Waluś napisał(a):wyciąłem cytaty Kol. Augusta i Kolegów RUDI i pete_zs, żeby nie wydłużać wpisu (...)A znasz takie twierdzenie, zasadę, że zwycięzców się nie sądzi
. Po co sianie takie fermentu jak facet ma w papierach najpierw awans do 1 ligi a teraz do extraklasy. Też nie byłem jego zwolennikiem, ale to między innymi jego zasługa jako pracownika klubu, że Zagłębie awansowało. Chyba tutaj się zgadzamy.
Waluś napisał(a):jak nie awans do extraklasy to może liga mistrzów będzie dla was wiecznych narzekaczy wyznacznikiem sukcesu, emocji itp. Może zaniedługo przytoczymy przykład Termialici.
Obecna ekipa sprawdziła się jak do tej pory na 2 ligowym poziomie i 1 ligowym. Czego obecnie chciec więcej.
Ps. przykład Sandencji jest mega bardziej złożony niż nam się wydaje.
Można sprawdzić - kilkakrotnie ostatnio wpisy moje zawierały gratulacje i pochwały. Czasem nawet z bolącymi zębami i trzewiami, bo chwaląc M. Jaroszewskiego z wielkim bólem słuchałem, jak żenująco kończył wywiady jakimś "nie dziękowaniem", gdy ktoś okazał życzliwość, demonstrując więc poziom, którego zaprzeczenie widziałbym u Prezesa Klubu znaczącego nawet nie w Europie, nawet nie w polskiej Ekstraklasie, ale znaczącego i rozwojowego na drugim poziomie polskich rozgrywek także. Tak, wiem, że w potoczności ludzi prostych ta plaga się rozprzestrzeniła, choć wbrew duchowi kultury polskiej, która przez wieki nakazywała na życzliwość odpowiadać wdzięcznością - ale prostych ludzi nigdy się nie czepiam, przeciwnie, odpowiadam życzliwie, starając się zaimplementować specyfikę niesioną przez to wyrażenie do naszej kultury. Dopiero jak trafię na człowieka z wykształceniem filologicznym, pracownika mediów czy kultury, prezesa znaczącej jakiejś instytucji - to pytam: nie wierzysz (nie wierzy Pan, Pani) w szczerość moich życzeń czy ma je w du*ie, w braku poszanowania, że kwituje je bez podziękowania i jeszcze to podkreśla?
Tak więc, żeby było jasne - wiem, że to nie do mnie skierował swe słowa Kol. Waluś, bo nie jestem wiecznym narzekaczem.
Nie wymyśliłem też moich tu słów pod wpływem dopiero wypowiedzi Kol. Walusia. Niemniej, ponieważ uważam, że nie byłoby zbyt dobrze, gdyby ten tok rozumowania nie to, że stał się współistniejącym, ale nie byłoby dobrze, gdyby zadominował teraz na fali "okrzykiwanego hurra" - to po prostu przypomnę po raz kolejny, co pisałem nie raz, po części od lat, a po części szczególnie, gdy w połowie wiosny można było domniemywać, że oto padło hasło: "w tym roku idziemy na całość, jest pozwolenie awansować" a może nawet: "będzie lepiej, gdy awansujemy".
Sukces? No, nie powiem, że nie jest jakiś sukces. Jak przypomniałem - gratulowałem i chwaliłem. Nie bardzo jednak choćby rozumiem pokpiwania z perspektywy sukcesów - które na pewno są większe ale na razie nierealne, nie oskarżam o brak ich: w Europie. Ja się nie wstydzę: tak, dla mnie ta perspektywa, choć nie od razu - ale jest sprawdzianem normalnego rozwoju klubu takiego, jak Zagłębie Sosnowiec. Chcecie mieć inaczej, chcecie kpić z tej perspektywy, cóż, PRL Zagłębie do tego przyzwyczaił: do szeregu marsz! Ale w historii Zagłębia, weźmy choćby jako region Księstwo Siewierskie, takiego pogodzenia się z drugorzędnością mentalną i marnością nie było.
W każdym razie - niejeden tydzień przed awasnem obecnym już pisałem: gdy będzie awans z tej ligi wyżej - oczywiście, że się ucieszę. To jest coś. Ale naprawdę, to ucieszę się i uznam za sukces i będę mówił, że mamy wreszcie dobrze zarządzany klub, rozwojowy: gdy okaże się że centrum zarządzające jest innej kategorii, ma wizję i sposoby dojścia do jej realizacji; klub zaś jest własnością albo prywatnego właściciela nie traktującego go jako zabawki czy narzędzia do realizacji innych ważnych celów, w rodzaju kolesiowskich układów albo innych - tylko jako swoje dobra rodowe. Inną akceptowalną formą rozwoju jest - społeczna własność, np. akcjonariat - ale nie taka, jak w obecny sposób jest relalizowana, "miejskiego, czyli na niby ni to sponsoringu ni to zawiadywania". Do tego - będą przy klubie, w miejscach istotnych strukturalnie pozostawać najlepsi z historii tu gracze (jak było do czasów np. J. Gałeczki czy Zb. Mygi - i jak to jest normą w innych ważnych klubach kraju i całej Europy). No i do kompletu - należałoby, by środowisko kibicowskie i na poważnie jako partner w pewnych ramach było traktowane w klubie - i jako partner dobra klubu się prezentowało, na poziomie organizacji, stowarzyszeń odpowiedzialnych (jeżeli nie akcjonariat) - nie tylko oczywiście nie będąc uzależnione od interesów szarej strety, ale też nie krzycząc nigdy "my a nie wy jesteśmy klubem"; w zamian za to - by to środowisko występowało na odpowiednim poziomie organizacji umiejętnie domagając się realizacji przez klub i kibiców: "my i wy jesteśmy Zagłębiem". Co doo powyższego, wiem, przydatne by było, co dotychczas przez rządy też było zaniedbywane i przez ustawy i przez praktykę: by mur postawić nie między kibicami "delikatnymi" a kibicami zagorzałymi wpychanymi w pobliże bandyterii - tylko przeciwnie, by ten mur był postawiony właśnie dla odgrodzenia powiązań chuliganerii i szarej strefy od kibiców jakoś się rozumiejących "delikatnych" i "kibolskich", czyli zagorzałych.
Tak więc, mówiąc o prawdziwym rozwoju nie dajmy się zepchnąć, by przedstawiano to w świetle propagandy sukcesu tak, że będzie sprzedawane za "wieczne narzekactwo i obrazę sukcesu" to, co domaga się właśnie rozwoju i pełnego sukcesu.