Specjalnych podziękowań nie było
Jarosław Morawiecki po meczu z Cracovią
- Po wcześniejszych porażkach mówiło się, że powodem przegranych było łapanie zbyt wielu kar przez pana zawodników. W tym meczu tych kar było nieco mniej.
- Było mniej, ale nie ustrzegliśmy się głupich wykluczeń w końcówce meczu. Faul Labrygi, chwilę później faul Ślusarczyka i znów kary mogły nas zgubić. Gramy dobrze, nie łapiemy kar i przychodzą dwie, trzy minuty, kiedy kilku zawodników jest ukaranych. Trudno to wytłumaczyć. Ale jest nieco lepiej.
- Zadowolony jest pan z występu bramkarza Bartosza Stepokury?
- Tak. Chłopak bardzo dobrze bronił. Miałem obawy, bo jednak nie bronił zbyt dużo w lidze, a play-offy to jednak mecze, gdzie presja jest duża, tym bardziej że graliśmy u siebie i był to bardzo ważny mecz.
- 1:3 co dalej?
- Zobaczymy. Jesteśmy dalej w grze, walczymy. Zobaczymy jak się ułoży spotkanie w środę w Krakowie.
- Kiedy Zagłębie przegrywało już 0:3 w pana słowa, że powalczycie mało kto wierzył.
- To jest właśnie urok sportu. Nikt na nas nie stawiał. Większość myślała, że się łatwo poddamy. Jeszcze do tego kontuzja Tomka Jaworskiego. A hokej jest taki, że jeżeli się walczy i zostawi serce na lodzie, to można wygrać… nawet z Cracovią.
- Czy w Krakowie zastosuje pan taką samą taktykę jak w Sosnowcu?
- Nie możemy sobie pozwolić na otwartą grę z Cracovią, która ma cztery wyrównanie piątki. Musimy grać z kontry. To jest droga do sukcesu. Jeśli nie będzie kar i będziemy grać pięciu na pięciu, to mamy szanse.
- Czego najbardziej brakuje pana drużynie?
- Obrońców. Zbyt wiele błędów popełniamy w defensywie.
- Marcin Jaros wyrównał, Teddy Da Costa strzelił zwycięską bramkę. Podziękował im pan jakoś specjalnie?
- Nic specjalnego nie było. To są zawodowcy, to jest ich praca. Cała drużyna powalczyła, a Teddy ma bardzo duże indywidualne umiejętności i to pokazał.
- A nie kalkulował pan, że może lepiej odpuścić ten mecz i spokojnie przygotować się do gry o trzecie miejsce?
- Nie. Najlepszym treningiem jest mecz.
www.e-hokej.pl