„Armani” i jego armadaKtóż lepiej zna piłkarzy świeżo upieczonego beniaminka, ich prywatne upodobania i namiętności, jeśli nie ich trener Dariusz Dudek?
Dariusz Dudek, mający w klubie pseudonim „Armani”, oddający idealnie styl ubierania się szkoleniowca, uchylił przed czytelnikami „Sportu” drzwi do sosnowieckiej szatni, opisując od strony prywatnej każdego zawodnika.
Dawid Kudła, pseudonim „Kudi”. – To najbardziej wytrzymałościowy zawodnik w zespole. Wygrał bieg na 200 metrów z prezesem Marcinem Jaroszewskim, który – jako przegrany – musiał wpłacić 500 złotych na Fundację Akademii Piłki Nożnej im. Włodzimierza Mazura. Po każdym golu „Kudi” pokonuje na boisku 100-metrowy odcinek, by pogratulować strzelcowi.
Matko Perdijić, ps. „Matko”. – Bardzo doświadczony bramkarz, tytan pracy. Zawodnik, który panuje nad szatnią. Z jego zdaniem wszyscy muszą się liczyć.
Tomasz Nawotka, ps. „Nawot”. – Dobry duch zespołu, jego największy żartowniś. Potrafi rozbawić także ponuraków. Nawet jak jest „stypa”, to wystarczy, że się odezwie i wszystkich wprawia w dobry nastrój.
Nuno Malheiro, ps. „George”. – Tak nazwał go Matko Perdijić i tak już zostało. To były lekkoatleta bazujący na świetnym przygotowaniu motorycznym. Portugalczyk to techniczny, obunożny zawodnik.
Arkadiusz Jędrych, ps. „Jędrek”. – Prawdziwy przywódca drużyny, silny, zdecydowany, nigdy niepoddający się zawodnik. W trakcie meczu w Niepołomicach doznał kontuzji, która powinna go eliminować z dalszej gry. Ale chłopak pokazał charakter, grając z opuchniętą nogą. Zyskał tym samym szacunek kolegów.
Mateusz Cichocki, ps. „Cichy”. – Tak jak mówi pseudonim, to cichy zawodnik, gdy gra w pierwszym składzie. Bardzo poważnie podchodzi do swoich obowiązków piłkarskich. Podobnie postępuje w życiu.
Tymoteusz Puchacz, ps. „Puszka”. – Jeden z największych profesjonalistów młodego pokolenia. Jakby mógł, to spałby w siłowni po każdym treningu, słuchając najczęściej polskich raperów, Taco Hemingway’a i „KęKę”.
Rafał Makowski, ps. „Maku”. – Człowiek, który oddał serce na boisku w wyjazdowym spotkaniu z Bytovią. W jego trakcie miał problemy kardiologiczne, ale doszedł do pełnej dyspozycji zdrowotnej. Stuprocentowy profesjonalista.
Żarko Udovićić, ps. „Udo”. – „Przeprofi” gość, ulubieniec kibiców. To człowiek bez układu nerwowego, nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Lubi gotować… bigos. Robił to już w klubie.
Konrad Wrzesiński, ps. „Wrzesiu”. – Najszybszy zawodnik w zespole, robiący najwięcej kilometrów. W kilku meczach miał na liczniku około 13 kilometrów. Największy modniś w drużynie, uwielbiający stylowe ciuchy.
Martin Pribula, ps. „Pribi”. – Kolejny ulubieniec kibiców. To niezwykle doświadczony piłkarz, mający jedne z największych umiejętności w zespole. Liczę na jego szybki powrót do zdrowia i wysokiej formy sprzed kontuzji.
Adam Banasiak, ps. „Banan”. – Najsilniejsze uderzenie z lewej nogi w I lidze, a może w ekstraklasie. Ale o tym wkrótce się przekonamy. W szatni decyduje o losach zespołu, bo jest członkiem rady drużyny. Bardzo dobrze czuje się w Sosnowcu.
Sebastian Milewski, ps. „Mailo” lub „Pitbull”. – Czasami dochodzimy do wniosku, że lepiej grać z nim w jednym zespole, bo wtedy jest szansa na to, że nie złapie się kontuzji… Zawsze gra i trenuje na 100 procent. Przychodząc do Zagłębia, zamiast walizki pełnej ciuchów i sprzętu sportowego, miał z sobą walizkę… książek. To charakterny zawodnik, taki „zero-jedynkowy”…
Bartłomiej Babiarz, ps. „Babi”. – Zawodnik o przeszłości ekstraklasowej, doświadczony, mający duży wpływ na kolegów w szatni i na boisku. Po powrocie z Grecji mocno tęskni za żoną, która została jeszcze w Helladzie.
Callum Rzonca, ps. „Kalum”. – Anglik szybko uczy się naszego języka i właśnie teraz dostał polskie obywatelstwo. Bardzo cenię go za podejście do pressingu i profesjonalizm.
Tomasz Nowak, ps. „Tomek”. – Anglojęzyczni zawodnicy zwracają się do niego „Kaptein”. Prawdziwy kapitan Zagłębia, zarówno na boisku i poza nim. Zawsze wręcza prezenty, gdy inni zawodnicy mają urodziny. Te prezenty w stu procentach są trafne, śmieszne i zabawne. Tomek przeżywa renesans formy, drugą młodość piłkarską.
Patryk Mularczyk, ps. „Mular”. – To chłopak, którego odkryłem dla reprezentacji Śląska – rocznik 1998 – gdy byłem jej trenerem. Wszechstronnie uzdolniony technicznie. W moim debiucie jako trenera Zagłębia, w meczu z Puszczą, zagrał w pierwszym składzie i odwzajemnił się bramką.
Alexandre Cristóvao, ps. „Alex”. – Bardzo silny fizycznie zawodnik. W tygodniu trenuje na 75 procent, a w meczu gra na… 120 procent. W sposób naturalny trzymający się w zespole z Vamarą Sanogo. To prawdziwe papużki-nierozłączki.
Szymon Lewicki, ps. „Lewy”. – Posiadacz chyba największego psa w drużynie. A przede wszystkim król pola karnego, mający najlepsze uderzenie głową w pierwszej lidze. Po słabszym okresie w Podbeskidziu, odbudował się w Sosnowcu. Bardzo nam pomógł.
Vamara Sanogo, ps. „Sani”. – W ostatnim czasie miał problemy rodzinne. Widać po nim, że po kontuzji nie ma już śladu, a jego forma sportowa z meczu na mecz rosła. Najbardziej pozytywny zawodnik w naszej szatni, zawsze uśmiechnięty. Czekamy na decyzję Legii w sprawie jego pozostania w klubie.
Konrad Kumor, ps. „Kumi”. – Niespodziewanie zagrał w kilku sparingach przed rundą wiosenną, zostając jednocześnie reprezentantem kraju U-18. Musi ciągle pracować nad sobą i się rozwijać, by w przyszłości decydować o losach Zagłębia.