Czy nowym selekcjonerem będzie Zaccheroni
:
Zaccheroni? Nie, nie, nie i jeszcze raz niePortal Futbol.pl poinformował o szczegółach tajnego spotkania Grzegorza Laty z Alberto Zaccheronim. Wydaje się, że kwestia jest w dużej mierze przesądzona mimo zasłony dymnej w postaci konferencji prasowej ze strony PZPN. Ale czy na pewno Włoch byłby najlepszym rozwiązaniem z możliwych? Futbol.pl przedstawia cztery powody, dla których notable PZPN powinni dokładnie przemyśleć swoje pierwsze pomysły, ściśle skrywane przed opinią publiczną.
Zobacz, jakie kandydatury na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski rozważa PZPN - KLIKNIJ!
3-4-3 lepsze niż 4-5-1?
Zaccheroni nigdy nie był ulubieńcem Silvio Berlusconiego. Ten narzekał na styl gry Milanu pod jego wodzą. O ile 3-4-3 doskonale sprawdzało się z Udinese (Amoroso-Bierhoff-Poggi - to trio napastników na zawsze zapisze się w historii klubu z Udine), to trzech obrońców irytowało prezydenta klubu. Jak będzie z polskimi kibicami? Eksperymenty z ustawieniem często były kością niezgody. Gdy Paweł Janas w meczu towarzyskim przestawił polski zespół na 4-5-1, na jego głowę posypały się gromy. Podobnie było z Leo Beenhakkerem, który forsował system 4-5-1, stosunkowo zbliżony do ustawienia z trzema napastnikami. Boczni pomocnicy pełnią rolę skrzydłowych - powstaje więc pytanie czy takich piłkarzy mamy. Problem pojawiłby się też zapewne przy ustalaniu składu obrony. Ustawienie z trójką przestało być trendy w polskiej lidze już dość dawno. Ostatnim trenerem, który święcił triumfy właśnie z takim zestawieniem defensywy był Dragomir Okuka, który uparcie trzymał się trzyosobowego składu defensywy. Wszystkie reprezentacje Polski są nieodmiennie ustawiane jednak czwórką - jak to pogodzić z predylekcjami nowego selekcjonera? A może Zaccheroni porzuciłby na potrzeby reprezentacji Polski swoje upodobania?
Zaccheroni - krótkodystansowiec?
Zaccheroni dzięki fantastycznej postawie Udinese przebił się na włoskie salony. I tu błyszczał, ale zazwyczaj przeważnie na początku. Odzyskał dla Milanu scudetto, ale w drugim sezonie finiszował jako trzeci, by w następnym sezonie zasłużenie ponieść karę zwolnienia, bo Milan grał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Z kolei w Interze zaczął od świetnej passy siedmiu zwycięstw w pierwszych ośmiu meczach, ale myśli o mistrzostwie skutecznie oddaliły dalsze już słabsze wyniki. Do Torino trafiał z etykietką mesjasza i rzeczywiście - początek miał wyśmienity. Ale o ile pierwsze znakomite mecze stały się normą, to podobnie tifosi zapamiętali go jako tego, który nie potrafił doprowadzić swego dzieła do końca. Zatrudniony z początkiem sezonu już pod koniec lutego został zluzowany przez Gianni De Biasiego. Nam wypada mieć nadzieję, że przygody z Cosenzą (jak sam twierdzi, jego najlepszy czas w karierze) i Udinese potwierdzą pewną regułę: że lepiej pracuje mu się z drużynami z cienia.
Sukces ma smak... pizzy?
Sukces siatkarzy to w dużej mierze Daniela Castellaniego, a wcześniej Raula Lozano. Obydwaj to Argentyńczycy, którzy swoją wiedzę zdobywali na Półwyspie Apenińskim. Jak przyznał znany trener siatkarzy, Ryszard Bosek, w rozmowie z Futbol.pl kierunek włoski w przypadku jego dyscypliny wydaje się uzasadniony, bo Włosi to prawdziwi profesorowie w tej dziedzinie. Czyżby PZPN zamierzał skopiować pomysł? Jeśli tak, należy zadać pytanie: czy takie proste przełożenie ma uzasadnienie? Włosi-trenerzy w przeciwieństwie do Holendrów rzadko wyjeżdżają zagranicę dzielić się swoją wiedzą. Giovanni Trapattoni i Fabio Capello to jedyni selekcjonerzy, którzy prowadzą liczące się reprezentacje. Następców brak. I Gianluca Vialli, i Walter Zenga; skończyli bardzo szybko swe międzynarodowe próby. W piłce klubowej jest podobnie. Prym wiedzie Carlo Ancelotti z Chelsea, nieśmiało sekunduje mu Gianfranco Zola, który ma etykietkę menedżera na dorobku, ale prawdziwej włoskiej fali nie widać. Przy wszystkich tych nominacjach widać pewien wyraźny trend - Wyspy Brytyjskie. Czyżby PZPN zamierzał przełamać taką tendencję i przeszczepić włoską myśl szkoleniową na grunt polski?
Nie chce i nie musi
- On jest w takiej sytuacji, że nie musi niczego szukać na siłę. Podejmie pracę tam, gdzie zechce. Przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek w Serie A miał dwie propozycje objęcia funkcji trenera w klubach Serie A. Nie zdecydował się na to - mówi agent trenera, Gianluca Di Carlo.Wcześniej mógł odejść do Crystal Palace. Też ofertę odrzucił. Skutek? Od 2007 roku pozostaje na bezrobociu. Podkreśla, że pieniądze nie są dla niego najważniejsze. A więc czy zatrudniając Zacchceroniego mielibyśmy szkoleniowca, który ma w sercu Polskę - czy może nasza reprezentacja byłaby tylko chwilowym kaprysem? Czy nie spałby po nocach obmyślając taktykę na następny mecz, czy może szybko znudzony rzuciłby zabawki w kąt? Grzegorz Lato i powołana przez niego komisja będą mieli o czym myśleć. Ale tylko do 3 listopada...
http://www.futbol.pl/artykul/66071.html