Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
zag23 napisał(a):Ktos tu chyba na rozum upadł, wybrano firme z Katowic do remontu wokol Stawikow i zobaczcie jak wyglada teren wokol stadionu to jakis sabotaż ...jakby nie mogli zaczac prac po meczu z Tychami
filmik z prac: https://www.youtube.com/watch?v=m4spTdqpgQk
http://twojezaglebie.pl/prace-stawikach/
zag23 napisał(a):Sprostowanie jednak wybrali ostatecznie ETE z D.G. co jest ogolnie drugorzedna sprawą liczy sie ład i porzadek przed i po meczu nawet jak bedzie porazka ...mam nadzieję że do niedzieli nie bedzie tam ani jednego kamyczka...
M.Pribula & J.Dusik 20 maja napisał(a):W czterech ostatnich meczach Zagłębia Sosnowiec 31-letni słowacki skrzydłowy Martin Pribula strzelił cztery gole i ma już w tym sezonie na swoim koncie dziesięć trafień. Dzięki niemu zespół Dariusza Banasika na ostatnią prostą sezonu wychodzi jako wicelider Nice 1 ligi. – Mam dobry okres i gdybym dorzucił do tego dorobku po jednym, najlepiej zwycięskim, golu w każdym czekającym nas jeszcze w tym sezonie spotkaniu, to będę zadowolony. A szczęśliwy będę jeżeli nasz zespół będzie wygrywał i awansujemy do ekstraklasy – mówi Pribula.
Czy to Pana najlepszy sezon w karierze?
Jeszcze gramy, więc na podsumowania za wcześnie. Przed nami trzy ostatnie kolejki, a tak naprawdę to przed nami niedzielny mecz ze Stalą Mielec. Najważniejszy, bo... najbliższy. To, co będzie po nim w tej chwili się nie liczy. Tym bardziej, że ze Stalą mam kiepski bilans, bo jeszcze w Limanowej, gdy pierwszy sezon grałem na polskich boiskach przegraliśmy 0:1, a w rundzie jesiennej przegraliśmy w Mielcu 0:2. Chciałbym się więc zrewanżować.
To zapytam inaczej. Do którego sezonu wraca Pan najchętniej?
Trzy lata temu jeszcze na słowackich boiskach, gdy grałem w ekstraklasie w barwach FC ViOn Zlate Moravce w rundzie jesiennej strzeliłem 7 goli, ale wiosną coś się zacięło. Dorzuciłem tylko jedno trafienie i pożegnałem się... ze Słowacją. Następne pół roku grałem w czeskim MFK Frydek-Mistek, ale tam się nie zaaklimatyzowałem więc postanowiłem skorzystać z oferty gry w Polsce. Piłkarsko zrobiłem krok w tył, bo zacząłem od II ligi, ale nie żałuję.
Wiosną 2015 roku zaczął pan grać w Limanovii i od razu wpadł w oko sosnowiczanom. Pamięta pan tamten mecz z Zagłębiem?
Pamiętam, bo po debiucie, w którym na wyjeździe wygraliśmy 4:0 z MKS Kluczbork, a ja strzeliłem dwa gole, przyszło spotkanie z Zagłębiem w Limanowej. Znowu strzeliłem dwa gole, trafiając z karnych, a pomiędzy moimi bramkami na listę strzelców wpisał się Łukasz Wolsztyński. Przegraliśmy jednak 3:4. Wracałem parę razy do tego meczu oglądając go na wideo, bo faktycznie trenerzy i działacze Zagłębia bardzo mnie po nim chwalili, ale ja nie byłem z siebie tak do końca zadowolony. W sumie jednak w 15 meczach strzeliłem 11 goli, zaliczając pierwszy polski hat-trick w najlepszym moim limanowskim meczu z Siarką Tarnobrzeg wygranym 4:1 i po rundzie wiosennej trafiłem do Sosnowca.
Szybko wkupił się Pan w łaski sosnowieckich kibiców?
Na pierwszego mojego gola musieli poczekać do 4 kolejki, w której wygraliśmy z Arką Gdynia 4:2, a na hat-tricka do 13 kolejki, bo wtedy graliśmy w Olsztynie, gdzie wygraliśmy ze Stomilem 4:2. Wtedy usłyszałem, że jestem "słowacką lokomotywą". Na koniec sezonu zajęliśmy trzecie miejsce w I lidze, za Arką i Wisłą Puławy, które były poza zasięgiem wszystkich, a w Pucharze Polski dotarliśmy do półfinału tocząc w nim zacięte boje z Lechem Poznań. Poczułem smak naprawdę wielkiej piłki, ale z dorobku 7 goli w 34 występach ligowo-pucharowych nie byłem zachwycony. Brakowało mi regularności w strzelaniu.
Czy cztery gole w czterech meczach to już jest regularność?
W rundzie jesiennej strzeliłem cztery gole w trzech meczach, a po jednym spotkaniu bez bramki, dorzuciłem po jednym trafieniu w dwóch kolejnych meczach. To jest regularność. Teraz mam dobry okres i gdybym dorzucił do tego dorobku po jednym, najlepiej zwycięskim, golu w każdym czekającym nas jeszcze w tym sezonie spotkaniu, to będę zadowolony. A szczęśliwy będę jeżeli nasz zespół będzie wygrywał i awansujemy do ekstraklasy.
Na jak długo związał się Pan z Zagłębiem?
