Nie chcę być ani świnią ani raniącym uczucia głębokie przywiązania niektórych. Ba, jakkolwiek - na ogół życzę ludziom dystansu, gdy trzeba oceniać, "chłodnej głowy": to jednak nawet tłumacząc sobie fenomen występującego u niektórych przywiązania od pozytywnej strony sentencji o "ślepej miłości", zachowuję szacunek dla ludzi tak aż do granic zaangażowanych, co jest tym bardziej wzniosłe, że chodzi o Zagłębie.
To jednak z tych właśnie pozycji, piszę, co następuje...
Adam1906 napisał(a):(...)
robercik napisał(a):Zaczynam watpic czy ten awans ma byc.
Muszę zarówno Ciebie jak i pozostałych kolegów uspokoić. Informacja uzyskana z klubu jest taka, że zarówno Prezes jak i piłkarze (o Prezydencie nie mówiąc) chcą w tym sezonie awansować do Ekstraklapy. Nie mówią o tym głośno z banalnej przyczyny: nie chcą zapeszyć pompując balonik. Informacja jest w 100% pewna.
Zacny Kolego... Tylko... Wydaje mi się, że nie mylę się, gdy mam wrażenie, iż pamiętam co najmniej jeden wypadek, w którym Kolega boleśnie był bardzo zawiedziony, że jednak okazało się, że właśnie "od samego centrum" płynące informacje, które Kolega posiadał - jednak prowadziły "w maliny"... Cóż, może się mylę, niemniej nawet wtedy - jednak z takimi "wynurzeniami" od "kół zbliżonych", w stylu "wicie rozumicie", byłbym bardzo ostrożny. Jakkolwiek - faktycznie można przyjąć, że dla środowiska Dudek-Jaroszewski i zaplecze: to sprawa awansu może być wyzwaniem szczególnie istotnym, jako że brak awansu upubliczni pytania o to, w co grali w całym konflikcie wewnętrznym w Klubie; pisałem o tym ja, potem i inni pisali, gdy wynikła sprawa zwolnienia P. Mandrysza i sprawa wszystkich żenad wtedy fundowanych. Jakkolwiek bardzo sprawnie działają w stylu brukowym poplecznicy M. Jaroszewskiego w Sporcie, łamiąc zasady obiektywizmu i równowagi w informacji - coraz bardziej prawdopodobne się staje, co też wtedy pisałem, że konflikt z P. Mandryszem być może był w dużej mierze stąd, że chciał on budować zespół perspektywicznie, by mógł ostać się też w Ekstraklasie przez kilka lat (sprawa trudności w jego charakterze powinna nie być dla zatrudniających tajemnicą, skoro słyszało się o niej w Polsce - a z kolei skala tych trudności charakterologicznych P. Mandrysza, to budzi pytanie, czy aż taka była straszna, skoro jego nie dopuszczają do głosu nigdzie a jednostronnie np. w Sporcie co rusz plują; oczywiście, to są pytania). Natomiast takie ewentualne budowanie Zagłębia, w którym obliczano by zespół na parę lat do przodu, by mógł się utrzymać: w oczywisty zaś sposób jest sprzeczne z interesami starszyzny). Niestety, nie mam więc wobec powyższego pewności — czy w opisanym kontekście presja na wynik, awans, "by im pokazać": jednak jest w Zagłębiu wystarczająco silna, by przeważyć te obawy starszyzny o przyszłość. Gdyby nie - wręcz idealnym rozwiązaniem byłoby pompowanie "bocznymi torami" przekonania, jak "bardzo się staramy, jeżeli nam nie wyjdzie, to trudno, legliśmy w uczciwej walce"
Co prawda w innym dziale ("przegląd prasy") - ale łączy się:
robercik napisał(a):Artykul w Sporcie ma duzo sarkazmu, lecz tez duzo prawdy o naszym prezesie. I fakt o braku jego wyksztalcenia na polu zarzadzania biznesem jak i elementarnych brakach jako manager sportowy jest bardzo prawdziwy. Potwierdzaja to jego dzialania a raczej ich brak.
Hm. Felieton M. Jaroszewskiego, aż krępuję się w tym kontekście napisać, że chodzi o Prezesa Zagłębia - do którego to felietonu odnosi się T. Mucha - był wśród żenujących kroków M. Jaroszewskiego najbardziej chyba posunięty w gumofilcostwie i butosiaństwie. Nawet zaraz tamtego wieczoru, gdy ukazał się w internecie, zacząłem pisać komentarz, by wyrazić oburzenie i zdystansowanie, jako kibic Zagłębia. Ba - w zasadzie, to w jakimś sensie uważam, tak jak chciałem napisać, najprościej: M. Jaroszewski powinien nam, czyli ludziom związanym z Zagłębiem, jako Region rozumianym nawet, także jako Klub — zapłacić odszkodowanie za utaplanie (i to jako PREZES!) marki Zagłębia w takiej brei! Przerwałem — bo po co to pisać, i to w Sporcie pisać? W Sporcie, który w kolesiostwie może nie był w stanie na takie pomyje znaleźć kogoś innego, kto by się podpisał i musiał felieton M. Jaroszewski sam podpisać - niemniej to zarazem jest to przecież Sport skrajnego nieobiektywizmu w sprawie P. Mandrysz / S. Dudek. Celowali w tym zresztą i niejaki Ł. Żuk i... właśnie: T. Mucha. Zresztą, tym artykułem trudno się zachwycać z kolei choćby dlatego, że choć M. Jaroszewskiego atakuje, to jednak podkreśla znowu "lizod*pnie", jak to niewzruszonym dogmatem jest uznawanie racji S. Dudka. Ponadto - w moim odbiorze jest to artykuł napisany sprytnie, np. i dla szczucia Ślązaków na Zagłębiaków, czy tam - dla poniżenia Zagłębiaków, "tak sobie fundnął Pan Mucha przy okazji"...
Niemniej, z kolei przy tej naszej dyskusji okazji - można i następne rzeczy pisać. M. Jaroszewski, jakkolwiek zdolnością do kroków żenujących się umiał wykazać nie raz - to jednak czy posuwał się aż do tak daleko posuniętej agresji i wulgarności? Tym bardziej, że - jak chwali T. Mucha - w pewnym sensie sprawny warsztatowo był. Toteż - czy nie można stawiać hipotezy, że powoli M. Jaroszewskiemu się pali grunt pod nogami? Nie twierdzę, że tak. "Może tak" - "może nie". Niemniej, skąd jednak taka agresja? Czy nie staje się jakoś jednak powoli realna np. hipoteza, że jest, jak w furii gdy atakuje zwierzyna raniona albo w matni?
Ba. "katowickisport.pl". Nie przestaje być jakoś przyjazny, pokazuje się od strony: Marcin, chcemy wspierać. Ale... Lojalność nadrzędnie, jaką zarazem przy artykule dostrzega się - to jednak wykazuje, że autor tekstu ma ją głównie do Super-Prezia S. Dudka. Dla M. J. - to może być takie pogrożenie paluszkiem zarazem. Wprawdzie przeczyć temu mógłby fakt, że S. Dudek jakiś miesiąc temu faktycznie wyrażał się jasno, już po objęciu stanowiska trenera przez D. Banasika: że on nie liczy się z trenerem. W wywiadzie, który ukazał się, tak, tak, w Sporcie, na dzień bodaj okrągłych urodzin S. Dudka, wyraźnie padały te mniej więcej słowa: "mnie nie obchodzi co tam kibice, co dzieje się w klubie, co mówią - dla mnie liczy się Prezes i Dyrektor Sportowy (trenera raczył nie zauważyć). Niemniej... to jednak było miesiąc temu. Może tymczasem coś się zmienia?
Tak, wiem. Może to jednak - tylko reakcja na chamskie zagranie M. Jaroszewskiego w tym felietonie. Może nawet ta hipoteza - jest bardziej prawdopodobna. Może jednak - w dodatku niewykluczone, że wygra D. Mioduski i wtedy też możliwość odzywania się w domu D. Leśnodorskiego i to na chrzcinach, zasadniczo dla niektórych tak szczęściodajna, zacznie okazywać swoją postać balastowatą?