Jesteśmy nabardziej patologicznym klubem w Polsce, nikt tu nie będzie chciał grać
A doprowadziły do tego rządy Arkadiusza Chęcińskiego
Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
Adamek182 napisał(a):Dokładnie. Trener jest od ustalania skladu, taktyki itd. Piłkarzom coś nie pasowało, nie chciało się grać. Trzeba nimi potrząsnąć. Nie. Potrzasnął. Dalej nic. Zrobił kolejny krok. Jesteście mądrzejsi, ustalcie sklad, ustalcie taktykę która umiecie grać i udowodnijcie ze się mylę. Ups. Nie poszło gwiazdom. Sory Panowie, ale zrobił się mega cyrk w zaglebiu, a w cyrku występują klauni i inne twory. Czemu się dziwicie że musiał uciekać się do cyrkowych sztuczek żeby klaunów namowic do grania?
Teraz druga rzecz. Dzisiejsza akcja z treningiem? Brawo k***a idioci.
Zastanówmy się co mamy teraz? Jeszcze wyjebać grabarza. Zmiana prezydenta = brak, albo minimalne finansowanie klubu. Ma to znaczenie po następnej linijce.
Przetarg za chwilę. Obstawiam że tłumy będą chciały wejść do tego gnoju. Czyli zostajemy klubem miejskim. Sorki. Klubikiem.
Pilkarze? Nie pasował Derbin. Dudek. Chackiewicz. Spasuje Sagan? Na trzy miesiące?
Bo potem pilkarzy już nie będzie. Przyjdzie nowe. Tylko co? Reklama jest super. Właśnie poszła w świat. Nie w Polskę. W świat.
Ponaprawiane. Panowie. Gasmy światła. Właśnie zostaliśmy z tym gównem na kolejne lata.
Komu to na rękę?
Rafał Musioł: Komedia roku jest już znana! To sosnowiecki "Efekt Collinsa"
Rafał Musioł 5 kwietnia 2024, 8:19
Rafał Collins i prezes Zagłębia Arkadiusz Aleksander.
- Metoda Rafała Collinsa składa się z kilku elementów i pozwala już usiąść przed telewizorem i do znudzenia oglądać finałową scenę z „Piłkarskiego pokera”. Tę, w której Bolo mówi do Laguny „Teraz to my możemy wszystko. Największe numery świata!” - pisze Rafał Musioł, redaktor działu sportowego Dziennika Zachodniego.
Jednym z elementów finansowych raportów jest tak zwany ekwiwalent reklamowy. Mniej więcej chodzi o to, ile trzeba byłoby zapłacić za wzmianki o klubie, sponsorze czy mieście, gdyby były to publikacje, filmy lub audycje komercyjne. Generalnie wszyscy lubią się tym chwalić i uzasadniać tymi liczbami sens wydawania pieniędzy, zwłaszcza tych publicznych.
W takiej właśnie kategorii bank rozbiło Zagłębie Sosnowiec. Pierwszoligowy outsaider, odliczający czas do spadku, błysnął niczym supernowa i przebił się do wszystkich medialnych nośników w tym kraju. Cała operacja została przeprowadzona kompleksowo: najpierw sportowa klęska na boisku, potem kabaretowy występ trenera Aleksandara Chackiewicza, a na koniec bandycki popis kiboli na treningu zespołu, przyjazd policji i komunikat klubu zapowiadający zmiany personalne. Przy takiej skali jaką zrealizowano w Sosnowcu wartość ekwiwalentu z pewnością pobiła wszystkie rekordy, w perfekcyjny sposób ilustrując zasadę, że nieważne co się o nas mówi, byle mówiono w ogóle.
Tej starej maksymie z założenia hołdują wszyscy tak zwani influencerzy i różnej maści celebryci. I tu właśnie można znaleźć źródłowy kod sosnowieckiego planu. Główny rozgrywający to wszak Rafał Collins, znany z tego, że jest (w niektórych kręgach) znany. Lekcja, jakiej ten działaczowsko-futbolowy debiutant udziela starym branżowym wyjadaczom, musi budzić szacunek. Przede wszystkim udowodnił, że aby stać się najważniejszą postacią w poważnym kiedyś klubie nie trzeba mieć milionów. Wystarczą popularność, kilka niekonkretnych obietnic oraz 5.000 zł na 0,74 procenta akcji z gratisową deklaracją o chęci przejęcia pakietu większościowego. No, może jeszcze dobrze posiadać pewne niejasne powiązania z agencją menedżerską. Wtedy można już usiąść przed telewizorem i do znudzenia oglądać finałową scenę z „Piłkarskiego pokera”. Tę, w której Bolo mówi do Laguny „Teraz to my możemy wszystko. Największe numery świata!”.
Sam Collins w Sosnowcu kilka niezłych tricków już zresztą pokazał. I to nie tylko sprowadzając kuriozalnego trenera i pasujących do niego piłkarzy. Także na przykład wtedy, gdy zapowiedział pełną gwiazd galę na rzecz klubowej Akademii, po czym odwołał ją na dzień przed terminem. Powodem było znalezienie sponsora, który wyłoży pieniądze, ale pod warunkiem, że impreza odbędzie się w czerwcu. Najweselszy był jednak (mailowy) wywiad dla 100%ZagłębieSosnowiec, który przebił nawet kuriozalną przecież prasową konferencję powitalną. Kto nie czytał, niech żałuje i nadrabia.
Podsumowując: sitcom „Efekt Collinsa” nokautuje światową konkurencję do tego stopnia, że wręczenie nagród Emmy 2024 powinno się odbyć od razu w ArcelorMittalParku.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników