=35 W play offie każde spotkanie ma spory ciężar gatunkowy i jakże ważne znaczenie.
Sezon zasadniczy już za hokeistami. Przed nimi trochę wytchnienia (nie licząc kadrowiczów, będących na zgrupowaniu) i znów praca przed ostatnim rozdaniem w tym sezonie, czyli play offem. Powoli trzeba zapomnieć o tym, co jest już za nami - powtarzają zawodnicy i trenerzy. Rywalizacja w play offie to zupełnie inna bajka. Teraz każde spotkanie ma spory ciężar gatunkowy i jakże ważne znaczenie.
Satysfakcja
Milan Janczuszka, trener Wojasa Podhale, może mieć sporo satysfakcji, wszak jego zespół wygrał rywalizację w sezonie zasadniczym. Szkoleniowiec przed sezonem nie miał zbyt komfortowej sytuacji, zespół trenował w Dolnym Kubieniu, bo lodowisko w Nowym Targu było nieczynne. Nie było źle, gdy hokeiści mieszkali na Słowacji, ale w drugiej części przygotowań rano wyjeżdżali z Nowego Targu i wracali późnym wieczorem. Janczuszka okazał się dobrym strategiem. Nie bał się zaufać młodym zawodnikom, wchodzącym dopiero do drużyny. Ci czynią stałe postępy i teraz stali się pełnowartościowymi zawodnikami. Oczywiście nie byłoby zwycięstw, gdyby nie wysoka forma Milana Baranyka, niewątpliwie najlepszego obcokrajowca w ekstralidze. Ma on wsparcie w Martinie Vozniku oraz Wiktorze Kubence.
- To niesłychanie twardzi ludzie i jestem z nich dumny - przekonuje trener z Nowego Targu. - Mimo różnych przeciwności losu potrafiliśmy wyjść z tarczą. Warto stawiać na młodych, bo oni robią szybkie postępy. To jednak już za nami. Przed nami jednak nowe wyzwanie, zdecydowanie trudniejsze.
W I rundzie play offu Wojas Podhale spotka się z Nestą Toruń i ta przeszkoda nie powinna mu sprawić żadnej trudności. - Po dwóch dniach odpoczynku przystępujemy do przygotowań - dodaje Janczuszka. - Naszym dodatkowym atutem w play offie jest fakt, że grę z każdym rywalem zaczynamy na własnym lodowisku. Na tym etapie rozgrywek nie ma słabych rywali. Hokeiści z Torunia prezentują niewygodny styl i trzeba się mieć na baczności.
Jaka praca...
Jaka praca, taka lokata po sezonie zasadniczym - tak lapidarnie można określić dorobek pozostałych zespołów ekstraligi. Cracovia, obrońca tytułu mistrzowskiego, przeżywała pewne kłopoty organizacyjne, tułała się po obcych lodowiskach, co na pewno nie sprzyjało budowaniu formy. O tym, że „Pasy” poważnie myślą o złotym medalu świadczy zakontraktowanie kolejnych obcokrajowców - Stanislava Skorvanka oraz Łotysza Igorsa Bondarevsa. Trener Rudolf Rohaczek to wytrawny szkoleniowiec i doskonale wie jak nastawić zespół do kolejnych starć. W środowisku panuje jednak opinia, że „Pasy” będą się musiały sporo napracować w spotkaniach z beniaminkiem ekstraligi - JKH GKS Jastrzębie.
Przez trzy rundy hokeiści Stoczniowca zadziwiali wszystkich niezwykle skuteczną grą, ale nadszedł grudzień i nastąpił krach. Gdańszczanie w I rundzie zdobyli 24 punkty, zaś w czwartej i w spotkaniach grupowych zaledwie - po 13.
- Kontuzje oraz zmęczenie dały o sobie znać - przekonuje trener Henryk Zabrocki. - Teraz liżemy rany po tej części sezonu i nie wiem w jakim składzie przystąpimy do decydujących meczów. Na transfery zagranicznych zawodników nie mamy co liczyć, wszak budżet na sezon mamy określony i żadnego wyłomu w nim nie będzie.
Teraz albo...
Tyszanie pod kierunkiem Miroslava Ihnaczaka, po zawirowaniach organizacyjno-sportowych oraz powrocie na własne lodowisko odzyskali stabilizację i wcale nie powiedzieli ostatniego słowa. Rywalizacja z Akuną Naprzodem, sąsiadem zza miedzy, zapowiada się interesująco. Do pierwszego meczu pozostało jeszcze trochę czasu. Janowianie mają stabilny skład, zaś tyszanie zdecydowali się na kolejny kontrakt obcokrajowca, Frantiszka Bakrlika (piszemy o nim obok).
Kontuzje na pewno przetrzebiły Zagłębie Sosnowiec i trener Jan Vavreczka ruszył na poszukiwanie napastników. Szóste miejsce nikogo w Sosnowcu nie zadowoliło, bo ambicje były zdecydowanie większe. W konfrontacji ze Stoczniowcem raczej nie są faworytami.
Kłopoty organizacyjne oraz sportowe Bissett Polonii Bytom wszystkim są doskonale znane. Dobrze się jednak stało, że za sprawą ambitnych działaczy trener Wojciech Matczak podjął się ratowania ekstraligi. Wprawdzie bytomianie w 42 spotkaniach zebrali zaledwie 10 punktów, to jednak nie ma najmniejszego znaczenia. Teraz liczy się tylko konfrontacja z Sanokiem. Ten zespół od dwóch sezonów zapowiada walkę o play off, a kończy na grze o utrzymanie. - Czeka nas trudne zadanie, ale możliwe do zrealizowania Szansa istnieje i chcemy ją wykorzystać - przekonuje ze stoickim spokojem trener Wojciech Matczak, w ostatnich latach twórca sukcesów tyskich hokeistów.
Uratowanie Polonii przed spadkiem byłoby kolejnym osiągnięciem tego trenera i nawet kto wie czy nie większym niż mistrzostwo z Tychami.
