Przegląd prasy

Dyskusje o wszystkim co dotyczy piłkarskiego Zagłębia Sosnowiec
http://zaglebie.sosnowiec.pl

Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-13, 10:50 pm

Tomcjo napisał(a):Swoją droga to ciekawe bo MJ to człowiek Leśnego . Mioduski wyczyścił Legie i zatrudnił swoich . Widocznie teraz MJ to człowiek Checinskiego i jak Mioduski był w Sosnowcu to sie dogadali . El presidente tak energicznie całował go po rękach ze w końcu przekonał . Wtedy tez musieli ustalić ze będziemy farmą bez prawa awansu .

A większość w 3-osobowej Radzie Nadzorczej Zagłębia stanowią ludzie Leśnego: Miterski i Giera. Ten drugi to cały czas pracownik Kancelarii Leśnego. Słyszałem że prawnicy Zagłębia to też współpracownicy Kancekarii Leśnego.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm


Re: Przegląd prasy

Postprzez Luis 2018-03-13, 11:00 pm

Na Twiterrze niezly polew z nas maja. Np.cygany uwazaja, ze wygralismy 3:0. Miedz z kolei uwaza, iz w Sosnowcu sa troche inne wyniki niz w tabeli I ligi. Ogolnie kompromitacja. W normalnej firmie, takie dzialanie byloby traktowane jako naruszenie wizerunku firmy. A w Zaglebiu ? Eeee tam, sezon grillowy sie zaczyna. Bedzie z czego sie posmiac przy kielbasce :)
Luis
 
Posty: 536
Dołączył(a): 2013-06-13, 4:45 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-13, 11:02 pm

Poza Żurkiem wszyscy mówią bądź pizą o kompromitacji. I się z nas śmieją.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez patrios91 2018-03-14, 8:23 am

slawekchicago napisał(a):Powstala na Kresowej niezla klika ,ale mam nadzieje ze wczesniej niz pozniej to wszystko sie skonczy . tu potrzeba nie tyle czlowieka z sercem ale I z umyslem do prowadzenenia klubu . Kiedy to nastapi ? Obym tylko tego doczekal .

Potrzeba gościa, który potrafi prowadzić w profesjonalny sposób klub w polskiej lidze. Nic więcej, nic mniej. Nasi to raz, że amatorzy, dwa - tzw. świnie przy korycie i trzy - strasznie bezczelni ludzie wiedzący o tym, że góra ich nie zwolni.
JAROSZEWSKI I CHĘCIŃSKI MUSZĄ ODEJŚĆ
patrios91
 
Posty: 2920
Dołączył(a): 2009-11-06, 1:07 pm
Lokalizacja: Sosnowiec/Warszawa

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-14, 10:45 am

patrios91 napisał(a):Potrzeba gościa, który potrafi prowadzić w profesjonalny sposób klub w polskiej lidze. Nic więcej, nic mniej

