August napisał(a):Blajpios napisał(a): czyżby Kol. August występował tu jako wierne dziecko komunizmu, z dziedzictwem osławionego systemu, mentalnością zasłuchania w dziadeczka Stalina?
No tegom się Panie nie spodziewał po Szanownym Blajpiosie. I za co?
No, cóż. Mógłbym wykpić się prosto - że najlepszy dowód, iż tak jest, to właśnie ten skutek propagandy i nauczania w czasach PRLu, że w efekcie ludzie takie słówko, jak "czyżby" uważają za nic nie zmieniające w treści... Ja jednak - choć też przecie w czasach PRLu-m dorastał, to mieałem to szczęście, że Rodzina, Rodzice zwłaszcza całą mocą uodparniali mnie i zachowywali inne priorytety a i w otoczeniu znalazłem trochę innych osób, pedagogów, którzy wspierali, kształtowali. Toteż - trzymam się tego, że słowo "czyżby" ma swoje znaczenie i miało również w mojej wypowiedzi. Jednak, moim zdaniem jak najbardziej było uzasadnione, gdyż przecież - no kogo podejrzewać, jakich sił domyślać się jako sprawczych, gdy w regionie, który jeszcze przed wojną był tyglem przedsiębiorczości, operatywności, działania obywatelskiego, propolskiego, budującego społeczeństwo nawet wbrew strukturom - oto po PRLu mamy taki skutek, który i w wypowiedzi Kol. Augusta zdaje się pobrzmiewać. Otóż - na głos, że paralelnie do marazmu w strukturach - jest i odpowiedniej "klasy" bezruch w ruchu społecznym kibiców: dowiaduję się, że nieprawda, wszystko jest OK! bo przecież to miasto, czynnikie miejskie i/lub administracja Klubu ma stworzyć czy popchnąć dalej ku rozwojowi życie społeczne kibiców. Czyż to nie czysty byłby PRL? To miasto, to matka partia ma oddelegować "na odcinek", zorganizować sprawnie oddolne życie? Nie pisałbym tamtego mojego komentarza - albo nie pisałbym tak prwokacyjnie, gdyby w odpowiedzi na moje obserwacje była odpowiedź w rodzaju: tak, faktycznie jest coś z tych rzeczy, ale trzeba wziąć pod uwagę, że dla spontanicznego, oddolnego życia społecznego, organizacji kibicowskich na przykład - ważne są uwarunkowania zewnętrzne, w postaci miejskich układów itp. Nie pisałbym tak "drastycznie" - bo takie zdanie jest prawdziwe. Nie znam też dokładnie aktualnych sosnowieckich realiów, ale po niektórych symptomach jestem w stanie uwierzyć, że te zewnętrzne ograniczenia, utrudnienia takiej aktywności są rzeczywiście w dużym stopniu utrudniające ten rozwój. Niemniej, kiedy czytam, że to zupełnie absurd, co piszę, bo to miasto ma zorganizować stowarzyszenie kibiców (oczywiście, teraz trochę przejaskrawiam) - to przecież cóż można odpowiedzieć? Cóż można odpowiedzieć, jak uzasadnić sobie wypowiedź, że ponieważ są utrudnienia ze strony miasta (też przejaskrawiam) - to zupełnie nieprawdą jest, jakoby podobnie do Klubu organizacyjnie odstającego od poziomu ekstraklasowego: odstawała i aktywność kibicowska. No cóż można napisać - czy faktycznie nie pokazuje się próbą sensowną szukanie hipotezy, że to może coś w rodzaju jeszcze skutków oddziaływania na naszą mentalność PRLu? Ks. Tischner, nawet przez GazWyb cytowany, porównywał polską sytuację do tej z wędrówki Izraela do Ziemi Obiecanej i że musiało wymrzeć pokolenie naznaczone niewolą przed wejściem do Ziemi Obiecanej, by nie wnosiło gdzieś tam "między oddechami uczuć, nawet tych miłosnych przemyconych drgań zniewolenia" (to już moje sformułowanie, o inspieracji nie tylko Tischnerowskiej ale i Herbertowej). Doskonale to zresztą widać - choćby po niedawnym dla mnie zatrważającym wyniku sondażu na temat nazwy Ronda Gierka i tak samo katastrofalnego występu A. Chęcińskiego, który tak jak M. Jaroszewski "całej sportowej Polsce" oznajmił, iżeśmy dziady - tak z kolei nasz "Naczelnik Miasta" udowodnił, że Sosnowiec to takie miasto specjalnej troski i trzeba się pogodzieć, że żyje w granicach mentalności wyznaczonej przez Panią Matkę Partię, nawet z nadaniem przywileju łamania prawa zakazującego promocji komunizmu. Cóż, nie twierdzę, że we współczesnej Polsce nie ma plagi szerzenia lewackich poglądów, nie ma plagi szerzenia ich pod kłamliwą nazwą szlachetnych idei lewicy, niemniej raczej sądzę, że akurat w tej formie, gdy Naczelnik Miasta prosi się o specjalne prawa, by móc nie stosować się do prawa a hołdować E. Gierkowi: to u zdecydowanej większości odbiorców było tylko potwierdzeniem, że wiadomo, "Sosnowiec, skansen". Oczywiście - wiem też, że pewnie u większości Kolegów na Forum w tym pisaniu, że ten sondaż był tragiczny - dam tylko potwierdzenie, że jestem jakimś skrajnym dziwakiem. No bo jak się spodziewać czegoś innego przy takim wyniku referendum? Podobnie jak w sprawach kibicowskich - to kwestia wiary. Kibic chce wierzyć, że jest tak a nie inaczej (bodaj K. Stanowski ostatnio fajnie o tym pisałem parę dni temu, choć nie zawsze cenię, co pisze) - to kibic uwierzy, nawet że stoi na głowie, chadza na uszach i słyszy oczami. Podobnie - i tutaj liczą się sentymenty. Nikt nie policzy sobie tego, co zyskał niby Sosnowiec przez E. Gierka - a ile zyskał E. Gierek, jako legitymację przed kontrzawodnikami w PZPRze, którzy chcieli wykazać, że jest obcy, nie z tego proletariatu, nie chowu właściwego, moskiewskiego, tylko ze zgniłego komunizmu zachodniego. W ramach promocji Zagłębia - dostała się od Gierka Huta Katowice? W ramach promocji Zagłębia przez Gierka - to nie Górnik zdobywał Mistrza POlski, jak o to zabiegał J. Mitręga? W ramach promocji Sosnowca przez Gierka - dostał Sosnowiec zburzenie historycznego centrum, miejsca przedwojennego życia społecznego, gdzie posiano trawkę? Czy też może - lanie w styczniu poniżej zera betonu na Ślimaku, gdy jesczze nie znano metod czynienia tego bezpiecznie: żeby tow. Gierek mógł swoje "rodzinne" (tak właśnie, w cudzysłowiu) miasto "zapromować" tow. Breżniewowi, to znaczy siebie ukazać, że on jest stąd?
Toteż - podsumowując. Pozostaje pytanie, jak wytłumaczyć w tym tak prężnym regionie, gdzie wieś potrafiła się rozwijać jak miasto wielotysięczne, gdzie budowano je, choć było zakazane - sytuację, że teraz oto pada odpowiedź, że kibice nie mogą pójść na wyższy poziom rozwoju, bo miasto tego nie zorganizowało???