August napisał(a):novack napisał(a):ale teraz zrobiło się ultimatum i znowu jest nienanuralna sytuacja.
Niekoniecznie. Określona presja jest jednym z czynników takiej pracy. To w jakim stopniu sobie radzi z czymś takim jak np. postawienie mu ultimatum, może świadczyć o klasie trenera
Hm. To ja w te słowa: obaj Koledzy macie chyba rację. Faktycznie bowiem zdolność pracy pod presją będzie jedną z istotnych cech trenera dobrej klasy co najmniej ekstraligowego w skali polskiej. Pod tym względem mecz z Kluczborkiem wręcz dzięki obecnej sytuacji może jeszcze lepiej stanowić sprawdzian trenera pod względem ekstraklasowych wymagań. Niemniej, jeżeli faktycznie jest jakieś ultimatum, to być może głupstwo robią władze Klubu — a przynajmniej, jeżeli chodzi o zobaczenie autorskiego pomysłu na drużynę D. Banasika, jeszcze bardziej jeżeli chodzi o prezentację drużyny perspektywicznie na kilka miesięcy, do dorastania do ekstraligowego poziomu: to to akurat może się nie udać, bo trener będzie usawiał drużynę "pod musikiem". Patrzeć więc będzie nie na perspektywiczny rozwój, gdzie w meczu z Kluczborkiem jest wręcz wymarzona sytuacja,by wprowadzać taki zamysł - tylko decyzje musi podejmować w perspektywie jednego meczu, ad hoc.
Tadeusz Wisniewski napisał(a):Przypomnę wypowiedz Pana trenera "Ja żle zaczynam a dobrze kończę"
nie wiem czy można w to tak do końca wierzyć - odnoszę wrażenie ze
trener jest za miękki w stosunku do zawodników, nie widzę kreatywności
brak mi w poczynaniach ryzyka itd. itp.
Jeśli dzisiaj wygra w Kluczborku to o niczym dobrym nie świadczy w dalszym
ciągu my Kibice będziemy siedzieć na beczce z prochem która w każdej
chwili wybuchnie w złym kierunku.
Nie oszukujmy się - skład jest taki jaki jest - jest pytanie Czy Ci ludzie mogą
swoją grą spowodować że w Czerwcu - Zagłębie uplasuje się na zielonym miejscu
w Tabeli I ligi
Czy trener Banasik ma to coś w sobie co poderwie zawodników do gry której
celem będzie AWANS. Prezes GKS Katowice nas nie widzi wśród awansujących.
A czy nie dobrze by było wyciąć temu Panu numer i awansować a GKSE zostawić
w I lidze
Ja z natury jestem optymistÄ… - ale w tej sytuacji nie wiem czy damy radÄ™. OBY.
Pozdrawiam
Tadeusz
Hm. Tu chyba dotykamy podstawowej różnicy postaw między nami. Nasz forumowy Zacny Nestor należy do najwybitniejszych przedstawicieli kierunków, których bożyszczem i bóstwem ich ślepego uwielbienia jest: AWANS W TYM ROKU. Cała reszta jest nieważna a przynajmniej pięciorzędna. "Jakoś to będzie". Hm. To wypada ustawić tu i siebie. W tej perspektywie moim "bożyszczem", to chyba byłoby: rozwój Zagłębia do klasy klubu samodzielnego, nie wasalskiego, poważnego a bez cyrków, jakie w Zagłębiu od wielu lat są na co dzień, klubu perspektywicznego i takiego, który w Ekstraklasie może zaistnieć nie jako maskotka, klown i jednoroczna efemeryda. W tej perspektywie awans w tym roku, to nawet pięciorzędną sprawą może być. Ba, być może nawet tą pieciorzędną sprawą powinien być, biorąc pod uwagę to, co obecnie jest w Zagłębiu. Bynajmniej jednak - przypomnę tytuł wątku - nie jest to za sprawą trenera D. Banasika. Nawet gdyby okazał się nie mieć tego poziomu również i on, gwarantującego, że nie okażemy się w tej Ekstraklasie zawodnikami w gumofilcach, plastikowym krawaciku na gumce i w ortalionie — to ten ortalion, gumofilce i krawacik z plastiku na gumce w tym Klubie bierze się zupełnie skądinąd i o taką cechę charakterystyczną dla Zagłębia walczą jak lwy na przedpolu bramkowym zupełnie inne spece rzucając się w swoich robinsonadach.
Przy tych różnicach oczywiście i różnie będziemy podchodzić do oceny trenera. Niemniej, nawet przy nich, należałoby się jednak trochę trzymać realiów.
Oczywiście, że jedną z kwestii jest tu skład, jaki ma obecnie Zagłębie, jak słusznie zauważa tu Kol. Tadeusz Wiśniewski. Niemniej - zupełnie chyba ta sprawa nie obciąża D. Banasika a oceniając go, to jednak dla uczciwości trzeba i to wziąć pod uwagę, jakie te kadry obecnie są. Owszem - oddzielając przy tym sprawy pechowego rozwoju sytuacji. Jednak trzeba uwzględnić, że V. Sanogo, który miał być drugim oprócz M. Fidziukiewicza topowym napastnikiem - przeszedł do Legii a T. Makengo z kolei nie został zakontraktowany z zamiarem, by mieć kontuzję na pół roku. To więc trzeba wziąć pod uwagę - i szacunek dla R. Stanka i władz Klubu, że mając wciąż obrońcę w leczeniu drugi rok, także i w tym wypadku nie chcą dobić zawodnika zaraz go wywalając, jakkolwiek oczywiście, żadnych jeszcze zasług dla Zagłębia ten gracz nie ma. Niemniej, przy ocenie i tego aspektu trzeba zauważyć, że ważną rolę tu ma kilkuletnia polityka Klubu, zdająca się mieć kilka priorytetów: 1) do obrony nie zatrudniać, bo nie ma potrzeby i nie wolno pokazać, że K. Markowski nie jest tu aktualnie VIII cudem świata; 2) do obrony zatrudniamy więc dla kosmetyki, uspokojenia kibiców a nie dla realnych zmian 3) zatrudniamy też obrońców tak, by zachować "moożliwość wpływu na wynik, np. brak awansu poprzez obronę - chodzi o to, by byli tacy, że gwarantują, iż tych bramek będzie się tracić i w razie potrzeby uda się nie awansować; 4) pododbnie - w ogóle zawodników kotraktować tak, by nie stanowiło to zagrożenia dla fundamentu, jakim jest: S. Dudek; 5) tłok, jaki wokół niego jest przez ilość pomocników - doskonale zresztą służy i maskowaniu polityki nie zatrudniania konkurencji mogącej wstrząsnąć fundamentami i stwarza wrażenie, że myśli się o przyszłości, o rozwoju 6) wszystko to pomaga nie zatrutdniać za wielu napastników, jedynie tak, by jakiś robiący show, pobudzający kibiców jeden czy drugi był: jednak dzięki krótkiej ławce, gdy któryś choćby przez kontuzję zostanie wyeliminowany - znów jest wspomniane "boczne dojście do wyników dla działaczy", bo to przecież pech spowodował, że znów, no, cóż, byliśmy bezpieczni, awans nie zagrażał.
Podobnie jest w wielu innych aspektach, z tym że jeszcze bardziej na poziomie gumofilców, krawatów z plastiku i ortalionów.