Potrzeba gościa, który potrafi prowadzić w profesjonalny sposób klub w polskiej lidze. Nic więcej, nic mniej.
To jest oczywiste od co najmniej kilkunastu lat. Ja cały czas powtarzam, że Sosnowiec uosabia niestety to co najgorsze jeżeli chodzi o układy czy kolesiostwo. Nie jestem oczywiście idealistą aby wierzyć, że czegoś takiego nie będzie. Jednak są granice, które przynajmniej w piłkarskim Zagłębiu notorycznie przekraczano. Jest to lat bardzo widoczne zważywszy nie idzie w połączeniu z jakimkolwiek minimum profesjonalizmu. A wręcz przeciwnie. Bowiem osoby, które kierowały klubem na przestrzeni kilkunastu lat nie zrobiły nic dla dobra klubu, a wręcz mu szkodziły. Przy czym jednocześnie przerabialiśmy w tym czasie różne formy własności gdzie klub dwukrotnie (Kotraku nie liczę) posiadał prywatnego właściciela. I jakie to miało przełożenie na rozwój klubu ? Dla mnie żadnego. Co gorsza, klubem kierowali tzw. „swoi”. Ludzie stąd z Sosnowca. A równie przerażające jest to, że dla wielu spośród społeczności Sosnowca i Zagłębia było i jest wystarczającym kryterium do zarządzania klubem.
I niestety na chwilę obecną nie ma co mieć nadziei na to, że cokolwiek się zmieni. Jak widać obecnie panujący nam Prezydent, jedyna osoba, która mogłaby i powinna coś zrobić, nie jest człowiekiem, który mógłby czy tez chciałby wznieść się ponad istniejące układy.
A prawdopodobnie sam w nich tkwi po uszy. A to, że facet ma świadomość, iż nadchodzące wybory prawdopodobnie w cuglach wygra, prawdopodobnie potęguje jego ignorancję.
Niewielu niestety ma świadomość, że przede wszystkim Chęciński ale też i sam Jaroszewski robią klubowi olbrzymią krzywdę. Klub faktycznie się nie rozwija, co grosza popadł w nie do końca jasną zależność od ludzi z Warszawy no i – jak wspominałem kilkakrotnie – nie jest po kilku latach rządów obecnej ekipy w zbyt dobrej kondycji finansowej. Klub nie generuje bowiem przychodów na odpowiednim poziomie aby móc egzystować bez miejskiej kroplówki, a co gorsza generuje milionowe straty, których wysokość z pewnością przekroczyła 30 mln zł a o zobowiązaniach nie wspomnę (ZUS to tylko ich część). Oznacza to ni mniej ni więcej, ze w przypadku zakręcenia kroplówki klub praktycznie od razu idzie w upadłość. Oczywiście póki jest Jose Arkadio nasze tuzy mogą spać spokojnie. Ale nikt nie może zaręczyć, że w kolejnych wyborach nie wygra ktoś kto uzna, że zbije większy kapitał polityczny na przykręceniu finansowania klubom sportowym z Zagłębie na czele. I wcale nie jest to niemożliwe. Przyczynkiem do tego może być właśnie budowa Parku Sportowego, która cały czas określone emocje. Chęciński o tym wie dlatego nakazał wyciszenie sprawy przed wyborami, a realizacja ruszy nie wcześniej niż po wyborach. A wtedy dopiero zaczną się emocje. Nie mam zamiaru w tym miejscu odgrzewać kotletów w zakresie słuszności budowy zwłaszcza stadionu tym bardziej, że sam chciałbym doczekać czasów kiedy zasiądę w bardziej komfortowych warunkach. Niemniej na sprawę staram się patrzeć nie tylko jako kibic ale (a może przede wszystkim) jako mieszkaniec Miasta. Tak jak będą na to patrzeć inni, niezależnie od tego czy interesują się piłką czy też nie. Tym bardziej, że nigdy nie poznałem choćby symulacji w zakresie kosztów przebudowy Ludowego czy Stadionu Zimowego. A ewentualnie w dalszej kolejności wyburzenia starej hali na Żeromie i wybudowania stosunkowo niewielkiego ale nowoczesnego obiektu. Dwa, nadal oficjalnie nie znamy źródeł finansowania budowy ZPS choć mniemam, że będzie ona finansowana w mniej lub bardziej bezpośrednio z budżetu Miasta. Czy wszystko będzie budowane naraz czy etapami (np. wpierw stadion). Poza tym stare obiekty trzeba będzie częściowo (Ludowy) czy w całości (pozostałe) wyburzyć co też będzie kosztować. Ludowy nawet w postaci szczątkowej i tak trzeba będzie utrzymywać. No a przede wszystkim – choć to melodia przyszłości - nie można zapominać, ze trzy nowe obiekty (a nawet choćby sam stadion) będą corocznie generowały spore koszty. Piszę o tym dlatego że – primo – nurtuje mnie cały czas pytanie czy też wątpliwość czy Miasto stać na taki a nie inny sposób inwestycji bez szkody na bieżące wydatki. A w związku z czym mam wątpliwości czy aby Chęciński i jego ekipa nie zadłużą budżetu Gminy tak bardzo, że Miasto będzie potem wegetowało przez następne dziesięciolecia. Secundo, czy aby to się nie odbije właśnie na dużej niechęci tej części społeczności, którą nie interesuje np. piłkarskie Zagłębie. A na czym ktoś i to w niedalekiej przyszłości może zbić całkiem realny kapitał polityczny. Zakładając jakikolwiek scenariusz klub powinien w jakiejś części być przygotowany na scenariusz, w którym środki z budżetu będą stanowiły co najwyżej jego część a nie podstawę do egzystencji. A tak niestety nie jest.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez django 2018-03-14, 12:35 pm

