Nieprawdopodobny ruch w interesie tego lata w pierwszej lidze. Pojawiły się też nowe twarze z zagranicy, które – mamy nadzieję – nie okażą się szrotem tylko realnym wzmocnieniem. A kilka z nich może nawet gwiazdami. Oto nasze TOP 10 nowych zagranicznych piłkarzy na zapleczu ekstraklasy na start sezonu 2017/18. Uznajmy, że to TOP kandydatów na gwiazdy:
1. Alexandre Cristovao (Zagłębie Sosnowiec)
24-letni reprezentant Angoli (ma również paszport holenderski), uczestnik Pucharu Narodów Afryki, w ubiegłym sezonie występował w ekstraklasie Serbii. W Zagłębiu długo tego lata trwał casting na napastnika i kiedy zdecydowano się na podpisanie z tym zawodnikiem kontraktu, wynikły nowe trudności. Koniec końców jednak się udało.
– Jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie, to po tym, co pokazał w meczach kontrolnych i na treningach, jestem przekonany, że będzie sporym wzmocnieniem. Dynamiczny, ruchliwy, może grać jako typowa dziewiątka, może w wariancie z dwoma atakującymi, a także na skrzydle. Do tego świetnie gra głową – charakteryzuje piłkarza trener Dariusz Banasik. – Natomiast wiadomo, jak to jest z piłkarzami z tej części świata, z ich mentalnością. Dlatego w jego przypadku absolutnie nie możemy sobie teraz pozwolić na zaniedbanie żadnej kwestii – dodaje.
No właśnie, Terence Makengo pół roku temu też typowany był na gwiazdę (również przez nas), skończyło się transferowym niewypałem. W Sosnowcu liczą jednak, że tym razem błędu nie powtórzyli i zakontraktowali zawodnika w stu procentach gotowego do gry.
2. Santiago Villafane (Ruch Chorzów)
Piłkarskie CV ma takie, że ho, ho. No i jeszcze triumf w Copa Libertadores. Dawno, bo 10 lat temu, ale ma. Do tego grę u boku Riquelme, Palacio, Palermo… Co poszło nie tak, że dziś facet wylądował w polskiej pierwszej lidze, w dodatku w klubie, który ma notoryczne problemy ze wszystkim? Nie wiemy, ale najwyraźniej coś bardzo poważnego.
Niemniej ten 29-letni boczny obrońca w piłkę z pewnością grać potrafi, skoro zaczynał w Boca Juniors, był też w Realu Madryt Castilla, a potem zwiedził Danię (Midtjylland), Grecję, Chorwację i Bułgarię.
W Chorzowie dużo sobie po nim obiecują, a my – szczerze mówiąc – też. Na zapleczu ekstraklasy Argentyńczyka z takim CV jeszcze nie było. Z zaciekawieniem będziemy obserwować, czy coś z siebie jeszcze jest w stanie wykrzesać, czy przyjechał do Polski tylko na wakacje. Jeśli to drugie, to raczej polecalibyśmy okolice Bałtyku, a nie Śląsk. Liczymy więc, że mimo wszystko przyjechał grać w piłkę.
3. Jose Embalo (Raków Częstochowa)
– Podobno to poważny kandydat na gwiazdę? – zapytaliśmy trenera Rakowa Marka Papszuna.
– CV ma bardzo ciekawe. Był w Limassol i odszedł stamtąd tylko dlatego, że przyszedł Orlando Sa, z którym na dziś nie ma szans wygrać rywalizacji. Ale czy on będzie u nas gwiazdą? Trudno mi powiedzieć. Zobaczymy, jak będzie się rozwijał. To chłopak, który w ostatnim czasie miał trochę przygód. Wylądował w Bukareszcie, gdzie nie płacili i nikt się losem piłkarzy kompletnie nie przejmował, potem wrócił na Cypr, ale już do drugiej ligi, strzelił tam bodajże 12 goli w 26 meczach. Tyle tylko że tam liga skończyła się w marcu i od tamtej pory nic nie robił. Trochę się jednak odbudował i na tej podstawie wziąłem go do nas – tłumaczy szkoleniowiec beniaminka.
Embalo ma 24 lata i jest Portugalczykiem. – To już doświadczony chłopak. Grał w różnych ligach, poznał piłkę od różnej strony, więc myślę, że łatwiej będzie mu się tutaj zaaklimatyzować. Tym bardziej że to Europejczyk – dodaje Papszun.
W sparingach cztery gole w ośmiu grach, w lidze skuteczność ma być na wyższym poziomie. Zobaczymy.
4. Momcził Cwetanow (Stal Mielec)
Zastąpić Aleksandyra Kolewa i Wasyla Panajotowa w Stali łatwo nie będzie, ale mają tam teraz dwóch innych Bułgarów, którzy spróbują. Jednym z nich jest Momcził Cwetanow. – Wzięliśmy go z myślą o tym, by zastąpił Sobczaka. W systemie 4-3-3 będzie odgrywał rolę skrajnego napastnika. Szybki, dynamiczny, ma ciąg na bramkę. Liczę, że będziemy mieli z niego pożytek – mówi nam trener Zbigniew Smółka.
Latem był testowany w Wiśle Kraków, gdzie mu podziękowano, a dawno, dawno temu przeciwko tej Wiśle grał w barwach Liteksu Łowecz w eliminacjach Ligi Mistrzów. Ma 26 lat, ostatnio występował u siebie w kraju, w zespole Wereja Stara Zagora. – Ma nietuzinkowe umiejętności, technicznie jest zaawansowany na naprawdę wysokim poziomie. Natomiast martwi to, że jest słabo przygotowany fizycznie. Wie o tym doskonale, dlatego próbuje nadrabiać, dodatkowo trenując. Fizyczne zderzenie z pierwszą ligą bywa bolesne. Każdy nowy piłkarz, który nie miał z nią do czynienia, musi się jej nauczyć – dodaje Smółka.
5. Ville Salmikivi (Olimpia Grudziądz)
To ma być nowy Karol Angielski. Trochę starszy, bo ma już 25 lat, niemniej trafił do Grudziądza, by strzelać gole tak samo często jak w ubiegłym sezonie robił to młodzieżowy reprezentant kraju, który wrócił z wypożyczenia do Piasta. – Dobry napastnik. Szybki, dynamicznym, z mocnym i celnym uderzeniem. Wierzę, że się u nas sprawdzi – nie ukrywa trener Jacek Paszulewicz. Po tym, co pokazał w Pucharze Polski ze Świtem, widać, że tkwią w tym chłopaku duże możliwości.
Salmikivi poprzednią rundę spędził w bułgarskiej Beroe Stara Zagora. Co ciekawe, trafił tam zimą za… Aleksandyra Kolewa, który wówczas pojawił się w Stali Mielec. Kolew przez pół roku gry w pierwszej lidze zapracował na awans do ekstraklasy. Czy Salmikivi pójdzie jego śladem? Na razie oczywiście trudno przewidzieć. Jego dokonania strzeleckie z Bułgarii na kolana nie powalają (1 gol w 14 meczach), ale Paszulewicz uspokaja, że to przemyślany transfer. I można mu wierzyć, bo odkąd jest trenerem Olimpii, trudno sobie przypomnieć nieudane transfery tego klubu. To szkoleniowiec, który byle kogo nie ściąga.
Przed pobytem w Bułgarii Salmikivi całe piłkarskie życie spędził w Finlandii, skąd nie tak dawno do naszej pierwszej ligi trafili bardzo przyzwoici gracze (Kolehmainen i Pennanen), z Forsellem na czele. No i niewykluczone, że stworzy zabójczy duet snajperów z wracającym do zdrowia Nildo. – Ale to najwcześniej pod koniec sierpnia. Nildo jeszcze potrzebuje dojść do pełni dyspozycji, a lekarze muszą na sto procent potwierdzić, że jest gotowy grać w kontakcie z rywalem – przyznaje Paszulewicz.
6. Tamas Egerszegi (Miedź Legnica)
W Legnicy w ubiegłym sezonie zaroiło się od obcokrajowców. Wielu z nich już w Miedzi nie ma, kilku zostało, kilku nowych się pojawiło. Po raz pierwszy w Polsce zagra Tamas Egerszegi. To 25-letni pomocnik z Węgier, który poza niezbyt udanym epizodem w belgijskim Sint-Truiden, dotychczasową karierę spędził w ojczyźnie (ma na koncie puchar ligi).
– Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z postawy tego piłkarza w okresie przygotowawczym i cieszę się, że go pozyskaliśmy. Tamas to typowy defensywny pomocnik, który może grać na pozycji sześć lub osiem. Czy jest gotowy do gry w podstawowym składzie już od pierwszej kolejki? Pewnie, ale musi wygrać rywalizację o miejsce w składzie z Rafałem Augustyniakiem. Na razie bardzo dzielnie sobie radzi – opowiada nam szkoleniowiec Miedzi Dominik Nowak.
Egerszegi w ostatnich latach był podstawowym zawodnikiem węgierskich klubów Diosgyori i Mezokövesd-Zsory. W minionym sezonie w barwach tej drugiej drużyny rozegrał 27 spotkań. Ma też na koncie 4 mecze w kadrze U-21 i 4 w Lidze Europy. W węgierskiej ekstraklasie zaliczył 135 występów i strzelił 8 goli.
