jaka jest tajemnica zaufania jakim Pan obdarował Kursę i czy nadal zamierza Pan na niego stawiać?
Kursa rzeczywiście nie jest obecnie w najwyższej formie, ale znów wracamy do meritum. Nie ma go kim zastąpić. Można oczywiście zaryzykować, zrobić jakieś duże roszady, ale to trener bierze za takie coś odpowiedzialność, a rozum podpowiada, że mogłoby być jeszcze gorzej. Teraz gdy nie gramy już o nic, może w składzie będzie więcej roszad.
dlaczego tak bardzo zwleka Pan ze zmianami, widząc, że gra się nie układa?
Rzeczywiście, może te zmiany są za późno. O tym decyduje jednak taktyka przygotowana na każdy mecz. Każde spotkanie ma jakieś plan, który jest realizowany raz lepiej, raz gorzej. Dopóki jest jednak realizowany, a zawodnicy nie wyglądają na czołgających się po boisku, nic nie jest zmieniane i wiara w pozytywny wynik jest. Wiadomo, gdy pada bramka dla przeciwnika lub mecz się kończy próbuje się coś zmieniać, ale to jest już bardziej na zasadzie wiary i nadziei niż przemyślanego zagrania taktycznego. Nie mamy w składzie tzw. jokera, który wchodząc na boisko potrafiłby poderwać drużynę. Po prostu nikogo takiego w Zagłębiu nie ma.
czy Wojcieszyński, Arłukowicz, Kaliciak i Kursa zostają na następny sezon?
Trudno mówić już teraz o ostatecznych decyzjach, ale trzeba przyznać, że nie wpasowali się w drużynę tak jakby wszyscy sobie tego życzyli.
czy nie obawia się Pan, że Wais i Domański wrócą w gorszej dyspozycji niż odchodzili?
Takie ryzyko niestety istnieje i na pewno zostanie to wzięte pod uwagę.
czy nie ma konfiktu w drużynie w kontekście permanentnego stawiania na popełniającego przecież katastrofalne błędy Kursy i sadzaniem na tyrbunach na zmianę Jarczyka i Ostrouszki. Czy nie jest to demotywujące dla tych drugich?
To nie jest liga podwórkowa, że ktoś może się obrazić, bo nie ma go w meczowej jedenastce. Zawodnicy są profesjonalistami. Każdy trenuje, ale to trener decyduje kto ma grać. Kadrę mamy szeroką, budowaną z myślą o tym, aby na każdą pozycję był zmiennik. Proszę czytać dokładnie - zmiennik. Nie chodzi o to, żeby w każdym meczu dać szansę komuś innemu. Nie na tym to polega. Zgrywać ma się jeden skład, a w razie kartek, kontuzji z ławki ma wejść piłkarz który nie będzie odstawał od reszty. Wszyscy w pierwszym składzie grać nie mogą.
czy Mizgała nie mógł zagrać wcześniej, gdy jeszcze były szanse na awans i czy jego nominalną pozycją nie jest aby ofensywny pomocnik (rozgrywający)?
Zawodnik był wcześniej kontuzjowany, trudno od niego wymagać, aby od razu wskoczył do składu, został liderem i sprawił, że drużyna "zacznie grać". To jest piłkarz jak każdy inny, a nie cudotwórca. Ryzykowne stawiać w ważnych meczach na zawodnika, który na dobrą sprawę sporą część sezonu dochodził do formy. Może rzeczywiście można było dać mu szansę wcześniej, ale jak wpuszczać kogoś nowego do składu, gdy drużyna wygrywa swoje mecze?
Zero uderzenia sie w piersi że mogło byc lepiej, że popełnilismy błędy, że Tylec i Cyganek jest lepszy niz Grzesik i Arłukowicz którzy i tak mało grali.
To, że były błędy jest oczywiste. Gdyby ich nie było, być może świętowalibyśmy awans. Tym niemniej, wmawianie trenerowi, że kibic wie lepiej od niego kto jest w tej chwili w lepszej formie i kogo wstawić do składu jest co najmniej nie na miejscu.
Nikt nie mowi żeby grac 11 wychowanków ale wprowadzac 1-3 jak kiedys było np Grunt, Pietrzak
Jeżeli wychowankowie będą w lepszej formie jak zawodnicy grający obecnie w pierwszym składzie nie widzę przeciwwskazań, aby nie grali.
