Przegląd prasy

[Luis]

Hajto komentuje w eurosporcie.

[slawekchicago]

No tak zapomnialem ze jak ten mecz lecial to spora czesc z Was byla juz na Ludowym

[Anakin]

Najbardziej zaskakującą decyzją, jaka w tym tygodniu została podjęta w obozie Zagłębia, było zwolnienie trenera od przygotowania motorycznego, Bartłomieja Grzelaka.



Stracił pracę w poniedziałek rano razem z dwoma rutynowanymi piłkarzami – Sebastianem Dudkiem i Krzysztofem Markowskim.
– Jestem ogromnie zaskoczony i nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego się tak stało – mówi Bartłomiej Grzelak. – Pracuję jednak w piłce nie od dzisiaj i wiem, że muszę się z taką decyzją zarządu pogodzić. Być może będę mógł jeszcze porozmawiać z prezesem o powodach mojej dymisji. Jesteśmy umówieni w piątek na telefon. I to raczej ja będę tym, który będzie dzwonił.
Prezes Marcin Jaroszewski przebywa na krótkim urlopie i nie wypowiada się na razie publicznie. W tym temacie akurat sternik klubu miałby do powiedzenia najwięcej, bo – jak udało nam się dowiedzieć – trener Dariusz Banasik nie miał zastrzeżeń do pracy Grzelaka z pierwszą drużyną. O jego dymisji w sporej mierze zadecydowały podobno względy pozaboiskowe.
Przy Kresowej pracował w sumie cztery lata. Z pierwszym zespołem – od ubiegłego roku. W maju dostał zadanie motorycznego przygotowania zawodników dla trenera Jacka Magiery. Nie każdy pamięta, że po raz pierwszy podziękowano Grzelakowi za pracę w październiku, gdy w Sosnowcu zatrudniony został Piotr Mandrysz, który przychodzi zwykle ze swoim sztabem ludzi.
Przez dwa miesiące Grzelak nie próżnował – poświęcił ten czas na staże i szkolenia. W grudniu (gdy dla Mandrysza nastał trudny czas) otrzymał z Zagłębia telefon z informacją o ponownym zatrudnieniu. Pracował aż do minionego poniedziałku. Można rzec, że został trafiony rykoszetem, przy okazji dwóch bardziej medialnych pożegnań.
Kolejnego powrotu na Kresową w jego przypadku raczej nie należy się spodziewać…
http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ka ... 12479.html

[August]

Świetny felieton Ryszarda Niemca. Nigdy nie przepadałem za chłopem jako dziennikarzem "Tempa", a zwłaszcza działaczem PZPN-u. Ale tym razem dosadnie i celnie:

W Zagłębiu Sosnowiec zastosowano leczenie inwazyjne

Panowie piłkarze Sebastian Dudek i Krzysztof Markowski, którzy byli sprawcami aktu wysiudania z klubu trenera Piotra Mandrysza, a także podporządkowali sobie szatnię w stricte egoistycznych celach, zostali z Sosnowca odprawieni.

Lepiej późno, niż wcale… chciałoby się rzec, w ramach komentarza do ostatnich decyzji kadrowych w sosnowieckim Zagłębiu. Czekałem na nie. Panowie piłkarze Sebastian Dudek i Krzysztof Markowski, którzy byli sprawcami aktu wysiudania z klubu trenera Piotra Mandrysza, a także podporządkowali sobie szatnię w stricte egoistycznych celach, zostali z Sosnowca odprawieni. Dopiero dziś, po katastrofalnych występach w Nowym Sączu i rżniętce spuszczonej przez pruszkowski Znicz, widoczna jest groza i destrukcyjne skutki jesiennego rezonerstwa zawodników-oligarchów. Ich jedynym celem było maksymalne przedłużenie statusu inkasenta klubowych fruktów, na co Piotr Mandrysz gwarancji nie dawał.

