http://www.2x45.info/aktualnosci/25692/ ... diamencie/
Maciej Barć od roku gra z seniorami. - Wiosną tamtego roku zrobiłem krok w tył i pograłem w czwartoligowym Locie Konopiska. Lepiej zdecydować się na coś takiego i potem iść do przodu. Jesienią posmakowałem trzeciej ligi, a teraz przebywam na testach w drugoligowym Ruchu Zdzieszowice - krótko opisuje swoje losy.
Formalnie cały czas jest zawodnikiem Zagłębia Sosnowiec i pod koniec roku wrócił do zajęć z tym klubem. Tutaj dochodzi do nietypowej historii. - Trenowałem z Zagłębiem cały grudzień, ale później straciłem miejsce w drużynie przez... Piłkarski Diament. Doszedłem tam do ogólnopolskiego półfinału, była nas ósemka najlepszych. Zagłębie chce ze mną przedłużyć kontrakt na 2,5 roku, jednak jeszcze nie podjąłem decyzji. Może lepszym wyjściem będzie pogranie do czerwca w drugiej lidze i potem szukanie nowego klubu jako wolny piłkarz - tłumaczy.
W jego odpadnięciu z Piłkarskiego Diamentu nie ma żadnych kontrowersji. - Finałowa piątka w środę pojechała do Dortmundu. Niestety miałem pecha, bo przed półfinałami doznałem kontuzji pachwin i nie mogłem wiele zdziałać. Ale rozmawiałem z Andrzejem Juskowiakiem i innymi ludźmi tam obecnymi. Od wakacji pomogą mi szukać klubu w I lidze. Jakiś plus startu w tym programie więc jest. Agenta żadnego nie mam. Jestem otwarty na współpracę, tyle że większość to tylko krętacze i bajkopisarze - uważa Barć.
Chłopak miał spore problemy ze skróceniem swojego wypożyczenia do Piotrówki. - Prezes Ireneusz Strychacz należy do grona osób, z którymi trudno się żyje. Na początku wydaje się bardzo miły, ale gdy dochodzi do kwestii finansowych, pokazuje zupełnie inne oblicze. Nieraz przyjeżdżaliśmy po treningu po pieniądze, marne grosze. On zamiast wszystko załatwić, wolał iść jeść zupę. Dwa i pół tygodnia biegałem za nim, żeby skrócić wypożyczenie. Trzy godziny siedziałem u niego, powiedział, że mi tego nie podpisze. W końcu jakoś się udało - wspomina piłkarz.
Po wspomnianym sparingu Piotrówki z Górnikiem Zabrze Barć dzielił się wrażeniami odnośnie pojedynków z Szymonem Drewniakiem. Jego zdaniem, gdyby zamienili się koszulkami, nie byłoby widać większej różnicy. "Naprawdę dziwię się, czemu on gra w Ekstraklasie, nie boję się tego publicznie mówić" - napisał na Twitterze. Dziś uściśla: - Różnica między wieloma zawodnikami z Ekstraklasy i tymi z niższych lig często polega jedynie na aspektach fizycznych i może trochę taktycznych. Na najwyższym szczeblu więcej uwagi poświęca się na te elementy, trenuje się po 2-3 godziny dziennie. W III lidze przyjeżdżasz na półtorej godziny i wracasz do domu. Co do samych umiejętności, zachowania z piłką i tak dalej, to wszystko podobny poziom - przekonuje Barć.