Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
Tomcjo napisał(a):Wystarczy zebrać z 50 tys podpisów z petycja do władz miasta ze mieszkańcy nie zgadzają sie na dotychczasowe finansowanie klubu w którym ludzie z Warszawy zabawiają sie na koszt mieszkańców Sosnowca a prezydent miasta na to pozwala nie nadzorując klubu i interesów Sosnowiczan . Tylko ze jak znam zycie to nie skończyłoby sie to naprawa klubu tylko jego upadkiem . Nie mniej jednak naciski na prezydenta warto wywierać tylko wczesniej trzeba to dobrze przemyśleć zeby efekty nie były odwrotne od zamierzonych .
Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec: Dla wszystkich Nervosol, a dla nas jeszcze szampan i whisky [ROZMOWA]
- Na wiosnę zapowiada się prawdziwa jatka. Pewnie, że się bijemy o "ekstra"! Ciągle jesteśmy w galopie. Premii na stół nie położę, bo choć w szatni stół jest wielki, to i tak by się nie zmieściła - mówi Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec.
Zagłębie zimuje na 3. miejscu – tuż za plecami GieKSy i Chojniczanki, które zajmują dziś pozycje premiowane awansem do Ekstraklasy. Sosnowiczanie też mają takie ambicje, ale dziś martwią się także tym, jak zastąpić Vamarę Sanogo. Najlepszy napastnik będzie kontynuował karierę w Legii Warszawa.
Wojciech Todur: Jak bardzo fakt, że Vamara Sanogo nie zagra wiosną w Zagłębiu komplikuje sytuację drużyny?
Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec: – Komplikuje o tyle, że przed nowym zawodnikiem etap poznawania drużyny, aklimatyzacja, opóźnione wspólne przygotowania. To nie jest dobra sytuacja, ale normalna w tej branży.
Wiedzieliście, że Francuz ma problemy z kolanem i może już wiosną nie zagrać w Zagłębiu?
– Jakiś czas temu „Vams” miał problem, ale potem grał już długo, nie zgłaszał dolegliwości. Pół roku temu [gdy podpisywano z nim kontrakt – przyp.red.] takiego luzu w kolanie nie miał. Nie było więc podstaw, żeby kierować go na tomograf. A to właśnie precyzyjne badanie tomografem pokazało, że problem jest, a w przypadku dalszej eksploatacji kolana na tym poziomie, zawodnikowi grożą poważne konsekwencje. Decyzja należała do niego i do nas. Mógł grać. Może rok, a może jeden mecz. Nie będziemy jednak szli do celu takim kosztem. Diagnozę postawił lekarz reprezentacji Polski. Gdy Vamara dowiedział się o wynikach, to miał łzy w oczach. Nie tak to planowaliśmy...
Po pierwszym zimowym sparingu trener Dariusz Banasik stwierdził, że wzmocnień potrzebuje defensywa, ale teraz pewnie chciałby kogoś do ataku? Na razie na boisku pokazał się obrońca Nicolas Taravel, kolejny Francuz. Kto wam pomaga na „francuskim rynku transferowym”?
– Słyszałem tę wypowiedź, ale nie słyszałem, żeby trener mówił o personaliach. Organizacja gry w obronie i wiele aspektów dotyczących defensywy – tak. Ale czy zrobi to ludźmi których ma, czy będzie chciał kogoś nowego? Zobaczymy. Obserwujemy wielu zawodników i na pewno pozyskamy napastnika [na testy przyjedzie kolejny Francuz – Terence Makengo – przyp.red.]. Na francuskim rynku pomagają nam natomiast nasi partnerzy, z którymi współpracujemy na poziomie menedżerskim. Wszystko dzieje się za naszą sugestią.
Trener Banasik stwierdził również, że potrzebuje kilku tygodni na poznanie drużyny, a potem podejmie ewentualne decyzje personalne. Dopuszcza Pan taki scenariusz, że w Sosnowcu powstanie jeszcze lista transferowa? Że odejdą kolejni zawodnicy?
