pete_zs napisał(a):W zeszłym sezonie Zagłębie było w górze tabeli, a np. po zwycięstwie z Gieksą, na meczu z Podbeskidziem była totalna cisza, to samo z Puławami. Teraz po zwycięstwie z Gieksą, cisza z Chojniczanką, dzieci kilkuletnie z odkrytej już nawet zaczęły dopingować, bo nie było komu.
Nie chodzi o to, że coś jest tylko winą kibiców, ale nie bądźmy bezkrytyczni wobec siebie, bo to nawet już nie jest śmieszne. Pogląd, że brak frekwencji jest winą tego, że jest taki, a nie inny prezes, lub że to wina współpracy z Legią, jest naiwny. Problem leży w tym, jak już to było pisane, że Klubem obecnie w porywach interesuje się na stałe tysiąc osób. Czyli u siebie kibicowsko obecnie Bytovia Bytów.
Tak, cieszę się z tej wypowiedzi, bo to też chciałem zasugerować, pisząc wprowadzenie do cytatu z "futbolfejsa" - by refleksja przeszła i przez te tematy, które niewygodne kibicowi chcącemu, by ta wielkość Zagłębia - która w innych wymiarach okazuje się iluzoryczna - chociaż w klimacie kibicowskim była ocalona, tym bardziej, że niezaprzeczalne są ich zasługi wspierania Klubu, gdy był na margines polskiej piłki wypluty. Na przestrzeni lat można powiedzieć, że niejednokrotnie taką refleksję sugerowałem, ostatnio: w bardziej szczegółowych wymiarach po tej właśnie wypowiedzi trenera Banasika z szacunkiem ale i żalem mówiącego do kibiców a w wymiarze strategicznym wskazując, jaka to strata w kontekście strategicznych decyzji np. co do sprzedaży Zagłębia, gdy nie ma Stowarzyszenia Kibiców.
Jednak, w tym wszystkim też trzeba zachować odpowiednio szerokie widzenie horyzontu. Wspomniane bowiem aspektu - nie można zapominać: są też częścią dla podstawowej perspektywy. Najszerzej - to jak się to mawia "ludzie głosują nogami".
Czyli może jednak nie tak, jak zobrazuję to poniżej, co by wychodziło z "przesłania obecnie płynącego z Klubu do winnego kibica"?: "My tu wydajemy ich pieniądze, skoro nas najęli do tego - ale oni są winni, bo nie raczą się pofatygować na stadion i dokupić tego biletu a nawet ci co dokupią, to nie chce im się dopingować".
Czy powyższe to na pewno dobra odpowiedź? Może warto zadać pytanie dlaczego nie uważają ludzie w Sosnowcu i całym Zagłębiu że warto pofatygować się i dopłacić, zorganizować się? Czy na pewno aż tak są winni? Czy na pewno produkt w Gliwicach, Chojnicach, Krakowie, Poznaniu, Warzszawie jest taki sam proponowany, jako filia wielkiego cuda z innej miejscowości, tak samo zarządzana? Czy na pewno tak inni są ludzie w Sosnowcu i Zagłębiu - że tak reagują, bo jest to inaczej aniżeli reakcja mieszkańców tamtych miast i regionów?
Tak więc - są racje w zacytowanym przeze mnie na początku tutaj wpisie, jaki dał Kol. pete_zs — ale w połączeniu i z tym, co chwilę wcześniej wpisał Kol. robercik
robercik napisał(a):Ludzie nie chodza bo maja dosc klamstw, obietnic bez pokrycia, ciaglego lawirowania. Sam mam juz dosc ale ciagle mnie przyciaga to moje Zaglebie. Jednak mam juz dosyc klamliwego przesesa, dyrektora co na niczym sie nie zna i tego wszedobylskiego dziadostwa. Ale to nadal moje Zaglebie.
Ba! A do tego dodać można - nawet i takie spojrzenie, że z drugiej strony - choć nie wycofuję się, wciąż ponawiam, że brak Stowarzyszenia to strata z punktu widzenia siły Klubu, gdyby były realne szasne nie wciągnięcia się do układów sił nieformalnych - ale jednak może nawet ludzie w Sosnowcu i Zagłębiu mądrzejsi, bo jednak nie chcą takiej organizacji, która będzie jak w innych miastach Europy się zdarza zbyt mocno związana z chuligaństwem czy przestępczością i zależna od nich? Może też i zasługa, że realnie nie chce się potwierdzać opłacania sportu wyczynowego z wspólnych pieniędzy miejskich, gdy nie za bardzo miasto na to stać, jak w Zabrzu czy Gliwicach albo i Chorzowie?
Powyższe zaś napisałem - by pomóc w uniknięciu zagubienia się we fragmentarycznym widzeniu sprawy, choćby mając nawet rację w danym fragmencie. Owszem, nie wystarczy dostrzegać słabości we fragmentach, w których przyczyna jest po strone "innych". Wyjściem jest dostrzeżenie słabości także w tych fragmentach, w których słabość nam szczególnie niewygodna, boli jej przełamywanie. Niemniej to też jest niewystarczające. Konieczne jest też dostrzeżenie jej po prostu we wszystkich fragmentach sytuacji. Także mobilizacja jest potrzebna tam, gdzie ktoś się może przysłużyć tej wspólnej sprawie. Jednak, by tak zrobili ludzie, którzy - przypomnijmy, "głosują nogami" - i by dodali do tego swój wkład, swoje pieniądze, to potrzeba, by mogli uwierzyć w to, że jest to wkład sensowny. Owszem, ci co przychodzą, to są najbardziej oddani, najbardziej zagorzali; nawet ci, co cicho siedzą na trybunach, takimi są, w skali miasta i regionu [tak, tak, "pikniki" - też są
najbardziej zagorzali! ]. Taka jest po prostu sytuacja, to są prawa naturalne i pokrzykiwania tego nie zmienią. To, co aktualnie Zagłębie Sosnowiec jest w stanie zmobilizować - to jest to, co widać na trybunach i wokół. Margines w skali Miasta nawet - a co dopiero, gdyby sensownie liczyć, że w skali regionu, bo przecież taki jest teoretycznie zasięg Zagłębia (to znaczy wschodniego fragmentu Śląska, jak by chcieli niektórzy, choćby fani Metropolii). Rozwoju nie zmobilizuje się ot tak, jedynie pokrzykując na tych, co są. I co - znów - pojawia się potrzeba wizji? Tak! Znów pojawia się potrzeba szerokiej wizji, potrzeba perspektywicznego patrzenia. Na razie, funcjonowanie jest takie, jakie jest, z takimi horyzontami, które dają tyle, co dają.