Niestety, mam podobne odczucia - to znaczy: przeciwnie, cieszę się, że z Kolegę Adam1906 mam odczucia podobne, tylko że - tu niestety: ich treść musi być smutna. No, może poza wtrętem, co do trenera Dudka. Szkoda, co prawda, że choć podobnie, jak jego poprzednik, awansował do Ekstraklasy, to z chwilą, gdy zobaczył, że nie ma
szans na powtórzenie wicemistrzostwa, poleciały nerwy i Ślązak nie osiągnął tyle, co rodowity Zagłębiak... Niemniej, ponieważ w dodatku odszedł do nielubianego GKS-u, to już będziemy wieszać wszelkie psy. Osiągnięcia punktowe V. Ivanauskas miał takie same, może tylko presja większa, łatwiej było też o punkty na początku - ale jednak nie przesądzajmy, że to kiepski trener, nawet jeżeli wzorem wielkich trenerów chciał mieć "swojego totumfackiego" czy też "przybocznego" i okazał się nieszczęśliwie nim A. Kokoszka...
Co do głównej myśli jednak - faktycznie, myślimy podobnie. Dobry początek, potem już się pogubiło w transferach - i jeszcze na dodatek nieszczęśliwy zbieg okoliczności (kontuzja Heintlotha" - i zaczyna naprawdę być groźnie. Owszem, jest nadzieja, że dokonując po raz drugi rzeczy rzadkiej, Zagłębie - i potwierdzi moją tezę o model-polskości zagłębiowskiej, czyli że to taka Polska w podniesionej do kwadratu miniaturce i tak jak Polacy organizują się raczej dopiero mając nóż na gardle, po raz drugi zbiorą się z łapanki i obronią ligę w niemożliwej sytuacji. Faktycznie bowiem - nie tylko o punkty chodzi, którymi odstają. Na ogół zmiana tak dużej części zespołu nie daje efektów obrony ligi. Tym bardziej, gdy nie ma czasu na zgranie. W pewnym sensie kluczowa była zgoda trenera na odejście K. Wrzesińskiego. Ponoć długo się zastanawiał, ale chyba w tym momencie, gdy się zdecydował, można było to ryzyko podejmować. Choć było już bardzo ryzykowne. Jednak Kudła, Mrà z, powiedzmy Polczak, Heinloth, Pawłowski, Udovicić, Wrzesiński, Sanogo - dawało racjonalne podstawy do zmian. 4 co najmniej na tym poziomie dochodzących: daje szansę na zmianę gry zachowując szkielet. Odejście więc K. Wrzesińskiego, było już ryzykiem, ale dawało szanse. Jednak nagle sytuacja, która się zmienia tak, że w obronie tylko dwóch zostaje i to nie gra w dodatku najlepszy, skrzydło tylko jedno - to już zaczyna być groźnie. Do kontynuacji zostaje więc tylko Kudła, Mrà z, Polczak, Pawłowski, Udovicić, Sanogo. To już około połowy zespołu. Cóż. Rozumiem trenera, że zgadzał się na odejście K. Wrzesińskiego, bo z niewolnika nie ma pracownika, jeżeli już po części z racji myślenia o transferze drugą część rundy (z zaczątkiem drugiej rundy też) - grał z myślą o transferze i słabiej, to i teraz by nie walczył. Niemniej - luka już zaczyna być groźna. Co prawda - zostaje cień nadziei, że jednak on się nie dogada z Kazachami i zostanie już trochę odmieniony, podejmie walkę o lepszy transfer. Inaczej - nie rozumiem, czemu miałby jechać na obóz. Jeżeli jednak odpadnie z kadry, to faktycznie zaczyna to wyglądać groźnie. No, chyba że jeszcze z "relatywnie górnej półki" będzie Chorwat, który na miejscu ma dołączyć, choć to jednak kolejny do zgrywania. W tym też kontekście rozumiem jadącego na obóz Mazka, który chyba pojechał bez gwarancji angażu, tylko "zobaczy się" sytaucję. W tym układzie - choć uważam, że należy naciskać na to, by wychowankom tworzyć szanse rozwojowe (tu już D. Ryndaka nie da się zaliczyć, owszem, sprawia, że w kadrze jest do gry wychowanek, nawet jeżeli z ławki, ale nie jest do rozwoju młodzieńczego). W tej chwili główny cel - utrzymanie. Zasadniczo dobrze brać kogoś "po naukę" na takie obozy - niemniej teraz cel nadrzędny musi determinować, czyli na obozie są jedynie ludzie, którzy mogą natychmiast wchodzić do gry. Oby nagła presja na skład w tej chwili - przyczyniła się do konsolidacji zespołu, który od pierwszego meczu będzie zdolny wygrywać, niekiedy nawet "wbrew faktom, przewidywaniom i możliwościom".