Gdyby w klubie starczyło wyobraźni, a przede wszystkim odrobinę propedeutycznej wiedzy o prawach socjologii i mechanizmach pedagogiki sportu, do tak jawnego ich pogwałcenia by nie doszło. Ileż trzeba buty i prostactwa, żeby wyjść przed kamery i o trenerze mówić nie tylko z jawnym lekceważeniem, arogancją, ale i poczuciem własnej nietykalności. Co ja mówię: nietykalności; bezczelna demonstracja znalazła poklask w postaci kapitańskiej opaski włożonej na ramię Dudka! Tymczasem raz podkopany autorytet trenera, jego następcy muszą odbudowywać latami, szatnię raz przechwytującą rolę suwerena w klubie nie tak łatwo ponownie wziąć za uzdę, zdyscyplinować, skierować na tory wypełniania obowiązków pracowniczych zgodnych z wyznaczonymi celami…


W Sosnowcu mieliśmy do czynienia z postawieniem sprawy na głowie w najważniejszej kwestii każdego pracowniczego zespołu. Wola trenera została sprowadzona do trzeciorzędnej opinii, podlegającej zatwierdzeniu nieformalnemu ośrodkowi zawodniczemu, kontrolowanemu przez dwójkę w(y)teranów. Mając wspólnie na koncie doświadczenia z widmowych klubów - Zawiszy i Kolejarza Stróże, gdzie robili, co chcieli, nie bacząc, że wszystko zmierza tam do upadku, nie wzruszali się, że miejsce pracy i płacy idzie na dno. Przestrzegałem przed skutkami dyktatury szatni w felietonie „Lex Dudek”, ale satysfakcji z profetycznej wizji nie chcę mieć. Dobrze się stało, że chora sytuacja spotkała się z reakcją sosnowieckiego Ratusza i główne ognisko rozprzężenia zostało zgaszone.

Tli się, niestety, to drugie, czyli trenerskie włodarzenie Dariusza Banasika. Nie mam do niego uprzedzeń, poza tym jednym, że przyjmując rozkaz wyjazdu do Sosnowca, nie dał się odezwać sumieniu i zagłuszył odruch trenerskiej solidarności. Był kadrowym wynalazkiem byłego już prezesa Legii - Bogusława Leśnodorskiego, eksponentem szerszej polityki kadrowej warszawskiej Legii, której - warto to uprzytomnić wszystkim romantycznym jej wyznawcom - ma swoje partykularne cele. Zagłębie pasuje Legii jako poligon ćwiczebny dla nieopierzonych zmienników Rzeźniczaka, Malarza i Kucharczyka, a do tego celu nadaje się idealnie Zagłębie, wiecznie grające na zapleczu ekstraklasy, a nie w niej właśnie.

I tu jest, niestety, sedno sprawy! Ten półkolonialny status Zagłębia powinien zostać niezwłocznie wypowiedziany. Był funkcjonalny i przydatny w chwilach, kiedy nad Brynicą zaszło słońce, a wokół rozciągała się ciemność pokorupcyjna i czwartoligowa rzeczywistość sportowa. Dziś cel sportowy, jakim jest powrót do ekstraklasy, nakazuje wybicie się na pełną niezależność sportową i organizacyjną od zewnętrznych potencji i samodzielność do bólu.

Jest to nie tylko możliwe, ale i konieczne, zwłaszcza że warunki i okoliczności zostały zmienione. W Legii stery przejął Dariusz Mioduski, przeciwnik imperialnych snów „Leśnego”, człowiek pozostający poza sferą wpływów kibolskich szwadronów i ich przywódcy „Starucha”. On jest w stanie zrozumieć, że koncepcja ekstraklasy, złożonej z jednej strony z klubów - satelitarnych klientów Legii, sfederowanych w celu realizowania jej celów strategicznych - i pozostałej reszty biedaków, których jedynym celem pozostaje utrzymanie statusu odbiorcy pieniędzy z Canal+, nie jest projektem rozwojowym. Wręcz przeciwnie: hamuje rozwój, osłabia i czyni nieczytelnymi mechanizmy konkurencji stricte sportowej. Pora to zrozumieć i… „strzec się Greków, nawet wtedy, gdy niosą dary”!
http://katowickisport.pl/felietony-i-ko ... 12690.html