– W piłce nożnej dopuszczam wszystkie scenariusze. Jednak z listą bym się nie rozpędzał. Może jednej, dwóm osobom podziękujemy, ale to mało prawdopodobne. Grupa jest dobrze wyselekcjonowana.
Czy nauczony doświadczeniem z trenerem Piotrem Mandryszem, który nie znalazł wspólnego języka z drużyną, przygląda się Pan teraz baczniej relacjom na linii szkoleniowiec – zawodnicy?
– Sytuacja z trenerem Mandryszem była mocno specyficzna i w żadne kanony czy standardy pracy bym jej nie wpisywał. W sumie to wszystkiemu w klubie się przyglądam, więc relacjom też.
Ile było prób polubownego rozwiązania kontraltu z trenerem Mandryszem?
– Dwie. Kolejne nie mają sensu, bo weszlibyśmy na poziom absurdu finansowego. Nie myślę już o trenerze Mandryszu. Każdy klub ciągnie jakiś wózek z balastem, my mamy swój. I tak mały, w porównaniu z poprzednimi latami, więc nie ma tematu.
To jeszcze pytanie o trenera Jacka Magierę. Legia miała zapłacić za tego szkoleniowca odstępne. To ma wpływać na konto Zagłębia w ratach. Czy Zagłębiu to nie przeszkadza? Nawet nie odczujecie przypływu tej gotówki.
– Funkcjonowanie klubu to proces ciągły. Gdyby lokaty w bankach miały realny sens, pewnie byłoby o czym dyskutować. Akurat pieniądze za trenera Magierę przewidziane są w trzech ratach. Dodam, że za Sanogo też. W tym roku jedna, w przyszłym jedna i w 2019 ostatnia. Czy ja będę prezesem, czy ktoś inny, w przypadku wycofania się któregoś ze sponsorów, spółka Zagłębie uniknie negatywnego wahadła finansowego. Oczywiście moglibyśmy oba transfery skonsumować od razu, tylko, że nie widzę takiej potrzeby.
Jaki planujecie budżet na rok 2017? Czy rozmawiając z miastem – kreślicie plan awansu do Ekstraklasy, a co za tym idzie prosicie o zwiększenie nakładów na zespół?
– Budżet na rok 2017 jest zamknięty. Konkretnie to rozmawiamy z prezydentem Arkadiuszem Chęcińskim i to właściciel [czyli miasto – przyp.red.] kreśli plan awansu. Bardziej by chciał i marzy o tym, niż wywiera presję. Choć prezydent ma na początku czerwca [gdy kończy się sezon – przyp.red.] ma urodziny. Wiem, bo wspomina o prezencie...
My kreślimy plan, jak dobrze grać. Jak rozwijać klub, akademię, wzmacniać całą organizację. Jesteśmy uczciwi wobec kibiców i z pewnością o awans się pobijemy, ale nie wydam wszystkich pieniędzy na wiosnę i nie pójdę va banque, żeby w razie niepowodzenia została spalona ziemia – „bo miasto i tak da". To teoria nielojalnego i bezczelnego małego terroru, która nigdzie się nie sprawdziła, doprowadzając kluby na skraj przepaści. Zeszły rok był bardzo ciężki, bo przebiegał pod znakiem negocjacji z ZUS-em i prawnikami ZUS-u [Zagłębie ma dług wobec tej instytucji – przyp.red.]. Po konsultacjach z właścicielem spółka przyjęła formę spłaty długu. Zagłębie płaci miesięczne raty. Bardzo wysokie.
Na jakie pieniądze możecie liczyć dzisiaj?
