przez hijjks 2006-01-22, 10:36 pm
Do Tychów udajemy się „po cichu”, i wraz z BKS-em (Łącznie 90 osób (50 Zagłębie, 40 BKS) udajemy się z dworca PKP, trolejbusem pod lodowisko, gdzie umówiliśmy telefonicznie konfrontacje banda na bandę. Wysiadamy przystanek wcześniej i zdecydowanie ruszamy w stronę czekających już gospodarzy. Kilkanaście metrów od Tyskich wychodzimy na ulice i zdecydowanie atakujemy całą ich grupę, która w ogóle nie podejmuje walki (na ponad 100 osobową ekipę postawiło się zaledwie kilku gospodarzy). Ci co się postawili obrywają, a my gonimy Tyszan aż pod ich lodowisko (około 500 metrów). Tam dochodzi do kolejnego ataku (Tychy zebrały się pod wejściem na halę). Zdecydowanie wjeżdżamy w nich wyganiając ich do hali, sami jednak się tam nie zapędzając, chcąc uniknąć problemów z Policją. (W czasie ulicznych ekscesów obecny był tylko jeden radiowóz, dopiero po wjeździe na halę pojawiają się oddziały prewencji). Mundurowi oznajmiają nam że na mecz nie wejdziemy (też nam nowina ), wiec postanawiamy wracać do domów. Gospodarze nie mogli pogodzić się z faktem, iż mocno goniliśmy ich po własnym mieście próbują jeszcze coś zdziałać, ale wszystko kończy się na napinaniu za policji. Ogólnie na tym atrakcje tego dnia się kończą, a my w dobrych humorach rozjeżdżamy się do domów.