August napisał(a): No a przede wszystkim – choć to melodia przyszłości - nie można zapominać, ze trzy nowe obiekty (a nawet choćby sam stadion) będą corocznie generowały spore koszty. Piszę o tym dlatego że – primo – nurtuje mnie cały czas pytanie czy też wątpliwość czy Miasto stać na taki a nie inny sposób inwestycji bez szkody na bieżące wydatki.


Ostatnio czytałem wypowiedź prezesa GKS Tychy, który przyznał, że amortyzacja stadionu to roczna strata w wysokości około 2 milionów.
django
 
Posty: 4015
Dołączył(a): 2007-01-09, 12:27 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Przegląd prasy

Postprzez Tadeusz Wisniewski 2018-03-14, 12:40 pm

Szanowny Auguscie - starannie przeczytałem Pana Wpis - jedna rzecz mnie
smuci to ten watek o NASZYCH NIUDACZNIKACH z Sosnowca czy
Zagłębia Dąbrowskiego. Czy aby tacy Jestesmy ?
Aktualnie w Warszawie głośno że Legia Warszawa ma szanse pozyskać
sponsora - czy sponsor chce pozyskać Legie tego nie wiemy. Pan Mioduski
prowadzi rozmowy z Qatar Airways - to jest ten potentat który finansuje
Kluby w Anglii, Francji - to są Kluby z najwyższej Półki we Francji PSG
w Anglii - Arsenal - i jako fakt takiego sponsora podaje się że za
stosowanie nazwy EMIRATES - Klub otrzymuje 30 mln. Funtów rocznie
PSG może otrzymać 50-100 mln EUR rocznie po przedłużeniu umowy.
Od dłuższego czasu nie znajduję takiego sponsora w Zagłębiu Dąbrowskim
który by chciał podjąc się sponsoringu Zagłębia to po pierwsze a po
kolejne czy Sosnowiec wraz z Klubem Zagłębie to jest to miejsce które
może zachęcić Sponsora do ulokowania swoich funduszy właśnie w
nasz Klub ? Mam na myśli sensowny sposoring - to co mieliśmy w
przeszłości to były takie namiastki i finansowe i czasowe.
Czy Sosnowiec może być interesujący dla Emiratów ? Dlaczego
tak pytam - z kierunku Emiraty dużo Kasy płynie do footballu
zachodniego.
Pozdrawiam
Tadeusz
Tadeusz Wisniewski
 
Posty: 3202
Dołączył(a): 2004-08-31, 2:59 pm
Lokalizacja: Zalesie Dolne k/Warszawy

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-14, 12:58 pm

Tadeusz Wisniewski napisał(a):Czy Sosnowiec może być interesujący dla Emiratów

To mrzonki gdzieś spomiędzy Gwiezdnych Wojen a Drużyny Pierścienia. Jeśli już ktoś byłby zainteresowany Polską to poza Warszawą ma Poznań, Wrocław, Kraków, Trójmiasto. U nas poza podmiotami zainteresowanymi "współpracą" z Urzędem Miasta nikt się raczej nie zgłosi. A przy tym PR jaki sobie robią nasi decydenci to nawet złotówki być nie dał na to dziadostwo.
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez django 2018-03-14, 3:25 pm

August napisał(a):
Tadeusz Wisniewski napisał(a):Czy Sosnowiec może być interesujący dla Emiratów

To mrzonki gdzieś spomiędzy Gwiezdnych Wojen a Drużyny Pierścienia.