– Co do pieniędzy z miasta, to w drugiej lidze były to trzy miliony, a w pierwszej lidze jest to 3,6 mln.. To deklaracja sprzed bodaj dwóch lat i tego się trzymamy. W ekstraklasie pewnie będzie więcej, ale do tego trzeba będzie przekonać Radę Miasta. Ufam, że radni pozytywie postrzegają, to co dzieje się w klubie. Budżet Zagłębia na rok 2017 to dziś 7 mln, o ile nic złego się nie wydarzy. Wydatki też 7 mln. Na nadwyżkę zaczynamy pracować i jestem optymistą. Marzy mi się „poduszka finansowa” dająca spokój funkcjonowania. Klub jednak zjada wszystko.
A jak wygląda współpraca z Banimeksem – waszym sponsorem strategicznym?
– Mam przekonanie, że jesteśmy w bardzo dobrych relacjach. O przedłużeniu umowy będziemy rozmawiać, sukces rozmów, to suma wielu zmiennych. Jestem jednak optymistą.
Transfer Sanogo był pretekstem do napisania tekstu w Gazecie Wyborczej o tym, że Zagłębie w swojej historii nigdy za wiele na swoich graczach nie zarabiało. Czy ma Pan podobne odczucia?
– Nie zarabiało, ale nic nie trwa wiecznie. Piłka nożna to biznes i jeśli chcesz być w nim na dobrym poziomie, to transfery są jednym z ważnych źródeł przychodu. Trudno je planować do budżetu, ale trzeba nad nimi pracować. Po pierwsze zatrudniać ludzi z potencjałem, by wartość ich pracy miała cenę na rynku. Po drugie wyszukiwać zawodników, którzy na danym poziomie nam pomogą, ale potencjałem są ponad. Po trzecie – wychowankowie. Tutaj chwilę poczekamy, ale chyba tylko chwilę. Nie stać nas, żeby nie sprzedawać. Twierdzę, że łatwiej zastąpić piłkarza piłkarzem, niż pustą kasę milionem.
Z jakimi nadziejami czeka Pan na rundę wiosenną? Dołoży Pan drużynie presji? Położy na stół premię, która jeszcze mocniej zmotywuje zespół?
– Na wiosnę zapowiada się prawdziwa jatka. Pewnie, że się bijemy o „ekstra”! W drugiej lidze kibice oczekiwali tylko awansu. W pierwszej lidze miało to już wyglądać inaczej... Mieliśmy pograć parę lat, poczekać na nowy stadion i wtedy powalczyć o awans. Wystarczyło jednak, że wygraliśmy kilka meczów i już po półtora roku znowu mamy to samo. Awans i awans... Ciągle jesteśmy w galopie. Premii na stół nie położę, bo choć w szatni stół jest wielki, to by się nie zmieściła.
Zapytałem trenera Banasika czy wszystkim piłkarzom będzie zależało na tym, żeby ginąć wiosną za Zagłębie. Wiadomo, że po awansie części z nich straci pracę... Czy ma Pan podobne obawy? Trener stwierdził, że zespół jest tak zbudowany i zmotywowany, że takie zjawisko drużyny nie dotknie.
– Z regulaminu wynika, że każdy zawodnik który zagrał, w przypadku awansu z automatu ma przedłużony kontrakt o kolejny sezon. Do tego podwyżkę w przedziale 30-50 procent minimum, do negocjacji w górę. Na bieżąco każde kolejne zwycięstwo powoduje, że w kolejnym meczu premia meczowa jest znacznie wyższa. No i na koniec wielki bonus, o którym wspomniałem. System premiowania i kontraktowania ma pomóc trenerowi w pracy i tak jest.
Czy spogląda Pan na konkurencję? Ocenia to co dzieje się w Katowicach, Chojnicach i innych klubach z czołówki?
