Latający Holender opuszcza Zagłębie
(mawa, yooshky), 2010-06-07, 15:46
Mateusz Prus tylko pół roku spędził w Zagłębiu Sosnowiec. Po meczu z GKS-em Tychy wyjechał na zgrupowanie kadry U-20, a następnie wyruszy do Holandii, gdyż związał się kontraktem z Rodą JC Kerkrade. Zapraszamy na rozmówkę z piłkarzem:
Po przyjściu do Zagłębia, nie dawano Mateuszowi Prusowi większych szans na „wygryzienie” ze składu Adama Bensza. Młody piłkarz nie odpuszczał i podkreślał, że jak tylko dostanie szansę, to postara się ją wykorzystać. Na treningach udowodnił, iż dysponuje dobrym refleksem i potrafi oszukać grawitację. I gdy tylko otrzymał szansę, to szybko wskoczył do pierwszego składu i wiosną w barwach Zagłębia rozegrał 12 spotkań, w tym jedno Pucharu Polski z Pogonią Szczecin (0:3). W 7 meczach Prus zachował czyste konto, w kilku przypadkach uratował Zagłębie przed stratą punktów. Między innymi w Janikowie obronił rzut karny, nie nudził się w meczach z Zawiszą, czy Górnikiem Polkowice, również w ostatnim spotkaniu z Tychami popisał się kilkoma efektownymi robinsonadami. A co do efektownych parad, to trener bramkarzy, Grzegorz Kurdziel, nie raz na treningach powtarzał młodemu golkiperowi, by oszczędzał się, gdyż Prus często niepotrzebnie nadużywał swoich zdolności antygrawitacyjnych.
Śmiało można ocenić, iż był to najlepszy ruch transferowy naszego klubu. Młody piłkarz stanowił wartość dodatnią dla Zagłębia, gdyż bronił efektownie i efektywnie, a dodatkowo na jego transferze klub zarobił. Prus żałuje spotkania w Zielonej Górze (0:3), gdyż uważa, iż zawalił przy dwóch bramkach, ale oceniając całą rundę, przekonuje, iż wstydu nie przyniósł, choć brakowało mu dopingu na Stadionie Ludowym, na który bardzo liczył.
Zawodnik nie ukrywa, iż dawał z siebie wszystko, gdyż chciał odejść z Zagłębia, ale... po wywalczeniu awansu. Pół żartem, pół serio przyznał, iż chyba przynosi pecha swoim klubom, a on na tym zawsze dobrze wychodzi. Z Hetmana Zamość odchodził, gdy klub popadł w ogromne tarapaty finansowe, teraz z Sosnowcem żegna się, gdy klub czeka na pomoc ze strony miasta. Można powiedzieć, że Prus jest jak Latający Holender, niezwykle efektowny statek, który jednak przynosi pecha, gdy się go zobaczy…
Życzymy powodzenia w nowym klubie i mam nadzieję, że „Prusik” zawita jeszcze do Sosnowca, ale już przynosząc szczęście Zagłębiu.