Ja bym tego nie wykluczał. Potrafię sobie wyobrazić, że w końcu Jaroszewski odwali taki numer, że zainteresują się Zagłębiem nawet w Emiratach. Na razie jesteśmy pośmiewiskiem tylko w Polsce, ale w dobie internetu świat stoi otworem :)
django
 
Posty: 4015
Dołączył(a): 2007-01-09, 12:27 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-14, 3:49 pm

django napisał(a):
August napisał(a):
Tadeusz Wisniewski napisał(a):Czy Sosnowiec może być interesujący dla Emiratów

To mrzonki gdzieś spomiędzy Gwiezdnych Wojen a Drużyny Pierścienia.


Ja bym tego nie wykluczał. Potrafię sobie wyobrazić, że w końcu Jaroszewski odwali taki numer, że zainteresują się Zagłębiem nawet w Emiratach.

Przerobi Ludowy na meczet a jupitery na minarety
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez xenon 2018-03-14, 3:50 pm

wystarczy, że Sosnowiec wprowadzi embargo na arabską ropę i zabroni sprzedazy disla na stacjach benzynowych.
xenon
 
Posty: 1070
Dołączył(a): 2010-04-27, 1:11 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-14, 3:57 pm

Znowu jest głośno nie od tej strony co trzeba: http://www.dziennikzachodni.pl/sport/a/ ... ,13006266/
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2018-03-18, 10:33 pm

Co prawda dotyczy siatkówki ale celowo daje w tym miejscu. To obowiązkowa lektura dla każdego Zagłębiaka:
ak siatkarze Płomienia Milowice dali ognia w Bazylei


Włosi sędziujący Włochom, puchar wystawiony na licytację w sklepie UNITRA, spektakularna wywrotka ze skrzynką piwa, ale też śmierć ojca tuż przed ważnym meczem – zwycięstwo siatkarzy Płomienia Milowice w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych to opowieść nie tylko sportem pisana.

Od zdobycia pierwszego w historii polskiego sportu Pucharu Europy w grach zespołowych minęło w tym roku czterdzieści lat. – Rany boskie, tyle lat. Straszliwa liczba! – mówią dawni mistrzowie.

***

Karol Wojtyła zostaje papieżem. Zima stulecia. Deyna nie trafia karnego z Argentyną. W kinie premiera filmu „Wodzirej”, a w telewizji serialu „Noce i dnie”. Rodzi się Piotr Łuszcz, czyli późniejszy „Magik”. We wsi Emilcin rzekomo ląduje UFO. Rusza produkcja Poloneza. Płomień Milowice wygrywa ówczesną siatkarską Ligę Mistrzów.

W 1978 r. w Polsce newsów było od cholery.

Od cholery czasu trzeba było też czekać na kolejny triumf polskiego zespołu w Pucharze Europy w jakiejkolwiek dyscyplinie. Po 38 latach dokonało tego Vive Kielce w Champions League szczypiornistów. Dopiero oni dołączyli do tego mało licznego klubu, którzy otworzyli siatkarze.

Byłem górnikiem i nawet byłem w kopalni!

W latach 70. w Milowicach działy się rzeczy ekskluzywne, chociaż żadne to Monaco. Pępkiem tej zachodniej dzielnicy Sosnowca była kopalnia „Milowice”, a węgielny krajobraz dopełniały jeszcze osiedla mieszkaniowe dla górników. Pejzaż raczej szary.