– Na Katowice patrzę globalnie. To klub, który może w perspektywie kilku, powiedzmy dziesięciu lat, przejąć wiodącą rolę na Śląsku. Także w przestrzeni kibicowskiej. To naturalne, patrząc jak rozwija się miasto i wreszcie sama Gieksa. W sumie to całe szczęście, że jesteśmy osobnym regionem, operujemy jednak w innej przestrzeni biznesowej i nie bardzo nas to dotyczy. Docelowo to może być czołowy klub w Polsce. Czy jednak awansuje w tym sezonie? Pieniędzy bym nie postawił... Chojnice od lat się dozbrajają i wreszcie mają groźną grupę ludzi, na dodatek doświadczoną. Nie będą pękać. Podobnie Miedź Legnica. Doskoczy pewnie Górnik Zabrze. Wigry Suwałki też nie gapy. Sandecja Nowy Sącz ma zaległe dwa mecze, a trener Radosław Mroczkowski zimą potrafi wykonać dobrą pracę. Do wielkiej demolki szykuje się prezes Tomasz Mikołajko i jego Podbeskidzie Bielsko-Biała. Do ostatniego gwizdka, ostatniej kolejki będą trwały walki. Wszyscy muszą się zaopatrzyć w Nervosol, a my jeszcze dodatkowo w szampana i whisky.
Miejmy nadzieję, że chociaż te dane o ratach za V. Sanogo są prawdziwe a nie jest jeszcze gorzej. Bo czemu nie miałoby być gorzej?August napisał(a):Zgodnie z przewidywaniami zajebiste warunki płatności za Sanogo. Nie zdziwiłbym się gdyby terminy płatności przypadały na koniec grudnia każdego roku.
Blajpios napisał(a):gdyby był krótszy wywiad, może bym przeczytał
bbartek napisał(a):Panowie, mam bardzo krytyczna opinie co do MJ i jego zasad "współpracy" z BL to uważam,że rozłożenie płatności za transfery Magier i Sanogo jest wynikiem kompromisu.
Dostajemy dzisiaj Eur 300.000,00 i spłacamy ZUS ( jest porozumienie i rozłożenie na raty więc bez sensu), kupujemy "gwiazdy " które sie na sprawdzaja ( ogromne ryzyko sportowe), zakładamy lokaty ( 2%p.a.) , korzyści sa raczej marne.
Płatności w ratach pozwalają na spokojne budowanie budżetu Klubu w perspektywie kilku lat, nawet jeżeli MJ odejdzie,co wspieram, umacniają opinie ,że KLub jest finansowo wiarygodny.
Obecna kadra Zespołu ma gwarancje , ze finansowo nie traca jeżeli awansujemy do Ekstraklasy( płatności 2018).
Adam1906 napisał(a):Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec: Dla wszystkich Nervosol, a dla nas jeszcze szampan i whisky [ROZMOWA]
Jaki planujecie budżet na rok 2017? Czy rozmawiając z miastem – kreślicie plan awansu do Ekstraklasy, a co za tym idzie prosicie o zwiększenie nakładów na zespół?
My kreślimy plan, jak dobrze grać. Jak rozwijać klub, akademię, wzmacniać całą organizację. Jesteśmy uczciwi wobec kibiców i z pewnością o awans się pobijemy, ale nie wydam wszystkich pieniędzy na wiosnę i nie pójdę va banque, żeby w razie niepowodzenia została spalona ziemia – „bo miasto i tak da". To teoria nielojalnego i bezczelnego małego terroru, która nigdzie się nie sprawdziła, doprowadzając kluby na skraj przepaści.
Adam1906 napisał(a):Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec: Dla wszystkich Nervosol, a dla nas jeszcze szampan i whisky [ROZMOWA]
Jaki planujecie budżet na rok 2017? Czy rozmawiając z miastem – kreślicie plan awansu do Ekstraklasy, a co za tym idzie prosicie o zwiększenie nakładów na zespół?
My kreślimy plan, jak dobrze grać. Jak rozwijać klub, akademię, wzmacniać całą organizację. Jesteśmy uczciwi wobec kibiców i z pewnością o awans się pobijemy, ale nie wydam wszystkich pieniędzy na wiosnę i nie pójdę va banque, żeby w razie niepowodzenia została spalona ziemia – „bo miasto i tak da". To teoria nielojalnego i bezczelnego małego terroru, która nigdzie się nie sprawdziła, doprowadzając kluby na skraj przepaści.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników