Zagłębie Sosnowiec przespało pierwszą połowę meczu ze Stomilem Olsztyn, ale potem z nawiązką odkupiło swoje grzechy. Zespół ze Stadionu Ludowego po raz pierwszy w sezonie wygrał dwa mecze z rzędu.
REKLAMA
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Spotkanie na Stadionie Ludowym rozpoczęło się od minuty ciszy. Kibice Zagłębia pożegnali Rafała Wencka, byłego piłkarza klubu z Sosnowca, który zmarł – po chorobie – w wieku 49 lat.
Zaduma jeszcze dobrze nie wybrzmiała, a już zastąpiły ją złość i niedowierzanie. Pierwsza akcja Stomilu przyniosła drużynie gości prowadzenie. Grzegorz Lech technicznie wrzucił piłkę z rzutu wolnego w pole karne. Po drodze lot piłki przedłużył jeszcze jeden z piłkarzy Sosnowca, a Wiktor Biedrzycki zamknął akcję i precyzyjnym strzałem głową zmusił Dawida Kudłę do szukania piłki za plecami.
Trener Tomasz Asensky aż się przeżegnał. Stomil to bowiem zespół, który w tym sezonie na wyjazdach prezentuje się nad wyraz mizernie. Przed przyjazdem do Sosnowca olsztynianie zdobyli zaledwie jeden punkt w siedmiu meczach na obcych boiskach.
Asystent Sanogo
W środowym – wygranym przez Zagłębie (2:1) – meczu z Chrobrym Głogów sosnowiczanie imponowali determinacją i siłą fizyczną.
W pierwszej połowie spotkania ze Stomilem tych atutów brakowało. To goście ruszali się po boisku żwawiej i prostymi środkami potrafili zagrozić bramce gospodarzy. Olsztynianie byli bardzo bliscy drugiej bramki, gdy po kontrze i uderzeniu Daniego Ramireza piłkę zmierzająca do pustej bramki wybił ofiarnie interweniujący Tomasz Nowak.
Kibice Zagłębia szybko zaczęli domagać się zmian. Trener Dariusz Dudek poczekał jednak do przerwy i dopiero wtedy wprowadził do gry Żarko Udovicicia i Vamarę Sanogo. Ważniejsze od zmian personalnych było jednak to, żeby zmieniło się senne oblicze drużyny. I to się stało. Zagłębie przyśpieszyło i zaraz zaczęło się kotłować pod bramką Stomilu.
Po raz kolejny okazało się, ile znaczy dla Zagłębia Szymon Lewicki i jego centymetry. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Adama Banasiaka napastnik wyskoczył najwyżej i głową skierował piłkę do bramki.
Gospodarze poszli za ciosem i wypracowali gola, jakiego na Ludowym dawno nie widziano. Fantastycznym strzałem z około 25 metrów popisał się wtedy Banasiak. Stomil przestał grać, a zaczął się po boisku błąkać. Rozpędzone Zagłębie zaraz dołożyło trzecią bramkę. Po skrzydle pomknął Konrad Wrzesiński, piętą piłkę odegrał Sanogo, a Lewicki zdobył swoją ósmą bramkę w sezonie.
Sanogo tak się rozsmakował w asystach, że wyłożył jeszcze piłkę Patrykowi Mularczykowi, który zdobył bramkę w swoim pierwszym kontakcie z piłką po wejściu na boisko.
Ostre strzelanie zakończył najlepszy na boisku Sanogo.
Zagłębie Sosnowiec – Stomil Olsztyn 5:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Biedrzycki (2.), 1:1 Lewicki (65.), 2:1 Banasiak (69.), 3:1 Lewicki (77.), 4:1 Mularczyk (82.), 5:1 Sanogo (92.)
Zagłębie: Kudła – Sulewski, Jędrych, Cichocki, Mozler (46. Udovicić) – Nawotka, Nowak Ż, Banasiak Ż (80. Mularczyk), Łuczak (46. Sanogo), Wrzesiński Ż – Lewicki
Stomil: Leszczyński – Bucholc, Sołowiej, Baranowski, Gamakow (73. Dziemidowicz) – Głowacki Ż, Lech, Biedrzycki, Ramirez (73. Zahorski), Ziemann – Siemaszko
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin). Widzów: 2000.
http://sosnowiec.wyborcza.pl/sosnowiec/ ... =183&c=110