Po moim przyjściu z Limanovii podpisaliśmy kontrakt na sezon, ale już po kilku miesiącach działacze Zagłębia zaproponowali mi nową umowę do końca tego roku. Dobrze się czuję w zespole, w którym szybko znalazłem wspólny język z wszystkimi zawodnikami, a Michał Fidziukiewicz i Żarko Udovicic to moi najbliżsi koledzy nie tylko dlatego, że mieszkają blisko i często razem pijemy kawę. Tu spotkałem moją dziewczynę Paulę i zakochałem się w... Disco Polo. Uwielbiam słuchać tych piosenek i jak w autokarze dorwę się do konsoli to króluje „Ruda tańczy jak szalona” i inne przeboje. Mogę więc powiedzieć, że to jest moje miejsce. Czuję się tu bardzo dobrze, ale nie robię jakichś dalekowzrocznych planów, bo w życiu piłkarza nie da się przewidzieć gdzie będzie grał za rok.
W tym roku na początku nie był Pan jednak zawodnikiem pierwszego planu. Jak Pan zareagował na rolę rezerwowego?
Pracowałem na treningach i cierpliwie czekałem na swoją szansę. Nie ma innej recepty. To samo dotyczy naszej drużyny, która przez częste zmiany trenerów wypadała z rytmu. To, że mimo wszystko nadal jesteśmy w czołówce i walczymy o awans świadczy o tym, że jako drużyna bardzo chcemy. Nawet gdy przegraliśmy tydzień temu w Legnicy i po 30 kolejce znaleźliśmy się na czwartym miejscu w tabeli nie było załamania. Powiedzieliśmy sobie, że do Suwałk jedziemy walczyć o „sześć punktów” i wygraliśmy bardzo trudny mecz. Nawet mój gol na 2:0 jeszcze nie dawał pewności. Dopiero po trafieniu Wojtka Łuczaka na 3:0 mogłem spokojnie usiąść na ławce rezerwowych i oglądać mecz ze świadomością, że już nic złego nie może się nam stać. Zagraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie i dlatego z optymizmem czekamy na niedzielne spotkanie ze Stalą Mielec. Nie patrzymy w tabelę, bo to nic nie da. Mamy grać swoją piłkę i zdobywać bramki, nie pozwalając sobie strzelić gola. Taka jest nasza filozofia gry.
Rozmawiał Jerzy Dusik
Metropolia bez Sosnowca? Jeżeli w nazwie przyszłej metropolii nie będzie członu wskazującego na Zagłębie, miasto nie przystąpi do związku. Taki warunek postawili sosnowieccy radni.
- Jesteśmy z Zagłębia i mamy swoją historię, która jest dla nas wszystkich bardzo ważna. Dlatego bez części zagłębiowskiej w nazwie nie ma możliwości, żeby Sosnowiec uczestniczył w metropolii. Mamy swoją tożsamość i chcemy ją zachować - podkreśla prezydent Arkadiusz Chęciński.
Adam1906 napisał(a):Co prawda artykuł nie jest związany z piłkarskim Zagłębiem Sosnowiec, ale że jest związany z Zagłębiem Dąbrowskim to wrzucam tutaj:Metropolia bez Sosnowca? Jeżeli w nazwie przyszłej metropolii nie będzie członu wskazującego na Zagłębie, miasto nie przystąpi do związku. Taki warunek postawili sosnowieccy radni.
- Jesteśmy z Zagłębia i mamy swoją historię, która jest dla nas wszystkich bardzo ważna. Dlatego bez części zagłębiowskiej w nazwie nie ma możliwości, żeby Sosnowiec uczestniczył w metropolii. Mamy swoją tożsamość i chcemy ją zachować - podkreśla prezydent Arkadiusz Chęciński.
http://twojezaglebie.pl/metropolia-bez-sosnowca/
M.Trela napisał(a): (,.,) Choć kielczanie nic już w tym sezonie nie muszą, bo osiągnęli więcej, niż ktokolwiek się spodziewał, Bartoszek przez cały mecz denerwował się przy linii, jakby od wyniku meczu w Niecieczy coś zależało. Podobnie zachowywali się jego piłkarze. Takie zaangażowanie powinno być oczywistością, ale jak pokazują przykłady Bruk-Betu czy Pogoni, niestety nie jest. (...)
Wojciech Todur
22 maja 2017 | 09:18 napisał(a):Zbigniew Smółka, trener Stali Mielec, która w niedzielę odebrała punkty Zagłębiu Sosnowiec, określił walkę o awans do ekstraklasy "wyścigiem żółwi".
Stal rozegrała w Sosnowcu dobry mecz (1:1). Remis Zagłębia oznacza, że w walce o awans wciąż liczą się także mocno Olimpia Grudziądz, Górnik Zabrze i Chojniczanka Chojnice.
– Mimo tego, że na szczycie tabeli są zespoły z szerokimi kadrami i zawodnikami mocno ogranymi na poziomie ekstraklasy, to muszę powiedzieć, że obserwując wiele spotkań na żywo, zaskakują mnie wahania formy – mówi Smółka.
– Widziałem na żywo bardzo dobre spotkanie Zagłębia w Suwałkach (3:0), ale widziałem też spotkanie w Legnicy (1:2), gdzie przez minimum 30 minut była pełna dominacja Miedzi, od której my byliśmy lepsi. Chcę powiedzieć, że w tej lidze jest wyścig żółwi. Wygląda to jak w juniorach: jeden mecz lepszy, dwa słabsze, jeden lepszy, trzy słabsze. Myślę, że dlatego nie ma takiej sytuacji jak w poprzednim sezonie, kiedy dwa równo grające zespoły szybko wywalczyły sobie awans – dodaje trener Stali.
Przypominamy, że pewna awansu jest już Sandecja Nowy Sącz.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników