przez Blajpios 2019-01-01, 3:53 pm
O, jak się miło czyta - taki klimat zapanował. Dobry pomysł z tym wywiadem ze St. Jędryką, dzielącym się trudnymi swymi losami. Ucieszyłem się, że wśród filmów swoich najbardziej ceni Zielone Lata (i "Do góry nogami") - bo mnie też się tak jakoś odbijały od reszty, że bardziej "wydobyte z wnętrza" - no i wprost Sosnowiec. Można powiedzieć - genialny, czy choćby bardzo dobry twórca filmu dla młodzieży, konstruktywnego - ale te dwa, a przynajmniej Zielone lata" ("Do góry nogami" chyba nie widziałem, nie pamiętam): jakby to było objawienie źródła jego pedagogii skutecznej, mianowicie kopalnia bólu w dorastaniu. Jakoś - okazuje się - teraz zaś w dobry klimat trafił ten artykuł, choć przecież nie taki świeży, ponad dwuletni. Tak więc dzięki dla Kolegi August za wygrzebanie go, przypomnienie.
Także fajnie, że wywiązała się dyskusja o J. Kiepurze, czy raczej o Kiepurach - i że już wyjaśniona (napisałem - "o Kiepurach", bo również międzynarodowej sławy bracie jego Władysławie, ale i o synach wspomnieć warto - a nade wszystko o Marcie Eghert należy, nie tylko że Węgry to sprawdzeni sojusznicy. Tymczasem - Pani Marta to niezwykłe zjawisko i moim zdaniem obraz wyzwania i wysoko zawieszonej poprzeczki przez Jana Kiepurę (obok "starego Giertycha", Jędrzeja, tyle że ten to jednak przyczepiony wzór, przez chwilę w Zagłębiu - a Jan Kiepura, to całkiem z tej ziemi. Mianowicie - chodzi o wzór ojca, mężczyzny dla regionu. Nie tylko - przyznaje się, "chłopak z Sosnowca". To jednak, jakie przywiązanie zostało do miasta także u Pani Marty, to jak relacja została po śmierci - to wszystko pokazuje, jak "rozkochiwać kobiety może Zagłębiak". To nie tylko lekko do odśpiewania jak romansiczek "Brunetki, blondynki - ale to także ta więź - z tą "Jedną Jedyną" - naprawdę budująca. Tak to czasem sobie myślę o tym światowym bożyszczu z Zagłębia.
Wracając wszak do ulic... Dla mnie - to zawsze były wspomnienia "z drogi" - Majowa, która była czasem "obudowanym kościelnym", czyli nie najprostszą drogą do domu, tylko taką świąteczną (również ze szkoły, acz rzadziej, bo wtedy "inne zboczenia z trasy" grały rolę - a z kolei Stary Sosnowiec, zwłaszcza Miła - to gdy szło się do Babci, tu i tu zawsze z pewnych racji był to punkt odniesienia, "Kiepurowie" (choć, dla jasności: nie spotkałem samego Mistrza nigdy na żywo, ostatnia jego wizyta w Polsce, to 60 lat temu, potem już tylko w roku milenijnym po śmierci na pogrzeb przetransportowano zwłoki). Dzięki też za podsunięcie możliwych lektur, choć kto wie, kiedy uda się sięgnąć. W końcu - i ten dzisiejszy "Żurek na prezent 1 stycznia" (mam nadzieję, że się. Pan Redaktor Żurek nie obrazi za wykorzystanie gry słów). No, jedynie trochę akurat oponowałbym wobec tej ślepej uwielbieniowej postawy wobec E. Gierka (podobnie, jak kiedyś nie mógł trawić A. Michnik posłuchu dla Wałęsy, faktycznie też dziwnego, ale swego czasu nie do wybicia z głów niektórych, co kwitował naczelny Wyborczej "a ludzie Wałęsie wierzą jak Panu Bogu"). Otóż - zawsze powtarzam, że warto pokazywać takim entuzjastom - ile tytułów ma Zagłębie Mistrza Polski? Gdyby rzeczywiście E. Gierkowi na tym zależało, takim "oczkiem w głowie był", jak faktycznie był Górnik dla J. Mitręgi - to liczba Mistrzów Polski na pewno byłaby 0 (słownie: zero)? Nie twierdzę, że nigdy E. Gierek nie pomógł, nie dawał poparcia i że nie był kibicem - bo relatywnie pewnie był, samemu korzystając z tego, że mógł się do tego Sosnowca (na koszt sławy dziadka jako sztygara w Sosnowcu) przyczepić; skorzystał - i chyba relatywnie wspierał, ot, choćby chyba przy naściąganiu ekipy ratunkowej gdy Zagłębie po pierwszej rundzie było ostatnie. Niemniej to było relatywne - nie do poważnych pozycji, pomimo ówczesnego totalnego skorumpowania polskiej piłki. W tym wymiarze - to np tak tytuły zdobywał Górnik za sprawą J. Mitręgi - a nie Zagłębie za sprawą E. Gierka, podczas gdy "medialnie" to pozwolił Sosnowiec z Zagłębiem na przyklejenie tej łatki - względnie musiał się pogodzić. Jednak - kiedy nie odcina się od takich opinii, wręcz jakoś powiela takim uwielbieniem dla E. Gierka - to jednak samym sobie Zagłębiacy szkodzą.
W każdym razie - ciekawe te zwierzenia St. Jędryki, wieści o pozostałych - i tak sobie myślę, że ciekawe też byłoby może sięgnięcie do innych budujących zagłębiowskie serca.
Natomiast, trochę nawiązując do jeszcze wcześniejszych wpisów z wczoraj czy przedwczoraj, choćby moich własnych... Tak zastanawiam się, przypomnę, nad stanem ducha rodzinnej Ziemi - a wyrażę to tak. OK! Wspaniałe wspomnienia. Jak to jest jednak - że tych "chłopaków z Sosnowca" wśród tych, co wyfrunęli, to ewentualnie tylko wśród starszych ludzi można szukać (nie piszę tu nie tylko o Forum, ale w ogóle: nie tylko o tych w masie, co gdzieś tam kiedyś wyemigrowali - ale o tych, co choćby jakiś ułamek mieli osiągnięć J. Kiepury). Ba! Dokładniej, to chyba niemal tylko starsi jeszcze przedwojenni - taki choćby już powojenny Z. Ziaja, to już nie bardzo. Który zaś młody tak robi - a jeżeli już tak, to czy proporcjonalnie jest ich tylu - i czy czynią to tak mocno jak J. Kiepura, czy ci inni starsi?