Poniekąd to współczuję być na meczu który potem okazuje się być zweryfikowany jako walkower. Ale jak się okazuje czwartek na swój sposób oddał klimat i poziom polskiej piłki. Bardzo niski, pełen absurdów i żenująco niskiego poziomu organizacyjnego. No bo zaczynając od początku:
1) Ruch Chorzów. Niewątpliwy sukces w obecnych warunkach ale tego rodzaju jaki nazwalibyśmy po ślunsku cufalem albo po prostu cudem. Duńczycy w niepojęty sposób marnowali znakomite okazje, b. dobrze bronił Kamiński no i wyszła im ostatnia akcja. N 10 meczy 9 Ruch by przegrał, 1 zremisował. No i los wskazał akurat na ten ostatni przypadek.
2) Lech Poznań. Trudno oddać słowami porażkę w dwumeczu z amatorskimi studentami z Islandii bo nawet słowo "kompromitacja" nie oddaje skali dramatu. Ale dla mnie najgorsze jest to ze w miarę zorganizowany jak na polskie warunki klub stawia na polskiego młodego trenera, stawia na niego przez kilka lat, nie zwalnia jak większość klubów po byle-porażkach no i po kilku latach okazuje się że "polak-trener" to pojęcie abstrakcyjne z którym absolutnie nie należy wiązać długofalowych planów. W każdym razie bardziej realne będą turystyczne lot na Marsa niż wykreowanie polskiego "Alexa Fergusona" jeśli wiecie co mam na myśli.
3) Legia Łorsoł. Chyba najbardziej największy przykład absurdu. Niby najbogatszy, najprężniej działający polski klub. Jedyny jaki na dziś mógłby spróbować pomarzyć o Czempions Lig. No i co się okazuje. Nawet sportowe wspięcie się na wyżyny i zwycięstwo z reprezentującym przezywajacą może jeszcze większy kryzys szkocka piłkę klubem to tez za mało. Okazuje się ze organizacyjnie Legia to większa amatorszczyzna niż islandzki pogromca lechitów. Ileśtam zatrudnionych osób w jakimśtam pionie nie umie zweryfikować piłkarzy uprawqnionych bądź nie w jednym z ważniejszych meczy nie tylko sezonu ale i lat
To może oznaczać że nawet w prywatnym klubie Pan prezes Leśniodorski z tym drugim "macz" współwłaścicielem zatrudniają wedle innych kryteriów aniżeli merytoryczne umiejętności. I niech sobie w prywatnych interesach zatrudniają kogo chcą. Tyle że taki klub jak Legia to dobro publiczne. Po to na mecz pojechało tylu kibiców , żeby się po 2 dniach dowiedzieć ze to był walkower
W normalnym kraju taki Leśniodorski palnąłby sobie w łeb albo złożył dymisję. Ale podejrzewam że naszych warunkach nikomu włos z głowy nie spadnie. Z ta ich blond-c.pka - kierownikiem drużyny na czele.
PS. W ramach współpracy z Legią proponują imć Calińskiego im wypożyczy. Może sie czegoś nauczą.