Tomasz Służałek, ikona koszykówki, w Czeladzi pracował za darmo przez trzy lata. W Tychach - jak twierdzi nasz informator - przed dwa sezony dostał jedną pensję.
Szkoleniowiec prowadził do mistrzowskich tytułów Zagłębie Sosnowiec, pracował z sukcesami z Bobrami Bytom i Pogonią Ruda Śląska.
Pracę trenera łączy z prowadzeniem własnego biznesu, zarządza m.in. dobrze prosperującą piekarnią. - Jestem niezależny finansowo, a dzięki temu zyskałem komfort, który pozwala mi być w miarę obojętnym na niestabilne finanse klubów - wyjaśnia.
Tak działo się m.in. w Czeladzi, w której Służałek chciał zbudować zespół na miarę ekstraklasy. - Trzy lata pracy za darmo. Na koniec wyciągałem pieniądze z własnej kieszeni, żeby zapłacić sędziom i zawodnikom. Uważałem, że to lepsze niż kompromitacja klubu. Bezzwrotna pożyczka kosztowała mnie około 40 tys. zł - zdradza. Ostatnio trener Służałek pracował w Tychach. Z drużyną rozstał się w tym roku po przegranej batalii o awans do ekstraklasy. Big Star nie rezygnuje i z nowym trenerem oraz zawodnikami znowu chce walczyć o miejsce w elicie. - Pod koniec ubiegłego sezonu dopadła nas mała zadyszka, ale już wyszliśmy na prostą. Pensje płacimy w terminie, a ostatnio nawet przed - mówiła ostatnio "Gazecie" prezes Teresa Dembowska. Po tej publikacji z naszą redakcją skontaktowała się osoba, która twierdzi, że Big Star wciąż jest winny pieniądze trenerowi Służałkowi, a zadłużenie sięga dwóch sezonów.
- Na temat pieniędzy rozmawiać nie będę - ucina prezes Dembowska. Podobnie zachowuje się też Służałek. - Proszę mnie zrozumieć. Możemy rozmawiać na każdy inny temat - mówi szkoleniowiec. Osoba, która zna kulisy sprawy, twierdzi, że Big Star jest winny Służałkowi ponad 100 tys. zł.
- Tyskiej koszykówce życzę jak najlepiej. Po ostatnich wzmocnieniach to dla mnie murowany kandydat do awansu. Niemal na każdej pozycji mają po dwóch wartościowych graczy. Zagrozić może im dziś tylko Siarka Tarnobrzeg - uważa trener, który nie porzucił nadziei budowy silnego klubu w naszym regionie.
- Gdy pracowałem w Tychach, rzuciłem pomysł powołania do życia Silesia Teamu, który połączyłby siły najbardziej utalentowanych graczy. Mariaż Ślązaków z Zagłębiakami to jednak jak łączenie ognia z wodą. To się nie uda.
Dlatego teraz bliższa jest mi idea budowy koszykarskiej wizytówki Zagłębia Dąbrowskiego. To nie jest proste, bo na razie w ustawie o sporcie kwalifikowanym brakuje zapisów, które umożliwiałyby włodarzom różnych miast współfinansowanie jednego klubu - wyjaśnia.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3502 ... racy_.html