Na początek -
django napisał(a):Kilka wniosków po obejrzeniu wczorajszego "spektaklu":
Anakin napisał(a):Django. Szacun za treściwą recenzję. Niezakeżnie od wyniku takich wypowiedzi tutaj od dawna brakuje.
- pełna zgoda z Przedmówcą, co do tego, co napisał Kol. django. Jakkolwiek dla mnie "niezależnie od wyniku" to oznaczy też niezależnie od konkluzji dyskusji. (obecnie dodam, że i druga relacja jest też konkretna, jakkolwiek - nie znaczy, że nie ma pytań do zadania).Co do pewnych sformułowań się można bowiem zastanawiać. Nie byłem nie tylko na meczu, ale także nie siedziałem w szatni w czasie przerwy. Nie wiem więc, czy się nie umawiali, że ponieważ Pribula ma największe szanse naszarpać, szarpie gdzieś do 60. czy 70. minuty na maxa i potem ma zmianę, choć będzie to wyglądać, że najlepszy schodzi pierwszy... S. Milewski, cóż, tu pewien dylemat. Z jednej strony - faktycznie się spalił. To co ma trener zrobić - dobić go, czy raczej zdjąć ciężar z niego, wsiadając na sędziego? Z drugiej jeszcze: gdyby się nie spalił, poszedłby bardziej do przodu a cóż, gdyby ktoś nie podejmował ryzyka, że młody się spali, czy np. Mbappe byłby obiektem zazdrości połowy Europy? Z trzeciej strony - z punktu widzenia awansu także mógłbyć zgryz: przełom, w którym D. Banasik uporządkował szatnię, w dużej mierze był oparty na odsunięciu starej gwardii, do której należy Ł. Matusiak bezsprzecznie. Dając na pewno gwarancję doświadczenia, opanowania, mógł jednak stanowić dla trenera pytanie, czy powrót do pierwszego składu "to już"?, skoo należał do centrum poprzedniego układu? Do dzisiaj uważam, że P. Janas był dużym pechowcem, jeżeli chodzi o słynne nieszczęsne Mistrzostwa Świata pod jego dowództwem. Hm. Pechowcem? Może i nie, może i po prostu, jednak czegoś brakło, błąd był. Tylko - przynajmniej na dużym poziomie ten błąd był. Otóż - nie wiem, czy tu nie ma podobieństwa. P. Janas przejechał się, odstawiając dawne filary. Gdyby mu ta młodzież wypaliła, co ich wziął - a pewne podstawy do nadziei dawali, to może nie byłby do dzisiaj P. Janas trenerem, ale zapewne należałby do tych byłych trenerów Polski bardziej szanowanych a szkielet tej kadry mógłby dotrwać przynajniej do ery W. Fornalika. Natomiast wracając do D. Banasika: nie można jednocześnie stwierdzać, że kadra jest wąska (a jest, bo nie ma do gry V. Sanogi, T. Makengo, ale nie ma ze znanych powodów dotychczasowych głównodowodzących S. Dudka i K. Markowskiego, to jednak duży procent "wypadniętych z gry" ważnych zawodników. A pół serio, to jeszcze dodać można, że w wypadku, gdyby jednak grali "na zaciągniętym ręcznym", to też wie co robi, im więcej grają młodzi, tym
więcej kasy wpływa, której trzeba na spłacanie starych kontraktów.
Nie to, że tak zachwalam tu czy bezmyślnie bronię D. Banasika. Powyższe przeceż, wyraźnie zaznaczyłem, że to hipotezy. Faktycznie też - wydaje się, że to co tu piszą niektórzy, że jest schematyczny, przewidywalny, może mieć jakieś podstawy w faktach, Podobnie nie wypowiadam się na tematy dobieranej taktyki, nie widziałem meczu ale wydaje się, że te zastrzeżenia wyglądają zasadnie. Tyle,że zróbmy wysiłek przeskoczenia pewnej prostej emocjonalnej zależności, od starożytności znanej w powiedzeniu, że nikt nie lubi posłańców przynoszących złe wieści, o czym się przekonali wszyscy, którzy ginęli przyniósłszy takie informacje... Trener jest najbliżej. Ponieważ porażka może upokarzać, jacy jesteśmy słabi - to musi "zginąć w naszych sercach" trener, bo przecież dogmatem jest, że my tacy słabi nie jesteśmy. Przestańmy się jednak prześcigać w wymyślaniu jak dokopać czy poniżyć tego, byle nasze emocje ukoić. Nie próbujmy zredukować sprawy, że to trener tylko dla juniorów, jak tu niektórzy próbowali, bo jedank przecież sukcesy miał nie tylko z juniorami. Natomiast u młodego trenera juniorskie też są bazą. Tyle zaś awansów, co P. Mandrysz - to po prostu z racji biologii mieć nie mógł. Jednak to z seniorami awans zrobił, to z Pogonią Siedlce robił to, co z Zagłębiem A. Derbin a w końcu też w Zagłębiu poradził sobie z uporządkowaniem szatni, gdy nie dał rady P. Mandrysz. Natomiast - skoro my zauważamy, że ten Klub obecnie nie jest na granie w Ekstraklasie - to może i D. Banasik to zauważył? Grając nawet na awans - może jednak sobie ("odziedziczony" po P. Mandryszu?) priorytet ustawił: a nawet gdyby nie awans, to najważniejsze: zbudować zespół z młodszych?
W każdym razie, napisałem trochę obserwacji po meczu. Konkluzja - to powinna być: mecz z Miedzią powinien być bodźcem do dalszych, poważnych krokó. Czyli - powinniśmy popatrzeć w perspektywie przyszłości. No, ale tu - wraca choćby to, co ostatnio było pisane w wątku pod tym znamiennym tytule. Niestety. To właśnie wraca. Czyli - niestety, można nawet napisać ciekawe konkrety, tylko, cóż. Nie bardzo widać drogę ich realizacji.