7. Nuno Malheiro (Zagłębie Sosnowiec)
W Sosnowcu wiążą z tym 23-letnim Portugalczykiem duże nadzieje, o czym świadczy chociażby to, że podpisano z nim trzyletni kontrakt. Malheiro to boczny obrońca, wychowanek Sportingu Lizbona, gdzie – jak pochwaliło się Zagłębie podczas prezentacji – „do 20. roku życia był w 5. najszybszych piłkarzy klubu”. Ale poza bieganiem potrafi też ponoć grać w piłkę.
– Rzeczywiście, szybki, zwrotny, twardy, z dobrym dośrodkowaniem. Długo nie musiał nas przekonywać do siebie. Z takimi piłkarzami jak Nuno o linię defensywną się nie martwię – mówi trener Banasik.
Malherio w Sportingu zakotwiczyć nie potrafił, choć swego czasu występował w portugalskich reprezentacjach młodzieżowych. Był często wypożyczany (Leiria, później Belenenses i Tourizense) aż postanowił rozstać się z Lizboną. Trafił do Hiszpanii, gdzie grał w Recreativo Huelva (zaplecze ekstraklasy). Klub z powodów finansowych został rozwiązany i piłkarz wrócił do Portugalii. W ostatnim czasie jednak pozostawał bez klubu, więc latem miał zaległości do nadrobienia. Jeśli już je nadrobił, będzie na pewno jednym z ciekawszych bocznych obrońców w tym sezonie pierwszej ligi.
8. Jakub Habusta (Odra Opole)
24-letni Czech jest wychowankiem Sigmy Ołomuniec. – Na początku miałem co do niego mieszane uczucia, ale okazało się, że pojawił się u nas z drobnym urazem. Teraz, gdy po tym urazie nie ma już śladu, wiem, że to będzie solidne wzmocnienie. On tu nie przyszedł, by się douczać, ale by grać. To taka typowa szóstka i o miejsce na tej pozycji rywalizuje na treningach. Bardzo solidnie pracuje, na nic nie narzeka, naprawdę w samych dobrych słowach mogę się o nim wypowiadać. A jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie, to jestem pewien, że doda nam jakości w środku pola – przekonuje trener Mirosław Smyła.
Habusta ma za sobą kilkadziesiąt występów w czeskiej ekstraklasie, co powinno być jego dodatkowym atutem.
9. Miroslav Pastva (Pogoń Siedlce)
– Na razie jedyny obcokrajowiec w moim zespole, więc musiał mnie czymś do siebie przekonać – śmieje się trener Adam Łopatko. – To defensywny pomocnik, który w razie czego może również występować na boku pomocy. Przyszedł do nas, by wzmocnić rywalizację w drużynie. Czy jest gotowy do gry? Ja nie biorę piłkarzy niegotowych do gry – dodaje szkoleniowiec.
Przez grzeczność Davida Molego nie będziemy trenerowi wypominać (to jeszcze z czasów Stomilu)… A wracając do Pastvy, wiosną wystąpił w 24 meczach słowackiej ekstraklasy, w barwach Zlate Moravce, wcześniej był podstawowym piłkarzem MFK Tatran Liptovsky Mikulaš. W juniorach miał epizod w Rużomberok. Pogoń Siedlce to pierwszy zagraniczny klub w karierze tego 25-letniego Słowaka.
10. Luka Asatiani (Wigry Suwałki)
Nowy, młody zawodnik Wigier, na którego warto zwrócić uwagę. Asatiani to 18-letni reprezentant gruzińskiej młodzieżówki.
– Bardzo fajny chłopak, dłuższy czas trenował z Jagiellonią, ale nie mógł grać, bo nie był zgłoszony. Zresztą był wtedy jeszcze niepełnoletni. To środkowy obrońca o bardzo dobrych warunkach fizycznych. Zapowiada się na piłkarza naprawdę dużego formatu. Przyszedł do nas nie tyle po naukę, ile po to, by grać i wzmocnić rywalizację w drużynie – mówi nam szkoleniowiec Wigier Artur Skowronek.
Asatiani został wypożyczony na rok do pierwszoligowca z Jagiellonii Białystok. Jest wychowankiem gruzińskiego FS 35 Sapekhburto Skola. Do Polski trafił latem 2016 roku. Tak jak mówi Skowronek – Gruzin nie mógł jednak grać ani w Lotto Ekstraklasie, ani w trzecioligowych rezerwach ze względu na swój młody wiek i brak pozwolenia na rozgrywanie spotkań. Niemniej ci, którzy widzieli go podczas treningów czy sparingów, nie mają wątpliwości, że choć ma dopiero 18 lat, na tak newralgicznej pozycji jak środek obrony spisuje się niczym stary wyga. To inwestycja, która za kilka lat zwrócić ma się Jagiellonii z nawiązką.