Odnośnie taktyki to pilkarze to nie osoby majace 15 lat i zmiana taktyki to nie powinien byc problem dla nich.
Odprawa przedmeczowa i założenia to jedno. To co się potem dzieje na boisku to inna sprawa. Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Jeżeli uda się narzucić swój styl gry jest dobrze, jeżeli przeciwnik narzuci swój, trudno to potem naprowadzić na odpowiednie tory.
Skoro "trener" wiedział ze UKP gra inna pilke i ze Zagłebie sie z nimi meczy zawsze trzeba było pocwiczyc strzały z za pola karnego lub wciagnac ich na swoja połowe
Skąd pan może wiedzieć, że nie było to ćwiczone na treningach? Co się tyczy "wciągania przeciwnika na swoją połowę", gdy piłka zbyt długo krąży od obrońcy do obrońcy, to zaraz rozlegają się gwizdy, że drużyna nie chce wygrać i nie ciśnie przeciwnika.
Przed nowym sezonem pozbyłbym sie pilkarzy którzy grali słablo i gra dla Zagłebia juz mi frajdy nie przynosi.
Na pewno będzie dylemat, pozbyć się wielu piłkarzy i zgrywać drużynę na nowo, nie wiedząc czy Ci co przyszli będą lepsi, czy też pozbyć się nielicznych i liczyć na to, że są już dobrze ze sobą zgrani.
czy klub pozyska sponsora strategicznego o którego powinno byc łatwiej patrzac na frekwencje na Ludowym?
Paradoksalnie, frekwencja dziś nie ma takiego znaczenia. Gdyby tak było Zagłębie już od dawna miałoby sponsora strategicznego. Dziś piłkę nożna sponsoruje się na zasadzie Bytovii czy Niecieczy. Jeden sponsor, by nie powiedzieć filantrop, który przeznacza pieniądze na klub który jest w najbliższej okolicy.
Nie musi byc to firma nie wiadomo jak wielka typu Mittal Steel heh ale sponsor taki Banimex czy Tauron to nie powinien byc problem
Tymczasem problem jednak jest. Prawda jest taka, że w okolicy nie ma dużej firmy, która chciałaby sponsorować piłkę nożną. Wystarczy spojrzeć po sąsiedzkich klubach. W ogromnej większości są utrzymywane przez miasta.
jaka jest kwota załuzenia klubu na dzien dzisiejszy?
Trudno określić, ale wielka nie jest. Zagłębie nie żyje ponad stan i to widać. Nie kontraktuje się zawodników za bajońskie sumy, w właściciel czyli miasto nie może sobie pozwolić na to, żeby klub się nadmiernie zadłużył.
czy pilkarze nie chcieli awansu bo bali sie ze w ich miejsce przyjda inni a tu maja w sumie dobre warunki i kolejny rok pracy

!
Nie awansowali, bo bali się, że w ich miejsce przyjdą inni? Za co klub ma zakontraktować innych? Za te pieniądze które daje miasto? Te pieniądze pozwalają funkcjonować klubowi, ale nie pozwalają na żadne transferowe fajerwerki i wielkie nazwiska. Nie awansowali i teraz sądzisz, że po przegranym sezonie wszyscy zawodnicy mogą spać spokojnie? Byli słabsi, więc kilku musi odejść.
czy klub dajmy na to po awansie do 1 ligi dałbym rade finansowo?
Po awansie miasto musiałoby wysupłać na pewno trochę więcej pieniędzy. Możliwe, że znalazłoby się jeszcze kilku mniejszych sponsorów, ale nie ma co liczyć, że Zagłębie po awansie, walczyłoby o ekstraklasę. Raczej chodziłoby o zbudowanie drużyny solidnej na tyle, aby kilka lat pograć w tej I lidze i liczyć w przyszłości na lepsze czasy lub jakiś szczęśliwy błysk formy piłkarzy, który pozwoliłby grać o więcej. Takie są realia.
Myslisz, że kibice Zagłebia to idioci?
Myślę, że trener Smyła nigdy nie udzieli wam tutaj odpowiedzi na te pytania. Trzeba się cieszyć z tych jakie są.