Ten sam wywiad choć nieco inny fragment tym razem z przeglądu prasy na weszlo co daje pewne info co do ewentualnych zmian zimą:
Łukasz Olkowicz przepytał Marcina Jaroszewskiego, który tłumaczy, jak działa Zagłębie Sosnowiec. Albo raczej jak nie działa, patrząc na wynik sosnowiczan.
Ale tego trenera mieliście wytypowanego od dawna, wyskautowanego, zebraliście na jego temat wiadomości i daliście szansę, wyciągając z IV-ligowej Victorii Sulejówek.
Znaliśmy się, rozmawialiśmy, charakterologicznie też byliśmy dopasowani. Zasięgaliśmy zdania na jego temat u zawodników, byłych i obecnych, ludzi ze środowiska, trenerów. Nasz człowiek rozmawiał też z Dariuszem Pasieką, odpowiadającym za kształcenie trenerów w Polsce. Wszyscy pozytywnie wypowiadali się o trenerze Dębku. Dlaczego nie udało mu się w Zagłębiu? Przy rozstaniu powiedziałem trenerowi, że w piłce seniorskiej nie poszczególni piłkarze mają robić postęp, tylko drużyna zbierać punkty. A tych brakowało. Nadal jednak uważam, że pomysł z jego zatrudnieniem wydawał się zdrowy dla środowiska i dla nas, statystycznie się bronił.
Co więc poszło nie tak?
Tu leży klucz do całej zabawy w piłkę nożną. Siedzieliśmy, zastanawialiśmy się, gdzie popełniliśmy błąd. Szukaliśmy rzeczy, które mogły coś zmienić.
I co wam wyszło?
Nie wykorzystaliśmy na początku sezonu kilku stuprocentowych i kilkunastu znakomitych sytuacji do strzelenia gola. Gdyby wtedy piłka zamiast trafi ć w słupek, wpadła obok niego do siatki i wygralibyśmy, to poprawiłaby się atmosfera, drużyna uwierzyłaby w to, co robi i nabrała pewności siebie.
„Gdyby” to ulubione słowo Polaków.
Najlepiej pytać niektórych zawodników, dlaczego mając piłkę na piątym czy ósmym metrze, a przed sobą pustą bramkę lub leżącego już bramkarza, nie dokonywali egzekucji. Trafi ali w słupek, kopali w bramkarza lub obok bramki. Żaden trener na I-ligowym poziomie nie powinien tego uczyć. Umówmy się, że gdybyśmy zaprosili kogoś z ulicy, kto nigdy nie grał w piłkę, to z dziesięciu takich sytuacji trafi dziewięć razy. Jestem o tym przekonany. Im dłużej to trwało, tym problem narastał, a presja rosła. To był nasz ogromny kłopot. Z drugiej strony nie mamy w składzie d z i e c i , żeby nie mogli znieść jednej czy drugiej niewykorzystanej sytuacji. U nas po prostu daleko to zaszło. Na granicę katastrofy.
Problem Zagłębia leży w braku pewności siebie piłkarzy, czy po prostu zbudowaliście za słabą drużynę?
W głowach. Jestem po rozmowach z trenerem Moskalem i Robertem Podolińskim. Ta drużyna nie potrzebuje żadnej rewolucji, tylko być może drobnych korekt, wiary w siebie i trochę szczęścia. Nie słyszę ze strony sztabu wielkich wymagań co do wzmocnień. Trener Moskal chce pracować z grupą, którą zastał. Według niego ci zawodnicy powinni dać jakość.