[Kwalifikator]

Trzeba sie nazywac Niemiec lub miec tak Vietminh jezyk lub poprostu byc w poczytnej gazecie by dotrzec do kogokolwiek. Mnie to sie nie udawalo na tym forum. A to przeciez wszystko jest jasne I logiczne jak to caly ten sezon to skuteczna walka o to by Zaglebie zostalo tu, na swoim miejscu ktore zostalo wczesniej ustalone przez centrale. Prawdziwych decydentow ktorych reguluje prawdopodobnie obecna umowa wspilpracy

[Blajpios]

Trzeba sie nazywac Niemiec lub miec tak Vietminh jezyk lub poprostu byc w poczytnej gazecie by dotrzec do kogokolwiek. Mnie to sie nie udawalo na tym forum. A to przeciez wszystko jest jasne I logiczne jak to caly ten sezon to skuteczna walka o to by Zaglebie zostalo tu, na swoim miejscu ktore zostalo wczesniej ustalone przez centrale. Prawdziwych decydentow ktorych reguluje prawdopodobnie obecna umowa wspilpracy

Szanowny Kolego Kwalifikatorze! Jeszcze bym tak sukcesu nie odtrąbiał. Jeżeli faktycznie Kolega uważa się za głosiciela tych tez, o których pisze R. Niemiec, to hm, powinien Kolega zauważyć, że cytuje go ten, kto podobne tezy też już głosił, czy wcześniej, czy później, czy równocześnie, to już zależy, po części też od aspektów. Czy faktycznie to dotarło... zobaczymy. Na razie Kol. August przycytował to, co wreszcie w prasie się znalazło - z małopolskiego nota bene środowiska, nie z tego, które czyta katowicki Sport czy dodatek do Wyborczej — a co de facto pasuje do tego, co sam Kol. August mniej lub bardziej tak pisał tu na forum, podobnie jak jeszcze trochę innych osób. Na razie nie mamy głosu tych, co pisywali przeciwnie. Niemniej, kto wie, może to redaktor Niemiec, a może fakty po prostu przemówią. Niemniej, linię nakreślił R. Niemiec ciekawie. Fakt, że nie pierwszy raz. Sam powołuje się na swój felieton - a ja nie pamiętam, czy ten widziałem, czy jeszcze inny, w którym nawiązywał do wydarzeń w Zagłębiu. Robił to jednak w zawoalowany sposób, jak to czasem u niego, tak dalece zawoalowany, że człowiek, przysłowiowo, "widząc go przy pociągu nie wie, czy do niego wsiada czy wysiada". Tym razem - napisał wyraźnie a nawet bodaj pierwszy raz u niego tak wyraźnie wygląda, że raczej z życzliwych dla Zagłębia pozycji. Co do reszty - to przede wszystkim, mniejsza ilu tu napisze, że zmienia zdanie, że rzeczywiście widzi przyszłość w dobrym rozwoju sytuacji w Zagłębiu, ku odzyskiwaniu pozycji samodzielnego Klubu. To też oczywiście ważne, ważna uczciwość. Najważniejsze jednak, by ona zakrólowała w samym Klubie, w odnoszeniu się do sytuacji i kibiców i by skorzystano z tej szansy powrócenia Zagłębia do bycia Klubem, którego oczekuje tak wielu Zagłębiaków, Klubem z zarządem u siebie, nastawionym na rozwój samorządny.

[Kwalifikator]

Ale tu nie chodzi o zaden sukces swoich racji. Tym bardziej ze to Gorzka prawda. Poprostu przy tych wszystkich dywagacjach brakowalo tego jednego watku, ktory wg mnie jest wspolna podstawa wszystkich ostatnich wydarzen.
Jeszcze in a spraw a jest jak tu sie latwo obrywa Marcinowi J. Jesienia wiekszosc uznala Mandrysza za zamordyste ktory nie pasuje do Zaglebia a teraz wiekszosc (czyli stattystycznie musza sie wsrod znajdowac rowniez te same osoby) pisze o frajerstwie Marcina bo nie umial rozbic ukladu w szatni i wyrzucil trenera.
Sam nie uwazam MJ za fachowca ale on i tak niewiele moze. Chocby z racji tego ze wlasnie dlatego zostal tu powolany zeby wdrazac decyzje innych fachowcow. Strzal z zatrudnieniem Mandrysza moglo proba wcisniecia do klubu czlowieka spoza centrali korzystajac z poczucia krzywdy spowodu zabrania Magiery

[August]

pisze o frajerstwie Marcina bo nie umial rozbic ukladu w szatni i wyrzucil trenera.
Sam nie uwazam MJ za fachowca ale on i tak niewiele moze. Chocby z racji tego ze wlasnie dlatego zostal tu powolany zeby wdrazac decyzje innych fachowcow.

Trochę zabawna ta próba zrobienia z Prezesa "ofiary panujących układów". Funkcja Prezesa Zarządu to nie tylko prestiż i prawa ale i obowiazki i odpowiedzialność za klub, którym się zarządza, reprezentuje go i jest się za niego odpowiedzialnym. Zgadzając się na jej objęcie miał chyba świadomość tego jak i panujących układów i stojących za tym ludzi, którzy mu zaproponowali objęcie funkcji. Chyba, że wydawało mu się, że to będzie na zasadzie gry w football managera ale to tylko gorzej by o nim świadczyło. Dlatego nie zmiłuj. Za klub odpowiada Prezes. Nie tylko przed włascicielem ale i opinią publiczną zarówno w kraju jak i tą lokalną.

[Kwalifikator]

Święta racja.

[August]

Jeszcze jedno. Jeśli przyznajemy, że Prezes nie jest fachowcem to pytanie: z czym do ekstraklasy? Tam na dłuższą metę na amatorską prowizorkę nie ma miejsca.Oczywiście jeśli chcielibyśmy zaistnieć na dłużej niż jeden sezon.

[Kwalifikator]

Moze dlatego takie male zainteresowanie takim duzym i starym klubem. A rownie pochyla popytu na Zaglebie rozpoczela sie po odpadnieciu naszego ostatniego czynnego autorytetu w polskiej pilce, W. Rudego.
Podam siebie za przyklad - bylem wielkim entuzjasta w 2007r. powrotu do ekstraklasy jak najszybciej za wszelka cena, chocby tylko na rok. Tak zeby sie przypomniec Polsce oraz by Zaglebiacy powachali troche tego klimatu. Pomylilem sie wtedy, wszystko stalo sie zupelnie odwrotnie. Nastaly wtedy czasy slabosci, braku ludzi wielkiej pilki i profesjonalizmu zarzadzania. A w pilkarskim srodowisku przestalismy byc stara legenda by stac sie malym Sosnowcem. Takim jak Leczna, klubik o tej samej nazwie co Wielki Gornik z Zabrza. Pisze to na podstawie doswiadczen i opinii kibicow, ktorzy na trybunach (albo w TV) wyksztalcili sie po 1991 roku

[Tomcjo]

To nie do końca tak . To prawda ze jesteśmy klubikiem . Jednak wystarczy to stare pudło odmalować i nabierze błysku . Nie jesteśmy starym mercedesem którego trzeba odnawiać latami . Klub piłkarski to pewna wydmuszka , bańka mydlana co pokazał Widzew zbudowany na niczym i niczym bańka pękł i sie rozpadł ale legenda pozostała . Wprawdzie potrzebna jest kasa ale jednak sama nie wystarcza . Potrzeba zbudować pewna legendę wokół której zbuduje sie klub . Zostało to zaczęte za Derbina i niestety przerwane . Stadion bedzie potrzebny to fakt . Potrzebni beda kibice w dużej ilości i potrzebny bedzie sukces . Np zdobycie pucharu . Z jednej strony jest to bardzo trudne a z drugiej gdy idzie to wydaje sie takie proste . Niestety Derbinowi sie nie udało bo pozostali nie nadążali a końcu sukces przerósł Derbina . Budowa klubu to górki i dołki . Wpadliśmy w dołek i teraz trzeba pomysleć jak powtórzyć ostatnia górkę i nie popełnić tych samych błędów . Przecież Zaglebie powstało tez nie z kasy tylko z zapału pewnego człowieka i innych którzy mu w tym pomogli . To co boli teraz najbardziej to wciąż skromna liczba fanów . To bedzie najtrudniejsze

[Anakin]

Mocne słowa ze strony Fidziukiewicza

Michał Fidziukiewicz: Gola dedykuję Sebastianowi i Krzyśkowi

Nowy kapitan Zagłębia Sosnowiec po wysokiej wygranej w Kluczborku pamiętał o byłych kolegach z zespołu, Krzysztofie Markowskim i Sebastianie Dudku.

MACIEJ GRYGIERCZYK: Jakie to uczucie, wyprowadzić zespół na boisko jako kapitan?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Z pewnością miłe. W piątek po odprawie mieliśmy wybory. Tomek Nowak i Wojtek Łuczak są moimi zastępcami.

Zaskoczony?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Szczerze? Już kilka dni wcześniej trener powiedział, że kapitanem zostanie ktoś z trójki: Tomek, Wojtek, ja. Byłem więc na to przygotowany. Ostatnio zakładałem opaskę w czasach juniorskich i Młodej Ekstraklasie, dlatego nie jest mi to obce. Oczywiście, to było dawno, jeszcze w Jagiellonii Białystok. Trochę lat minęło. Normalna sprawa, ktoś musiał Sebastiana zastąpić. Padło na mnie, cieszę się z tego.

Jaka była pana pierwsza reakcja, gdy dowiedział się pan, że klub rezygnuje z usług Sebastiana Dudka i Krzysztofa Markowskiego?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Z pewnością to było duże zaskoczenie. W sobotę graliśmy mecz, a na drugi dzień taka informacja... Nie chcę na ten temat za wiele się wypowiadać. Oni oddali temu klubowi naprawdę dużo. Należy im się wielki szacunek.

Pożegnanie już było?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Bardzo fajnie się zachowali. Poszliśmy na obiad, pożegnaliśmy, życzyliśmy wzajemnie powodzenia, bo życie toczy się dalej. Tyle. Chciałbym zdobytą w Kluczborku bramkę zadedykować właśnie im. Dużo zostawili serca i zdrowia dla tej drużyny. Należy im się to.

Tak po ludzku, to był trudny tydzień?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Wiadomo, że nie jest łatwo. Najpierw porażka 0:3, potem takie wiadomości... Pokazaliśmy jednak w tym meczu duży charakter. W pierwszej połowie zdominowaliśmy Kluczbork. Rywal został wypunktowany.

Zszedł pan z boiska niespełna kwadrans po przerwie. Planowo?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - W przerwie rozmawiałem z trenerem. Chciał mnie „przyoszczędzić”, skoro już w środę gramy z Górnikiem Zabrze. Mamy ławkę, chłopaki dostali szansę i pograli. Ważne, że wygraliśmy. To była kluczowa sprawa.

Jak kapitan wytłumaczy fakt, że po meczu wzięliście swoich kibiców „na dystans”?
MICHAŁ FIDZIUKIEWICZ: - Kulturalnie się zachowaliśmy. Poklaskaliśmy ze środka boiska, dlatego nie widzę problemu. Nie chcę za wiele o tym mówić. Podziękowaliśmy kibicom za to, że przyjechali. Tyle.

http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ka ... 12479.html

[August]

I niepotrzebne.Mogę zrozumieć jakiś żal Michała jako człowieka i kolegi ale niepotrzebnie okazuje to z taką ostantacją. I w ogóle niepowoniem się odnosić do głupich podpytywań dziennikarza. A z drugiej strony symptomatyczna odpowoedź w kwestii zwykłego podejścia grajków do kibiców po meczu. Trochę więcej jaj i profesjonalizmu Panowie połkarze. Ci ludzie przyjechali za swoje dla Was.

[MarcelZS]

Ja bym wielkiej ironi i cynizmu się nie doszukiwał w słowach Fidziukiewicza ... powiedział prawdę w każdej kwestii. Za wypowiedź ... szacun !!!