Tak, jak sygnalizowałem w wątku po meczu z Podbeskidziem -
viewtopic.php?f=1&t=10083&start=45#p317136 - dalszą refleksję rozwijam w niniejszym wątku:
Ilu aktualnie jest tu wpisujących się, na tym Forum całościowo licząc, w jakimkolwiek temacie? Piętnastu? Czy naprawdę więc ma to być sygnał: hurra, to już ścisły finał? Wykośmy jeszcze tych pięciu inaczej myślących? Będzie już pierwsza dziesiątka. A może i tutaj - kolejnych przygwoźdźmy wyśmianiem, poniżeniem, będziemy szczęśliwą trójką zwycięzców? — najwybitniejszych, co wytrzymali wszystko, w chwale i glorii podzielimy się miejscami na pudle?
To naprawdę — to będzie sukces? Powtarzam. Rozumiem, że po meczu jedni tak reagują, drudzy inaczej. Nie każdego stać na to, nawet jeżeli nadal się nie zgadzam przy jakimś temacie: to wręcz wysilić się, by zrozumieć przynajmniej jak rozumuje oponent, jakie racje mu przyświecały, jak to uczynił trochę wyżej Kolega August, co warto podkreślić. Rozumiem, że musi być "wentyl", przez który wychodzi złość, wstyd, poczucie "bycia niesprawiedliwie pobitym". Jednak, z drugiej strony - naprawdę musi to być trochę tak, jak "ultrasi" "pikników" traktują, "niszcząc" (w słowach, mam nadzieję, że tylko tyle) i miażdżąc szyderą wszystkich pikników, którzy chcieliby chodzić na stadion, bo jakim prawem mieliby się by mienić kibicami, skoro nie są poharatani w boju? A potem się dziwią ci "dzielni", że w dwustutysięcznym mieście nie przyjdzie ich więcej niż tysiąc na stadion. Tak, wiem, że jeżeli będą mieć warunki lepsze, zespół piłkarski będzie okazją do generowania większych emocji, to może być ich i z dziesięć tysięcy. Czy to da im jednak prawo "wykosić" pikników, lub nie szukać wzajemnego zrozumienia? (Myślę tu o obustronnym porozumieniu, nie jestem bynajmniej za tym, by w odwecie "białe kołnierzyki w białych rękawiczkach za pomocą środków przymusu" "przejęły" stadion, nie wpuszczając ultrasów, zajmując ich uprzywilejowane miejsce. Nie. Wyeliminować środkami wspólnymi, owszem, państwowymi, bo same kluby nie dadzą rady — należy tylko tę część, która łączy się z niszczeniem dobra wspólnego. Jednak z drugiej strony - to chodzi nie tylko o współistnienie ale nawet jakieś porozumienie się i "pikników" i "ultrasów", mających prawo być na stadionie).
Tak więc - czy faktycznie coś podobnego ma być na Forum: "wyrżnąć watahę" tych "innych"? Kolega Tadeusz Wisniewski ładnie komuś odpowiedział
(...)Ja nie mam tylu mocy sprawczych aby zmieniać Zarząd, trenera i grajków. A pisać o czymś na co się nie ma wpływu - to nie moja bajka(...)
Na szczęście - nikt nie eskalował napięcia w odpowiedzi, tylko też ktoś (o ile dobrze pamiętam, Kolega RUDI, ale cytuję z pamięci): przedstawił kontrargument, też mający swój walor, że "właśnie przez takie bierne pozwalanie na sytuację, która w opinii tej osoby jest nie do przyjęcia, to sytuacja długo jeszcze będzie taka dyskomfortowa dla wszystkich, jak jest obecnie". Na szczęście - i jemu nikt też nie odpowiedział z kolei w tym punkcie eskalacją presji. Czy naprawdę więc - na Forum nie można poprzestać na zauważeniu, że są te różne grupy, trzy, może 4 nawet? Dotąd w tym wpisie moim, powyżej: "wyszła na jaw" grupa wstrzymujących się od ataków skoro nie mają możliwości bezpośrednich zmian - ale zgadzających się, że są problemy, albo nawet bardzo poważne problemy, zaprzeczenie troski o dobro wspólne. Druga grupa powyżej zaznaczona - to ci, co widzą, że problemy są tak wielkie, że nie można przechodzić obojętnie, trzeba wytykać je, nawet, jeżeli się nie ma możliwości zmieniać. Do tego dodać jeszcze można - tych, którzy w ogóle nic nie uważają, co do do zarządu, są po prostu w ogóle dalecy od klasyfikowania tymi kategoriami - za to są bieżącymi emocjami związani, ich zawsze "rusza Zagłębie", czują się Zagłębiakami i taka drużyna jest ich jakąś emanacją, czują związek tożsamościowy, więc reagują na wyniki. Czwartą grupą byliby zaś ci, co też tak reagują bezpośrednio na zasadzie "związków tożsamościowych", więc chcą to uzewnętrznić, podzielić się tymi emocjami i przemyśleniami - jakkolwiek co do Zarządu, to jednak mają jakiś stosunek pozytywny, są zadowoleni, bo przecież ktoś "jakoś ogarnia ten kub", czego by sami nie zrobili: więc są zadowoleni z tego, że w ten sposób mogą wciąż doświadczać, na niezłym poziomie pierwszej 30 drużyn w Polsce tych swoich emocji. I co? Teraz więc chodzi o "wyrżnięcie" przedstawicieli tych grup między sobą?
Może jednak lepiej przeciwnie: zatrzymać się na tej granicy, jak to wyżej przytoczyłem?
Może - warto jednak zauważyć, że jakoś we wszystkich tych grupach jest wspólny mianownik, który by można wziąć cytatem z tego, co szczerze wyznał Kolega pyla
Powiem tak CIĘŻKO BYĆ KIBICEM ZAGŁĘBIA. Na dzisiaj tyle, do tej pory nie mogę przyjść do siebie
To od drugiej strony chyba jest to, co napisał Kolega Tadeusz Wisniewski:
(...)ta płyta nigdy się nie zmieni a to z tego względu że
Zagłębie to mój Klub, drużyna i zawsze życzę dobrze albo bardzo dobrze.(...)
Może, jeżeli zauważyć powyższe, to wtedy będzie też większa szansa na to, by poprzez Forum mieć lepszy wpływ na zarządzanie - bądź co bądź Klubem będącym współwłasnością obywateli Zagłębia? Powtarzam do znudzenia, z tego co wiem, kibice co najmniej kilku klubów nie zadowolili się tylko tym, że mają stadion w nowszych, dwudziestopierwszowiecznych standardach. Także stowarzyszenia kibicowskie są innej generacji - i bynajmniej nie może być tak, by tylko te łączące się z przestępczością, jak niektóre w Krakowie, zyskiwały ten poziom organizacji. Tak więc - te, które organizują się nie dla szarej strefy (albo wręcz czarnej), tylko dla współczesnej organizacji życia kibicowskiego i zyskują uznanie jako współodpowiedzialni za swoje kluby - może warto by pociągnęły przykładem