W tamtych czasach transfery w siatkówce praktycznie nie istniały, zawodnicy grali w swoich klubach latami, ale jeżeli już któryś trafiał w takie miejsce, mógł być w małym szoku. Tak jak chociażby Ryszard Bosek. Po latach wspominał w „Rzeczpospolitej”, że było to dla niego traumą. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył na dworcu kolejowym w Sosnowcu, był… list gończy wystawiony za mordercą. Później tramwaj którym jechał nieoczekiwanie zatrzymał się na trasie po środku niczego i tak stał, stał, stał. Chociaż do hali Płomienia w końcu udało mu się dotrzeć.

hala 2 1968

trybuny

A jednak w tej szarzyźnie narodził się klub, który przez lata trząsł ligą. Siatkarki Płomienia zdobyły między 1974 a 1981 r. aż pięć mistrzostw Polski, panowie z kolei tytuły zgarniali w sezonach 1977 i 1979, dorzucając do tego jeszcze dwa srebra (1975, 1976) i brąz (1974). Zawodnicy nie mieli prawa narzekać na swoje miejsce pracy, bo w górniczym zespole mieli cieplutko. Bez cienia przesady można napisać, że Milowice były jednym z pierwszym klubów w Polsce, którym zarządzano niemalże zawodowo.

– Płomień był wtedy bardzo dobrym klubem. Nie mieliśmy źle: własna sala, hotel, gabinety odnowy biologicznej, restauracja. Czego chcieć więcej? – mówi Weszło Włodzimierz Sadalski, jeden z czterech mistrzów olimpijskich i świata z reprezentacji Huberta Wagnera w składzie ekipy z Sosnowca. Oprócz niego byli to jeszcze wspomniany Bosek, Wiesław Gawłowski i Zbigniew Zarzycki.

– Ja na papierze byłem cieślą dołowym i nawet dwa razy byłem na dole! – dodaje Waldemar Wspaniały, późniejszy trener reprezentacji, który urodził w Sosnowcu. – Wtedy nasze zatrudnienie na kopalni było oczywiście fikcją, bo nie było sportu zawodowego, chociaż my tak naprawdę byliśmy zawodowcami. Może nie zarabialiśmy jakichś wielkich pieniędzy, powiedzmy że były to dwie średnie krajowe. Chociaż oczywiście reprezentanci kraju mieli pewnie wyższe umowy. Grając w Płomieniu można było więc spokojnie żyć, ale z drugiej strony jakie to ma porównanie do dzisiejszych czasów, kiedy zawodnicy zarabiają setki tysięcy euro czy dolarów?

Czołowi zawodnicy i porządek u księgowej były fundamentami pod przyszłe sukcesy, ale warto też przypomnieć inną ciekawą kwestię, o której mówi się raczej rzadko. Chodzi o zaangażowanie Huberta Wagnera. Kiedy „Kat” prowadził reprezentację, był też jednocześnie konsultantem w Płomieniu, gdzie grało kilku jego kluczowych zawodników. Gracze Milowic wspominają, że przyjeżdżał do nich nawet dwa-trzy razy w tygodniu i nie siedział na trybunach, tylko często brał czynny udział w zajęciach.

– My grając w reprezentacji znaliśmy jego metody treningowe i opowiadaliśmy o tym kolegom z Płomienia, ale co innego jest słuchać opowieści, a co innego tego później doświadczyć. Myślę, że to było bardzo ważne dla całego zespołu – mówi Sadalski.

Ach, ci Grecy…

Czterdzieści lat temu najważniejsze klubowe rozgrywki na Starym Kontynencie nosiły jeszcze szyld Puchar Europy Mistrzów Krajowych. Ich schemat też był kompletnie inny od obecnej Ligi Mistrzów. Kiedy teraz czołowe kraje mogą wystawić do fazy grupowej nawet po trzy ekipy, wtedy grali wyłącznie mistrzowie. Nie było też grup, tylko nagła śmierć – przegrany odpadał. I kolejna ciekawostka pokazująca, jaka to siatkarska prehistoria: w Pucharze Europy grał wówczas nawet Real Madryt, bo Królewscy, o czym mało kto pamięta, jeszcze do początku lat 80. prowadzili sekcję siatkarską.

W sezonie 1977/1978 w PE mistrz Polski trafił w pierwszej rundzie na Panathinaikos Ateny. Dwumecz bez historii. Płomień wygrał w Grecji 3:1, a tydzień później w Milowicach nie stracił nawet seta. Znacznie ciekawiej było w ćwierćfinale, gdzie czekało już Federlazio Rzym. Przejście Włochów dawało przepustkę do turnieju finałowego, czyli ówczesnego Final Four.

Zaczęło się od historii, która w dzisiejszych czasach po prostu by nie przeszła. Delegowany do poprowadzenia pierwszego meczu w Rzymie skład sędziowski z Grecji, nie doleciał na miejsce. Samolot został uziemiony przez fatalną pogodę i zwyczajnie nie było komu sędziować. Jedynym wyjściem było więc ratowanie się miejscowym arbitrem, co jednak od razu śmierdziało na kilometr.

– Była myśl, czy w ogóle grać, ale chodziło też o sprawy finansowe klubu. Powrót do kraju, a potem znów wyjazd do Włoch? To byłoby skomplikowane i kosztowne. No więc zagraliśmy. To był dziwny mecz. Przegraliśmy pierwszego seta po straszliwych pomyłkach arbitra. To było czterdzieści lat temu, ale pamiętam, że działy się tam rzeczy co najmniej dziwne. Na szczęście drugą partię wygraliśmy. I to już w zasadzie dawało nam pewność, że na Płomieniu damy sobie radę – tak Włodzimierz Sadalski wspomina mecz, który ostatecznie był przegrany 1:3.

Przed rewanżem atmosfera w drużynie trochę jednak siadła z innego powodu. – Dla mnie to był tragiczny czas, bo krótko przed meczem w Sosnowcu zmarł mój ojciec. Dowiedziałem się o tym dosłownie kilka godzin przez spotkaniem. Nie zagrałem, bo człowiek zupełnie o czym innym myślał. To się pamięta, takie rzeczy zostają. Ale mecz był wygrany i polski zespół awansował do finału – mówi Waldemar Wspaniały.

Tak jak wcześniej zapowiadali zawodnicy, urwany set w Rzymie był kluczowy, bo w Milowicach Federlazio zostało wytarte o parkiet – 3:0 (15:6, 15:7, 15:7). Po meczu Włosi przepraszali też Polaków za sędziowski cyrk z pierwszego spotkania.

Taki rarytas

Można było więc rezerwować bilety do Bazylei, która była gospodarzem turnieju finałowego. Oprócz Płomienia zakwalifikowali się do niego Turcy z Büyükdere Boronkay Stambuł, Czechosłowacy z Aero Odolena Voda i Holendrzy z Blokkeer Rijswijk.

W decydującej fazie Pucharu Europy zabrakło więc mistrza Związku Radzieckiego, czyli siatkarskiego hegemona tamtych czasów. W latach 70. drużyny z tego kraju wygrały bowiem aż sześć z ośmiu wcześniejszych edycji pucharu. Zespół CSKA Moskwa, który seryjnie wygrywał swoją ligę, byłby faworytem, tyle że nie został nawet zgłoszony do rozgrywek. I do dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Siatkarze Płomienia mówią coś o konflikcie, do którego doszło w tamtejszej federacji, ale można też dokopać się do informacji, że Rosjanie chcieli po prostu jak najlepiej przygotować się do mistrzostw świata, które w tym samym roku miały odbyć się we Włoszech. Druga wersja jest całkiem możliwa, bo CSKA było wtedy tak naprawdę reprezentacją Związku Radzieckiego. Tak czy inaczej, brak tej drużyny w Szwajcarii był później powodem umniejszania sukcesu Płomienia, co niektórych graczy irytuje do dziś.

– To był problem Rosjan, a nie nasz. Poza tym nikt nie był w stanie przewidzieć wyniku, bo przecież wygrywaliśmy z nimi i na mistrzostwach świata, i na igrzyskach – mówią.

płomień gra

Sama Bazylea przyjęła sosnowiczan hucznie, bo był luty i trafili akurat na końcówkę karnawału. Zawodników zbudził łomot orkiestry dętej pod oknami. W nocnym przemarszu przez miasto wzięła udział masa ludzi, wszyscy w kolorowych przebraniach, sypało się konfetti, prawie jak w Rio. W pamięci siatkarzy utkwiło to, że chociaż w nocy miasto było wprost zasypane wspomnianym konfetti i serpentynami, to wcześnie rano – kiedy wybrali się na spacer – wszystko było już idealnie wysprzątane. Nigdzie nawet papierka.

Areną turnieju była St. Jakobshalle. To tam miał zostać wyłoniony najlepszy zespół Europy. Faworytem wydawała się być drużyna z Czechosłowacji, a z tamtejszymi klubami Płomieniowi zawsze grało się ciężko. Mistrzowie Polski na przystawkę dostali jednak Turków i skończyło się gładkim 3:0.

– Bardzo ważny był drugi mecz z Holendrami. Wygraliśmy go po ciężkiej walce. Nie było łatwo, bo kluby z tego kraju w tamtych czasach liczyły się w Europie – zwraca uwagę Waldemar Wspaniały. Spotkanie niby było pod pełną kontrolą, bo Płomień prowadził już 2:0, ale w trzecim secie nieoczekiwanie zebrał baty przegrywając… 1:15 i zrobiło się nerwowo. Ostatnia, bardzo wyrównana partia, zakończyła się jednak szczęśliwie, co dało zwycięstwo 3:1.

W ostatnim meczu drużyna Aero nie miała już szans na zdobycie pucharu, ale gdyby zdołała wygrać spotkanie, trofeum wylądowałoby w rękach Blokkeer Rijswijk. – Aż byliśmy zdziwieni ich postawą, bo zagrali mecz wręcz doskonały. Wyrwać im zwycięstwo było bardzo, bardzo trudno – mówi Sadalski.

To był dreszczowiec. Pierwszego seta Płomień wygrał, ale dwa kolejne już przegrał nie wychodząc w nich nawet z „dychy”. Mecz wyglądał już bardzo źle, ale udało się wyrównać i doprowadzić do piątej partii. Ta zaczęła się kiepsko, bo mistrz Czechosłowacji prowadził już 3:1, ale w tym momencie mecz wywrócił się do góry nogami. Polacy zaczęli zdobywać punkty seriami, wygrali seta do 7, a cały mecz 3:2.

W takich okolicznościach zdobyto pierwszy Puchar Europy w historii polskich gier zespołowych. Dokonali tego Gawłowski, Bosek, Sadalski, Molenda, Wspaniały, Kasprzyk, Malinowski, Rogowicz, Piątek, Pawlik, Kmera i trener Aleksander Skiba.

Impreza zaczęła się jeszcze w Szwajcarii, chociaż nie obyło się bez małych problemów. – Po zdobyciu pucharu była ogromna radość. Pamiętam, jak Włodek Sadalski niósł w rękach z dziesięć butelek piwa i się z tym wszystkim wywalił. Nie ocalała chyba ani jedna butelka, gdzie wtedy dla nas bardzo dobre piwo to był rarytas. To były czasy komuny, gdzie czasami piwo można było kupić tylko na dworcach i to jeszcze na dodatek ciepłe – mówi Waldemar Wspaniały.

Nocny „włam” do sklepu

Kiedy samolot z siatkarzami wylądował na lotnisku w Warszawie, na płycie czekała już orkiestra i przedstawiciele klubu.

– Luty, środek zimy, chyba z -25, a tu orkiestra górnicza wystrojona w swoje mundury i poprzebierani uczniowie górniczej szkoły zawodowej. Grają, chociaż zimno jak diabli. Aż było nam żal tych chłopaków, bo samolot miał opóźnienie i biedni musieli czekać z godzinę czy dwie – wspominają zawodnicy.

Na lotnisku nie było jednak żadnego przedstawiciela Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Zawodnicy oczywiście od razu to zauważyli, ale nie robili z tego problemu.

Brak działaczy nie przeszkodził jednak zawodnikom w dobrej zabawie. Najpierw przenieśli się do warszawskiego hotelu Polonia. Tam natknęli się na Grzegorza Latę i Jana Tomaszewskiego, którzy wybierali się akurat na mecz pokazowy. Część zawodników Płomienia znało ich ze wspólnych zgrupowań reprezentacji w Zakopanem, dlatego była świetna okazja do stuknięcia się szkłem.

– Bankiet może zaczął się w Polonii, ale gdzie się skończył, to już nie pamiętam – śmieje się Wspaniały. – Zostaliśmy jednak w Warszawie, bo niedługo mieliśmy grać mecz z Legią. Przegraliśmy go. Potem była druga feta w Milowicach. Sala pełna kibiców, do tego wiadomo, przemówienia, bla bla bla. Później dostaliśmy premie od dyrektora kopalni, następnie znowu wyprawiono kolejny bankiet i razem wyszło chyba z tydzień świętowania.

Kuriozalna historia związana jest z samym pucharem za zwycięstwo w Bazylei. Niewiele brakowało, aby to jedno z najważniejszych trofeów w historii polskiej siatkówki przepadło bez śladu.

puchar

Przez pierwsze lata, jak pan Bóg przykazał, puchar był eksponowany w klubie i cieszył oczy kibiców. Zamieszanie zaczęło się na przełomie lat 80. i 90. kiedy Płomień stanął na skraju bankructwa.

Szefostwo kopalni zaczęło zastanawiać się nad wycofaniem klubu z rozgrywek. Popierały to też załogi górnicze, które miały już dość pracy na „siatkarzy darmozjadów”, chociaż jeszcze kilkanaście lat wcześniej nosili ich prawie na rękach. I kiedy Płomień faktycznie uśmiercono, zaczęła się wyprzedaż dobytku, w tym pucharu. Doszło do tego, że byli zawodnicy musieli przygotować plan „odbicia” trofeum.

– Ktoś wpadł na pomysł, żeby puchar wystawić na licytację. I w sklepie UNITRY, gdzie można było kupić telewizory, radia czy magnetofony, była zorganizowana wystawa wszystkich osiągnięć Płomienia. Wokół pucharu zaczęło się robić gorąco – opowiada Waldemar Wspaniały. – Całe szczęście, że kierownikiem sklepu był mój kolega. Zakradłem się więc tam w nocy i po prostu wyniosłem trofeum. Dobrze, że nie doszło do licytacji, bo to byłoby bez sensu. Dla nas to rzecz bezcenna. Puchar przez pewien czas stał później w specjalnej gablocie i ludzie mogli go oglądać. Z tego co wiem, obecnie znajduje się w gabinecie Piotra Hałasika, byłego prezesa i sponsora GKS-u Kazimierz Płomień Sosnowiec.

Podczas spotkań rodziny Płomienia byli zawodnicy obmyślają plan, co tu zrobić z trofeum, które powinno być należycie eksponowane. – Taki puchar nie może przecież stać na zwykłej półce w zwykłym gabinecie.
http://weszlo.com/2018/03/18/siatkarze- ... a-bazylei/
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez xenon 2018-03-19, 8:04 am

powstanie stadion to i pomieszczenie na trofea klubów z Sosnowca musi powstać, a jest co pokazywać, hokej piłka koszykówka boks siatkówka, żużel itd
xenon
 
Posty: 1070
Dołączył(a): 2010-04-27, 1:11 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez paw25 2018-03-19, 12:46 pm

Żużel w Sosnowcu na Ludowym ... kiedy jeździli ? :lol:
paw25
 
Posty: 436
Dołączył(a): 2006-03-16, 10:40 am

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Piłka nożna

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników