przez Blajpios 2016-08-09, 9:04 pm
1) Oczywiście, że dobry mecz i to cieszy, gratulacje dla Zespołu. No i żal, zresztą fajnie powiedzieli w Polsacie, że którakolwiek drużyna odpadnie, to im żal... Dodali, że to mecz z gatunktu takich, po których najchętniej, to awansowaliby obie drużyny.
2) Poniekąd cieszy, że nie najgorszymi graczami byli u przeciwnika, nawet wyróżniającymi się - byli Zagłębiacy. Wychowanek - R. Pietrzak - zdaje się krzepnąć, więc Wisła może mieć pociechę. Na razie - to taki kopciuszek, jeżeli chodzi o traktowanie go przez komentatorów i ważnych w piłce. Jeżeli zagra dobrze, to mówią albo "zagranie poszło lewą stroną", albo podają, jak świetnie przyjął piłkę ten, co ją otrzymał od Pietrzaka. Natomiast jak zagra kiepsko, nie omieszkają "z imienia i nazwiska" wskazać. To jednak rzecz poboczna, nie jest piłkarzem Zagłębia w tej chwili. Ten piłkarz ukazuje jednak też - jedną wielką, horrendalną słabość Zagłębia. Całego środowiska, łącznie z kibicami. To znaczy - prawie nikt go nie kojarzy jako wychowanka Zagłębia. Tzw. "wszyscy" kojarzą, że Zagłębie jest filią Legii, klubem służącym do ogrywania kogo tam Legia chce, satelitą czy jak tam nazywają. Komentatorzy w meczu kilka razy do tego wracali, co już wszyscy wiedzą. Nawet jednak A. Iwan, jeden z lepiej znających I ligę, nadto - przecież związany z Wisłą emocjonalnie, prywatnie, ani razu się nie zająknął (chyba, bo małych fragmentów jednak nie słyszałem) - ani chyba co do Mójty, ani tym bardziej co do Pietrzaka. O tym, że Rozwój wychował Milika "wszyscy wiedzą", także o innych ich wychowankach. Zagłębie nie ma w tej chwili marki - i nie dba o to, prócz ewent. czasem nawet przeciwszkodzących pyszałkowatych przypomnień Kibiców. W sensowny sposób jednak odbudowa marki nie postępuje. NIestety, sytuacja w kółko w ogólnopolskiej przestrzeni międlonej filialności legijnej - a także zaniedbywania samodzielności pozycji, znaków tej samodzielności oraz brak mądrego odwoływania do historii: tę sytuację pogarszają!
3) Myślałem, czyby nie napisać drugiego i trzeciego odrębnego wpisu, dla niektórych może łatwiej byłoby "przełknąć" treść, gdyby podzielona?... Wyodbrębniam więc - idąc drogą pośrednią - punkty wypowiedzi.
co do zespołu, odpadnięcia, trenera.
3a) Jak to już chyba niejeden Kolega napisał: paradoksalnie odpadnięcie może wyjść na dobre. Podobnie myślę. Po pierwsze - dlatego, że będzie szansa stabilniej budować, bardziej jednorodnie, nastawiać na jeden rytm. Zagłębie jeszcze nie jest Barceloną, Juventusem, Realem czy innym Bayernem. Nie musi więc w tym momencie akurat koniecznie być zdolne do wielotorowości gry. Ważniejsze jest budowanie cierpliwe drużyny. Ponadto - II sezon jest zawsze trudniejszy dla beniaminka. Łatwiej będzie Zagłębiu spokojnie upewnić dość szybko wszystkich, że spadek nie grozi. Co więcej - łatwiej będzie w tej sytuacji, gdy nie idzie "dalej" w Pucharze - pójść dalej w lidze i naprawdę brylować. Inna rzecz awans, nie wykluczony, choć raczej na dziś "nie unośmy się", to nawet chyba za wcześnie. Jednak zespół grający dobrze, czołówka ligii - to co innego, im bliżej, tym bardziej cieszy.
3b) zespół. Właśnie to cieszy. Zespół. W znaczeniu walczącego kolektywu - ale i ciekawej piłki. Ta drużyna grała dzisiaj - i ciekawe rzeczy prezentowała. Trochę pech, trochę braki umiejętności, w każdym razie, awansu nie ma. Styl jednak, jakieś zaangażowanie, myśl, to były widoczne! To cieszy.
3c) Trener. Cieszę się, że potwierdzają się nadzieje przedsezonowe. Samemu pisałem, że to może wypalić od strony sportowej, potencjał jest. Dodam teraz - ceniłem Jacka Magierę jeszcze jako zawodnika. Za pewną pokorę, świadomość siebie - ale i za zawodową solidność, spokojne podchodzenie do gry i swojej "relatywnej wielkości". Życzyłem mu wtedy dobrze - i jak poszedł drogą trenerską, tym bardziej. Nawet komentowanie w Polscacie - da się może przełknąć a w grunicie rzeczy, musząc przed publiką komentować, analizować, musi warsztat analizy pogłębiać - więc zobaczenie podczas Euro różnych współczesnych tendencji, refleksja nad tym: to i Zagłębiu może wyjść na dobre. Cieszy więc, gdy widać, że i gra jakoś wydaje się mieć myśl, zawodnicy rozumieją, starsi respektują - to można mieć nadzieje na rozwój.
Jedno tylko zostaje, wciąż to, co pisałem. Chciałbym dostać zapewnienie, że z przyjściem Jacka Magiery strefa wpływów Legii maleje, strefa własnej, cennej twarzy Zagłębia umacnia się. Niestety, tu jest wciąż jednak problem - wciąż to nie potwierdzone, takiej pewności nie ma... Niestety. Tymczasem chciałbym prezcież po prostu wiedzieć, że na pewno nie zwiększa się strefa zależności od Legii, tylko maleje... Wtedy: jak najbardziej, wierzę w Zagłębiowskie sukcesy Magiery, przecież ma dane i do polubienia się, jest z bliskiej Częstochowy - i wtedy jak najbardziej tych sukcesów Mu życzę. Kiedy przyjdzie takie zapewnienie?